Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
Cytat:
Zamieszczone przez
Shinden
Wczoraj wieczorem G mówi do mnie, że dziś śpimy do oporu. Nie włącza budzika, nie ważne o której się obudzimy.
Wizja wyspania się była CUDOWNAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!
...
i obudziliśmy się oboje o 6:30.................... A poszliśmy spać przed 24:00.......
to strasznie smutna historia.... :P
Noooo, smutna.
U mnie odwrotnie. Obiecywałam sobie, że posiedzę dłużej i trochę przestawię tryb życia. Ale jak się robi 21-sza (serio) to bierę kota pod pachę i jak w letargu automatycznie przyjmuję kierunek "wyrko". A że mam zasadę, że w łóżku nie czytam, nie oglądam to zapadam się w sobie i w śnie i odpływam. Nie umiem przeciągnąć wieczoru. Poziom skupienia i pieczenie pod powiekami po dniu przed komputerem nie pozwala na czytanie, nie mam się do kogo odezwać i normalnie mi się nudzi. To idę spać.
A rano nie umiem sobie w łóżku miejsca znaleźć to się snuję po kuchni. Bez sensu. Znowu nie ma się do kogo odezwać a hałasować nie bardzo bo młoda śpi. Wrrrr...
Dzisiaj mam fazę "z drogi bo zabiję". Jak mnie wszyscy wkur..wiają to nie macie pojęcia. Dzień świstaka czy co? Wszyscy wokół zgłupieli albo się na łby pozamieniali. To nie jest takie wkur..wienie bez powodu, ludzie są dziś naprawdę beznadziejni. Dlaczego, pytam!!!
Oszaleję jak nie pobiegam.
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
Czy u Was też już mróz chwycił i rano szron dookoła? :-)
Dzisiaj sobie podziwiałam oszroniony las, a potem wyszło poranne słońce... cudownie! Nawet ciężki bieg nie był przeszkodą.
Nie wiem czemu ale biega mi się ostatnio strasznie ciężko. Mam tylko nadzieję, że to minie.
Chyba mi się zepsuł express do kawy :-(
Do tego rozbiłam dzbanek do herbaty i mój wielki kielich do koktajli (dobrze, że mam jeszcze jeden).
I nie mogę dzisiaj wgrać treningu na endo :/
Jednym słowem same trudne sprawy :-)
Ech, idę się szykować do pracy...
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
spoko, endo coś nawalało ostatnio. Mróz - chwyta. Szkoda, że śniegu nie ma. U TeDe biało :)
Przykro mi z powodu ekspersu :( I całej reszty szkła. Musisz mieć gdzieś tam niezłą jazdę w eterze :D
Jeśli mogę doradzić, jeśli nie chcesz wydawać dużo kasy na ekspres, to kup sobie driper. Dripery można kupić nawet w Lidlu. Chyba? Kiedyś w biedronce były. Do tego filtry. Są gdzieś filtry metalowe, albo takie, które wystarczy wypłukać i użyć wielokrotnie.
ALBO, ja używam coś takiego. Nie nadaje się na więcej niż dwie osoby na raz. Bardzo kiepsko się przelewa. Zbyt długo. Oczywiście mówię o rozmiarze 200ml. Ale na jedną osobę - genialny. Prosty. Bez fusów :)
Nie mogę sobie ostatnio miejsca znaleźć. Chciałabym robić kilka rzeczy na raz. I robię, potem tracę trochę czasu i wydaje mi się, że zmarnowałam czas. Chociaż realnie, sporo rzeczy jest zrobionych..., albo tak to sobie tłumaczę...
AAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!! Zostawiłam ręczniki wyprane w pralce!!!!!!!!!!!!!!!!
