Wątek: no bo przecież nie moge sie poddać :) wychodze z diety :)

paulaniunia........ja niestety myślę,że uzależniłam się od sportu....... .....i dlatego jem jak mała świnka.......wiem,że muszę jeść,żeby nabrać siły na sport......ale to zaszło za daleko.......ja 3/4 dnia ćwiczę ......
dlatego postanawiam......od TERAZ koniec ze sportem!..........muszę zacząć żyć nauką i dietą 1000 kcal (bez ćwiczeń)......wiem,że będzie ciężko, ale muszę się przemóc......

a u mnie ejst odwrotnie...ćwicze bo za duzo jem...
mija 5 dzien ferii a ja zamiast uczyc sie do matury byłam 4 razy na siłowni i 2 razy na basenie..chce zeby nogi mi wyszczupłay a jak na razie puchną bo sa tak napompowane przez steper orbitek rowerek biezenie i basen ale ja ciagle w głowie mam tylko kalorie kaloriee kalorieeee
to chyba juz jest obsesja ;(

ja myślę,że jesteśmy w podobnej sytuacji...........podświadomie odczuwamy stres przed egzaminami, dlatego nie mamy nic przeciwko "znieczulicy", jaka występuje podczas ćwiczeń....wtedy myślimy tylko o pochłoniętych kaloriach, które trzeba spalić, ale jak już spalimy to znów jesteśmy głodne i zmęczone, jemy więc i znów z wyrzutami sumienia zaczynamy ćwiczyć........błędne koło się zamyka...niestety ......
ja postanawiam......koniec z ćwiczeniami, to i jeść mi się tak nie będzie chciało

ja wczoraj az sie popłakałam do mamy ze ciagle mi sie chce jesc...powiedziala ze wcale sie nie dziwi mojemu organizmowi przrz poł roku na 1000 kcal i ostatnio cwicze jak szlona..sama nie wiem..

też mam tego dosyć......nie mam żadnych przyjaciół, bo jedzenie i sport stawiam na 1 miejscu w życiu.........dobrze,że chociaż możesz być razem z mamą, ja jestem z dala od domu i sama siedzę (a raczej ćwiczę) całymi dniami...

wiesz ja w styczniu rozstałam sie z facetemz którym byłam 2 lata...a to wsyztsko zeby miec wiecej zcasu dla siebie co trezba przeczytać na siłownie i basen tez jestem sama bo jakbym powiedziała o wsyztskim maie to pewnie by mnie zaprowadziła do psychologa :/

nie wiem jak ty, ale ja naprawdę zrobię tak, jak napisałam.....chociażbym i najadła się jak zwierzę, nie będę ćwiczyła.......mam nadzieję, że w taki sposób uda mi się nauczyć organizm nowych przyzwyczajeń i zrzucę wkońcu te 7 kilo.........bo na razie jest jak było......ale jakim kosztem!

ja wiem ze nie dam rady bo strach przed przytyciem jest okropny boje sie bo tyje widze to powadze lelktronicznej na siłowni choc trener twierdzi że miesnie sie rozratsaja ale ja mu nie wierze..

no ale jak widzisz, że tyjesz ćwicząc , to może lepiej jeść mniej i tak się nie męczyć, skoro efekty są beznadziejne........ nie wiem, tak myślę....ja spróbuję od jutra, dam znać, jak wyniki mojego "wychodzenia z nałogu"

ale mi sie chce ostatnio cioagle jesc i wiem ze nie dam rady nie jesc a jak bede tyle jadła i nie cwiczyła to az boje sie pomysleć