Cieszę się, że doszłaś ze sobą do porozumienia. Tak? Już będzie dobrze?
Micha:
- omlet jajkowo-śmietanowy posmarowany serkiem z łososiem, kawa z mlekiem
- awokado
- śledzie korzenne, kalafior z masłem
- udko kurczaka pieczone
ok. 1500 kcal
Cieszę się, że doszłaś ze sobą do porozumienia. Tak? Już będzie dobrze?
Micha:
- omlet jajkowo-śmietanowy posmarowany serkiem z łososiem, kawa z mlekiem
- awokado
- śledzie korzenne, kalafior z masłem
- udko kurczaka pieczone
ok. 1500 kcal
ech.... ja znowu na szybko.... jeszcze tyle do zrobienia mam....
Dzisiaj dzień z serii koszmarów.
Wiecie jak jestem odporna na ból.... a dziś ból mnie powalił na łopatki....
I to jaki ból! tak masakrycznie bezsensowny, irracjonalny i banalny do granic możliwości.... wręcz głupi
Pierwszy raz w życiu w taki sposób bolał mnie..... jajnik! o.O Zwykły, głupi jajnik!
Najpierw byłam wściekła, że od rana mnie gniecie i nie mogę się skupić na pracy.
Heeelooołłł, to tylko owulacja!
A tu z chwili na chwilę coraz mocniej i mocniej, coraz bardziej obezwładniający tępy ból.... aż do zwiotczenia mięśni....
Moje ciało totalnie się poddało i było tylko jednym wielkim pulsującym bólem. Wzięłam nospę... i nic. Wzięłam przeciwbólową... i nic....
W końcu z tego bólu zaczęło mnie normalnie mdlić.
Wstaję do toalety i czuję jak robi mi się zimno i słabo....
Dziewczyny patrzą i pytają gdzie ja idę bo wyglądam jakbym się miała zaraz przewrócić... nie pozwoliły mi się nawet zamknąć w łazience...
Spojrzałam w lustro i wiecie co... sama się przestraszyłam.... Normalnie wyglądałam jak trup. Przeraźliwie blada i z sińcami pod oczami.
Zaprowadzili mnie do świetlicy, usiadłam przy otwartym oknie, dostałam silną przeciwbólówkę. I siedzę.... i tak chyba z 30 minut.
Ludzie wchodzą, patrzą, pytają co się dzieje... a ja co miałam powiedzieć, że mnie jajnik boli? hahahaha no masakra!
Chcieli mnie do domu wysłać ale po tych 30 minutach zaczęło mi się robić lepiej i w końcu jakoś się pozbierałam.
Boshhhh.... co to było? ja się pytam...
człowiek maraton przebiega, nogi napier***ją jak nie wiem co i się biegnie a tu głupi jajniczek robi takie numery! Niepojęte....
Micha:
2 błonniki, fatB.
Śn. musli z melonem, 2 łyżki jogurtu
Śn. II: sałatka ale nie wiem o której chyba o 13-tej dopiero
Potem: pół grahamki z pasta jajeczną
Obiad: ziemniaki, brokuł, buraki, ryba duszona
Kolacja: 2 kromki razowca z masłem czosnkowym
Idę spróbować pomachać nogami, zobaczymy czy się uda ....
łał...
Mnie chyba tylko raz w życiu jajko bolało. Może dwa. Ale nigdy na tyle, abym to tak zapamiętała! Przynajmniej wiesz dokładnie kiedy masz dni płodne
A ja, dziś, czuję się sponiewierana jak nie wiem co
Nareszcie!
Dawno nie budziłam się za każdym razem jak potrzebuję się obrócić. A potrzebowałam tego bardzo często
(emotki, emotki, emotki nananana )
No. W niedzielę planuję 26
Jeśli będę się rozciągać, to myślę, że dam radę. Tylko coś mnie katar nieprzyjemny chwycił po wczorajszym. Był moment, kiedy strasznie zaczęła mi marznąć głowa z tyłu. Tam nisko, gdzie są zatoki. Byłam spocona, temperatura spadała i biegłam z wiatrem. Naciągnęłam komin, ale to już troszkę za późno było. Katar zaczyna podrażniać mi gardło. Muszę prędziutko nafaszerować się kurkuma, imbirem i innymi przeciwzapalnymi. Może goździki pożuję trochę.