.....
ok. Jestem. Jak mi ręczniki zaśmierdną to będzie masakra. Ostatnio odkryłam jakąś jeszcze jedne spodnie, których nie zdążyłam wyprać w nowym proszku i jedzenie stęchlizną. Za to inna bluzka pięknie pachnie olejkiem sandałowym :love: I ten zapach się utrzymuje BARDZO długo. Pewnie do następnego prania ;)
Ej, miałam wam wysłać przepis na piernik. Wyślę. Znajdę tylko w historii przepis, który już wam kiedyś słałam. Drugi raz tego pisać nie będę :P
Aha. Nie bójcie się sztucznego miodu. Jeśli go nie dodacie, pierniki będą twarde. Naprawdę. Frey, ty w tamtym roku nie dawałaś sztucznego miodu, prawda? Sztuczny miód to cukier, więc nie widzę problemu. Normalnego cukru tam nawet chyba nie ma. A jeśli jest to malutko. Za to sprawi, że ciastka (ciasto) będą kruche. Bardzo miło rozpadające się w ustach. Pamiętacie jak opowiadałam kiedyś historię jak byłam z moją rodziną w górach? I tam był mój piernik z powidłami, którego moja siostra nie za bardzo chciała dać na stół. Ale się uparłam. I dałam. I mój wujek był tak zachwycony, że prawie cały zjadł sam. Inni nie zdążyli spróbować, bo po prostu pewnie też patrzyli na niego krzywo. Kruchość. Żaden gniot, żaden twardy kamień.
I wcale nie pomoże trzymanie pierniczków z kawałkiem jabłka w pudełku. Sprawdzałam. To po prostu nie działa. Trzymanie otwartych w lodówce, aby złapały wilgoć - nie działa też. Sztuczny miód - działa. Nie ma go dużo.
A zresztą. Zrobicie jak chcecie. Daje wam przepis na mega idealne piernikowe rzeczy. Sprawdzony i przetestowany przepis połączony z dwóch (czy trzech) różnych.
Ja w tym roku będę robiła z podwójnej porcji. Już sobie napisałam w przepisie, że jedna porcja dla nas to za mało :)
Wiecie, że moja 8-letnia siostrzenica dalej wierzy w Mikołaja? Patrzyłam na moją Sis jak na jakąś naiwną mamę, która chce wierzyć, że jej dziecko jest niewinne i czyste.... Ale może się mylę? Na pewno nie jest niewinna (jest takim samym szajbusem jak moja Sis w jej wieku i potem... Oj będzie ostra jazda bez trzymanki jak będzie nastolatką!), ale może sobie wierzy?
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
Ojej, jest mroźno i przepięknie http://dieta.pl/grupy_wsparcia/images/smilies/heart.gif W mieście tak tego nie widać, ale jak rano jadę pociągiem to otwarta przestrzeń pól jest calutka bialuteńka i skrząca. Na szczęście nie ma wiatru więc mróz nie jest bardzo dokuczliwy. Dzisiaj jak wychodziłam z domu było -5 stopni. Spoko, mam czapkie i szalik i nie cierpię zbytnio.
Od jutra ma być cieplej. Lżej się będzie biegać bo bardzo marzną mi uda i pośladki i strasznie mnie to wkurza. Nie chce mi się robić dłuższych biegów. Wrrrr...
Shin, naprawdę dawałaś już przepis na piernik (napisałam "sernik", przypadek? nie sądzę http://dieta.pl/grupy_wsparcia_xxl/i...milies/mdr.gif ). Już kupiłam sztuczny miód i dam jak polecasz. I zapiszę przepis na wiek wieków http://dieta.pl/grupy_wsparcia/images/smilies/rules.gif
Wczoraj kupowałam u mojej Pani Jadzi sok kiszony z buraków i tak mi się wymskło, że szkoda że nie ma jeszcze z kapusty kiszonej bo kiedyś gdzieś kupowałam i by super (kupowałam u pani z warzywniaka obok, po 4,50 za litr). A Pani Jadzia na to, że bez sensu płacić. Jak przyniosę słoiczek to mi odleje z beczki z kapustą i już. Dzisiaj nie bo jest świeża beka i sok jest na dnie i ciężko będzie odlać, ale słoiczek mam przynieść i najwyżej sobie poczeka na lepszy moment beczki http://dieta.pl/grupy_wsparcia/images/smilies/yipi.gif
A w ogóle to w warzywniaku czasem pomaga Pani Jadzi taka fajna młoda dziewczyna i widziałam ją wczoraj jak wnosiła dziecko do mieszkania w moim bloku. A to mieszkanie było na sprzedaż. Może je kupiła i będę miała fajną sąsiadkę?
-------------------------------
Odesłałam kurierem wyciskarkę do serwisu. Wczoraj dzwoni do mnie jakiś pan i pyta o co kaman bo dostali paczkę, z opisem usterki że części zablokowane ślimakiem i nie da się rozłożyć, a w paczce wszystkie elementy osobno. Ej, no! Kurde, nie wierzę. No przecież nie możliwe! I nie, nie wysyłałam sprzętu na spacer bo lubię, ale dlatego, że nie mogłam go używać. I po opisaniu sytuacji kazał ją odesłać konsultant z firmy producenta. Sama sobie tego nie wymyśliłam. Facet mówi, że ok, że sprawdzą machinerię, zobaczą co się stało bo niby że może w transporcie ktoś stuknął i części się uwolniły (taaaaa, jasne). I że odeślą ją po sprawdzeniu. Ale, że to nie ich problem. A czyj, ja się pytam? Mój? Przecież nawet gdyby jakimś cudem to była prawda, to ja jako użytkownik nie będę rzucać wyciskarką po blacie i walić w nią, żeby ją rozmontować jak się coś zablokuje. Prawda? Sprzęt ma działać bez takich brutalnych zabiegów.
Ale ale. Ja napisałam, że chcę nowe części mające kontakt z owocami z uwagi na pleśń, która się rozwinęła w resztkach itd. A gość mi mówi, że nie ma takiej możliwości, że mogę sobie to umyć albo KUPIĆ nowe części u nich. A ja na to, że w życiu, bo to nie moja wina że nie mogłam ich umyć jak człowiek kulturalny bo się kuźwa coś poblokowało. Jakbym mogła umyć to bym umyła, c'nie? Coś mi jeszcze próbował wciskać, że urządzenie ma wsteczny bieg i w razie zablokowania trzeba go użyć to się odblokuje itd. A ja na to, że spoko, ale czy jest taka informacja w instrukcji bo skąd mam wiedzieć. Sprzęt ma działać bez blokowania się i już. Facet mówi, że oczywiście że jest informacja. Ale kuźwa nie ma takiej informacji bo umiem czytać i nie widzę literek o takim znaczeniu! Zatem postraszyłam, że jeśli mi odeślą sprzęt bez wymienionych elementów to pójdę do samego diabła na skargę przy okazji zahaczając o organizacje konsumenckie i sąd. Facet miał pogadać z szefem, ale już do mnie wczoraj nie zadzwonił. Zobaczymy.
Czy to ja jestem czepliwa jędza, czy też ktoś próbuje mnie robić w jajo?
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
kurczę, ma wrócić ciepło :/ Przyznam, że trochę mi to nie pasuje ;) W sensie takim, że jak jest zimno to niech już zostanie zimno. A nie, raz ciepło raz zimno... Moje ciało źle na to reaguje. Jedzeniem :P
A właśnie. Nie wchodzę na wagę, jem uważnie i właśnie dziś jest dzień próby. Bo przypadkiem zauważyłam, że mam luźniejsze spodnie.... I od razu zachciało mi się kupić eklerki, które dziś widziałam w sklepie rano.... Nie kupiłam. Bo zostało jeszcze moje ciasto. Które w ogóle nie zaspokaja mojej potrzeby masy, cukru i tłuszczu... I widzę, jak chodzę i szukam...... Tłuszczu się nie boję więc sobie go dziś zapewniłam. Dobry tłuszcz. Smak słodki też, bo miałam sok z warzyw i pomarańczy. I omleta z dynią. No i moje ciasto na ksylitolu z bakaliami. Więc ciało ma co ma. A psychika musi wyluzować i poczuć się bezpiecznie z moim ciałem.