No. Miłego dnia dziewczyny. Nie zgubcie się
Dobry dzień początkowo. Kończy się kiepskawo.
Jak powiedzieć kobiecie, że żyje w patologicznym związku, gdzie jest szmatą i nic nie wartą istotą? Gdzie jedyne co jest pewne to to, że dostanie opierdziel niezależnie od tego co zrobi i powie? Że spełnianie oczekiwań partnera to misja niemożliwa? A co zrobić, kiedy właśnie to się mówi, a ofiara dalej pozostaje w takiej relacji? Książkowy przykład ofiary w patologicznym związku, która panicznie boi się odejść od partnera, bo sobie nie poradzi, bo uważa, że jest nikim...
A co jeśli tą osobą jest ktoś nam bliski? BARDZO bliski? Co jeśli ta osoba nie jest kobietą, ale mężczyzną? Czy sposób pomocy dla tej osoby powinien być inny niż dla kobiety? Jak powiedzieć mężczyźnie, który jest nam bardzo bliski, że jego partnerka znęca się nad nim? Że go wykastrowała? Że sam na to pozwolił? Jak pomóc mężczyźnie, który jest na skraju przepaści i wpadł w depresję? Jak uratować przyjaciela, który już się poddał i jest mu wszystko jedno? Jak uratować przyjaciela, który nie czuje już nic?
micha:
-kromeczki białego chleba + 2 jajka na twardo + awokado + roszpunka
- deser ryżowy
- to samo co wczoraj na obiad (trzeci dzień z rzędu ) + kawałeczek sera pleśniowego koziego. Plus za to, że zjadłam tylko tyle ile mi było trzeba, a nie wszystko "bo zostaje"
- kawa z sojowym
- placki ciecierzycowe + pierś z kury w musztardzie.
- świeży chleb leży mi pod nosem, więc zaraz ukroję piętkę z masłem
Shin, może nie zgodzisz się z tym co napiszę... ale pamiętaj, że ja jestem taką osobą. Moje małżeństwo pełne było, po brzegi, przemocy w najróżniejszych formach, a poczucie własnej wartości sięgnęło depresji... ale nie wracajmy do tego...
Chcę powiedzieć, ze smutkiem, że niewiele możesz zrobić. Ty już nie. Bo on już wiele razy słyszał od Ciebie co myślisz na ten temat. Gwarantuję Ci, że teraz jednym uchem wpuszcza a drugim wypuszcza Twoje argumenty. On już je zna i ignoruje, nie docierają. I nie będą docierać bo on już sobie dokładnie wytłumaczył i zaakceptował, że nie masz racji.
Czyli sprawa beznadziejna? I tak i nie.
Żeby coś się zmieniło coś się musi zmienić. Potrzebny jest impuls inny od tego co go spotyka na co dzień. Coś co nie pasuje do schematu. Nie wiem, czy będzie to wydarzenie dobre czy jakaś mniejsza lub większa tragedia. Oby to pierwsze, tak jak było w moim przypadku. Choć, nie... u mnie były to dwa zdarzenia, dobre i złe, w tym samym czasie.
Musi wydarzyć się coś, co przeleje czarę. Coś nagłego, niespodziewanego, coś co nim wstrząśnie i otworzy mu oczy i serce. Może nowa osoba, która pokaże mu lustro a w nim jego lepsze odbicie? A może jakiś dramat, który zmusi go do spojrzenia brutalnej prawdzie w pysk. Nie wiem... nie znam go. Zresztą, teraz nie jest sobą tylko wydmuszką na kształt jaki chciała uformować go żona.
A Ty po prostu przy nim bądź. Na wypadek, gdyby TO się wydarzyło. Wtedy będzie Cię potrzebował. Wtedy będziesz miała szansę mu pomóc poprzez wzmocnienie wrażenia jakiego doznał. Wiesz... póki on nie zechce zmiany Ty niewiele możesz zrobić.