Piszę to, bo pisząc, daję temu uwagę. A dając temu uwagę, świadomość sytuacji się zwiększa i nie wpierdzielę niczego nieświadomie pakując do paszczy jak najszybciej i jak najbardziej łapczywie.
A w ogóle... Od niedzieli boli mnie strasznie głowa. Aż do mdłości. Wiem, że to napięcia w kręgosłupie, bo nie zadbałam przy siedzeniu. I przegięłam. Zazwyczaj wystarczy noc i wszystko wraca do normy. Ale obecnie w nocy też mnie strasznie boli. Do tego stopnia, że dziś pół nocy miałam koszmary związane z bieganiem. Śniły mi się zawody, na które albo się spóźniłam, albo nie wiem jak dotrzeć po pakiet startowy i biegam jak głupia szukając..... To nie pierwszy taki sen, ale pierwszy w którym czułam smutek, rozżalenie i złość na siebie/sytuację itd. I tak pół nocy sny o tym bieganiu. ... Rano ból głowy. Pomaga naciągnięcie, rozmasowanie.... Ale tylko na jakiś czas. Nie mogę mieć schylonej, ani zgiętej głowy. Muszę siedzieć prościutko. Eh...
Właśnie zjadłam kawałek mojego ciasta. Wiecie co? Jednak zaspokaja moją psychiczną potrzebę deseru. Dobrze. Będę piekła częściej. Tylko muszę wymyślić z czym jeszcze mogę je zrobić. O! Ze śliwkami!!!
A w ogóle to Justce bardzo spodobała się Dziewczyna! :D Justka uznała, że to jej baba. Głośna, odważna, nie bojąca się mówić. Podoba jej się :D Za to jest strasznie nastroszona na Anię. (dziewczyna, która przyjechała z TeDe i ekipą).
Niobe, i jak Dziewczyna na żywo? Przyjrzałaś się jej włosom?
A w ogóle to jest planowany wypad w góry. Jedzie kto może. G ma uczelnię, ale będzie dojeżdżał. Masz ochotę się dołączyć?
A jak książka? Zaczęłaś już może?
Lecę zaglądnąć do paczki. Bo na imieniny G mi zapłacił za paczkę z nowymi nitkami :love:
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
No i już przyszło ciepło. Pada. Deszcz i drobnymi kuleczkami jakby... gradu? Ej, na deszcz się nie umawialiśmy :(
Strasznuie mi smakowało twoje ciasto. Daj przepisa.
Za to sernik był słaby. Naprawdę. I to nie z powodu swojskiego sera. Moja mama też robiła swój twaróg i serniki wychodziły z niego boskie. Ten był słaby. O.
Mam w planie ciastki z nasion konopnych, ale nie wiem czy mi się chce. Zjadłam małą, ale za to całą, wędzoną makrelkę i chcę leżeć. Z kocim futrem na kolanach. Też potrzebowałam tłustego.
Dziewczyna jest super! Jej włosy nie zapadły mi jakoś w pamięć, ale od razu poczułam, że ona jest z mojego świata. I Pan Y jakiś odmieniony. Pierwszy raz się z nim widziałam po tym wielkim i odważnym kroku - no jest inny. Czuję to. Inaczej nam się rozmawia. Gdzieś się podziała jego złośliwa zadziorność. W to miejsce przyszła serdeczność. Ja to tak odczuwam.
I popieram Juśkę. Anka nie jest "moja". Niby jest miła, ale ja wyczuwam barierę. I to jest moja bariera. Ja ją generuję. Ufam sobie w takich przypadkach. Nie zamierzam jej taranować. Ufam, niech będzie.
Książkę kończę. Mam mieszane uczucia. Muszę ją skończyć i przetrawić.
W góry? To znaczy do TeDe? Kiedy? Kto jedzie?
A mi się ostanio dwa razy śniło, że potrząciłam samochodem człowieka na pasach. Normalnie mam lęki jak prowadzę. Przed pasami zwalniam i rozglądam się jak stuknieta. Męczy mnie to. Jakieś takie dziwne napięcie. Takie w środku.
Miłego motania niteczek http://dieta.pl/grupy_wsparcia/images/smilies/love.gif
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
Cytat:
Zamieszczone przez
Niobe
No i już przyszło ciepło. Pada. Deszcz i drobnymi kuleczkami jakby... gradu? Ej, na deszcz się nie umawialiśmy :(
:(
Ale dobra, znajdźmy plus ocieplenia. Mogę sprzątnąć pozostałe kwiaty z balkonu :D
Wiecie, że one dalej mi kwitną? Pelargonie zmarzły, ale gdyby nie mróz, to one dalej by szalały! Wciąż mają kwiat i nowe pąki!
Kalanchoe w ogóle olały mróz i kwitną zawzięcie. Nie będę ich jednak do domu brała. Zabrałam jedynie miętę, rozmaryn i skalniaki, które niestety trochę podupadły. Z dwóch donic zrobiłam jedną. To przez te opady deszczu, które kiedyś były. Zalało mi donice, a tam nie ma ujścia wody. Ale to nic. Teraz w domu mam piękną kompozycję. Prawie piękną. No może nie najlepszą, ale nie wyrzucę skoro jeszcze jest nadzieja. Poza tym puszczają nowe kłącza. Więc zostanie jak jest.
Wiecie co? Mam problem z wpuszczaniem ludzi do sypialni. Nie dlatego, że to s y p i a l n i a, ale dlatego, że tam jest dużo moich osobistych rzeczy. Bardzo osobistych. Takich, które ... To nie jest jak bielizna, ale jak ideologia/dusza/myśli. Ostatnio teściowa chciała ogromnie tam wejść. Wymyśliła sobie coś tam i po prostu usilnie myślała w jaki sposób grzecznie się tam wprosić. I grzecznie jej tam nie wpuściliśmy ;)
Nie byłoby problemu z wami. Bo wy te rzeczy wiecie o mnie. Znacie mnie. Ale ... Miałam nadzieję w sobotę, że G tak ogarnie kurtki wszystkich, że nie będzie trzeba ich dawać do sypialni :D
Cytat:
Strasznuie mi smakowało twoje ciasto. Daj przepisa.
naprawdę?!
Bo przy tych innych ciastach wyglądających jak "o matko z córką" to aż mi głupio było. Mało słodkie i ta posypka z migdałów :oops:
A sernik :rofl:
Był bardzo kiepski! G mi mówił, że zaliczył wtopę, bo zapytał czy jest z kwaskiem cytrynowym, bo ma taki kwaskowy smak :mrgreen:
a to przez zbyt kwaśne mleko na którym warzył się ser i wyszedł kwaśny. Tudzież ser był już zbyt stary. U nas też jadało się domowe sery (moja ciocia robiła mega PYSZNE sery. Potrafiłam pół kg za jednym posiedzeniem zjeść. I ... To była chyba jedyna rzecz, którą robiła świetnie i która wychodziła jej idealnie. Każdy ma jakiś talent) i też wiem jak smakują sery "które nie wyszły". Sama robiłam też twaróg jak miałam grzybki tybetańskie. Jak miałam zbyt ukwaszone mleko to ten ser nie był taki pyszny jak powinien.
Cytat:
Mam w planie ciastki z nasion konopnych, ale nie wiem czy mi się chce. Zjadłam małą, ale za to całą, wędzoną makrelkę i chcę leżeć. Z kocim futrem na kolanach. Też potrzebowałam tłustego.
Ja nasionka konopne zjadłam do płatków. Nie potrafiłam z nich niczego zrobić. Leż. Leż i odpoczywaj. Zwłaszcza w chwilach kiedy się da.