Ja doskonale znam te mechanizmy. Wiem jak to jest być nikim. Wtedy taka żona czy mąż psychopata wydaje się być jedyną pewną przystanią. A nie czujesz się na tyle silna by opuścić to "bezpiecznie" miejsce. Przecież się utopisz (bo nawet, jeśli masz mistrzostwo świata w pływaniu, to nie utrzymasz się na wodzie bez jego/jej pomocy).
Oczywiście, możesz się nie zgodzić z tym co napisałam, ale ja wciąż mam obrzydzenie do siebie z tego okresu. I to nigdy nie minie. Pamiętam. Dlatego wiem co piszę.
-----------------------------
Wczorajsza micha:
- omlet z serkiem z łososiem, kawa z mlekiem
- chia na mleku kokosowym
- kotleciki rybne z sałatą rzymską smażoną z sezamem, oliwkami i słonecznikiem, kiełki
- camembert na ciepło
6 km biegu - zimno, ciemno, deszcz... niefajnie, ale po biegu gęba w uśmiechu gamoniowatym
Ostatnio edytowane przez Niobe ; 19-02-2016 o 09:31
Niobe ależ ja się z tobą zgadzam! Ja właśnie wiem, że tak jest! Tylko nie zgadzam się, że tak jest! Mam czekać? Wiem, że to jedyne rozwiązanie. Ale to takie trudne! On może nigdy z tego nie wyjść. Moja mama nie wyszła. Powiedziałam mu wszystko co było do powiedzenia. ... Nie potrafię się z tym pogodzić.... Chyba nie ma wyboru. Napiszę mu, tak jak mówisz, że jeśli będzie chętny i gotowy to ma moje pełne poparcie i nie zostanie sam. Kuźwa, jakie to ciężkie. A wiesz..., on się nawet zakochał w kimś innym. Ożył. Ożył i zabił to w sobie, bo obecna partnerka wyrobiła w nim odruch poczucia winy, że jeśli odejdzie to ją rozczaruje jak wszyscy inni i zostanie sama, biedna i nieszczęśliwa. A on nie chce ją krzywdzić, choć wg niej krzywdzi ją średnio dwa razy w tygodniu - powód zawsze się znajdzie, aby dostać opierdziel. Ostry opierdziel.
Ale lipa.
U Was też wiosna? Ależ ptaszyska się drą nad ranem
Micha z wczoraj:
- omlet z serkiem z łososiem, kawa z mlekiem
- chia na mleku kokosowym
- oscypek, sałata rzymska z zieloną papryką smażone na oleju z pomidorów suszonych, oliwki
- serek capreggio, podmidor
Idę wstawić na wege rosołek. Młoda zje z makaronem a ja z omlecikiem śmietankowym.
Chyba pójdę po weekendzie na randkę. Nie uwierzycie - z farmaceutą
Ostatnio edytowane przez Niobe ; 20-02-2016 o 09:57
Micha:
- jajecznica na maśle, kawa z mlekiem
- rosół z omletem śmietankowym
- łosoś, biała rzodkiewka tarta ze śmietaną
- sałatka grecka
W międzyczasie trochę masła orzechowego.
Ubrałam się pobiegać i zaczęło padać. Lipa. I nie pobiegane.
Niobe jak robisz tą sałatę smażoną z sezamem? Zaintrygowało mnie to
łikend jak zwykle pełen wrażeń...
Czasami mam wrażenie, że mój tydzień zaczyna się w sobotę rano a kończy późno wieczorem w niedzielę. Jest niedziela, a przede mną kolejne stado wrażeń. Posiedziałabym w dooomuuuu!
Wczorajsza micha
- 3 jaja na miękko, 1,5 kajzerki z masłem i porą
- barszcz ukraiński + jajo + ziemniaki tłuczone z olejem i cebulką
- kawa czarna + chyba 5 kawałków makowca (głooooodnaaaaaaaaaa i brak innego jedzenia w okolicy)
- późnym wieczorem 3 kromki mojego chleba (żytnio-pszenno-ciecierzycowy) + wędlina z indyka + awokado, i pół rogala z twarogiem
dziś chyba zwyczajnie potrzebuję kawy...
Zakładki