Cytat:
I Pan Y jakiś odmieniony. Pierwszy raz się z nim widziałam po tym wielkim i odważnym kroku - no jest inny. Czuję to. Inaczej nam się rozmawia. Gdzieś się podziała jego złośliwa zadziorność. W to miejsce przyszła serdeczność.
Prawda? Ta taka złośliwa kąśliwość, podszyta pasywną agresją gdzieś uleciała. Odkąd jest z Dziewczyną usłyszałam od niego więcej komplementów jako kobieta niż przez cały ten czas odkąd się znamy! Hm... Nie. Nigdy nie usłyszałam żadnego miłego komplementu od niego. A teraz? O matko! To naprawę miłe usłyszeć od "nie własnego" mężczyzny dobre słowo :)
Cytat:
Książkę kończę. Mam mieszane uczucia. Muszę ją skończyć i przetrawić.
Na pewno nie jest to epopeja narodowa a fabuła..., no..., nie powala, ale ten sposób w jaki on pisze i te informacje między literkami... Uśpił moją czujność i ... I poczekam aż skończysz :D
Powiem to tak. Trochę wstyd mieć taką prostą książkę na swojej półce. Ale to jest jedna z bardzo nielicznych książek, która nie wychodziła mi z głowy przez wiele dni. Dwa tygodnie? Trzy? Przyznam, że nadal, raz na jakiś czas, pomyślę o niej. I bardzo chcę ją przeczytać raz jeszcze. Ale mówię to tylko tu i wam. Nie przyznam się przed np Justką, że ją mam, czytałam i przeczytam raz jeszcze. To jest książka dla wszystkich. I każdy znajdzie w niej to chce znaleźć. I każdy może mieć jej odbiór zupełnie inny. Dwie osoby mogą odczytać ją na skrajnie różny sposób. Można o niej powiedzieć, że jest głęboka jak kałuża u mnie przed blokiem. Ale mimo tego, to co nie napisane, to co jest pomiędzy czarnym drukiem... Wzburzyło mnie w środku. Nie jest łatwo poruszyć mój mózg. A temu autorowi się udało.
Skończyłam np niedawno tą książkę, którą czytałam w pociągu. Ważny temat, dość dobrze napisana książka. Ważne dzieło. Ważne informacje. Inne spojrzenie na to co się stanie kiedy osiągniemy stan idealny. Bez bólu psychicznego czy fizycznego. I... I już o niej prawie nie pamiętam. No przemyślałam to co przemyślałam, wyciągnęłam wnioski, które autor chciał bym wyciągnęła i już. Poprowadził mnie ładnie przez książkę. Początek, rozwinięcie, zakończenie.
Piotr C. nie prowadzi za rączkę. Nie mówi co masz myśleć. Nie mówi w jakim kierunku ma iść twoje myślenie. Nie tłumaczy ci. Nie pokazuje "patrz tu! To jest miejsce, gdzie myślisz! Myśl! W tym miejscu masz się zatrzymać!"
Uwielbiam kiedy autor książki ufa mi.
Cytat:
W góry? To znaczy do TeDe? Kiedy? Kto jedzie?
tak.
11.12. G ma wtedy uczelnię, ale stwierdził, że będzie dojeżdżał. Justka, Dziewczyna z Chłopakiem :D ich dwójka znajomych, no i ekipa K2 ma być cała. Tylko Chłopak już dzwonił do mnie i proponował, abyśmy normalnie zapłacili za noclegi. Bo to jednak zajęcie całego domku i pranie pościeli itd.
P.S.
No i właśnie o to mi chodzi. Właśnie dlatego chciałam zobaczyć co ma do powiedzenia. Bo znam go od lat. Gdy jeszcze pisał o seksie w prawniczym światku, o prawnikach. O biurze. Uwielbiałam to. Jego poczucie humoru. Choć tona błędów językowych mnie wkurzała. Koleś przeszedł przemianę. I wiem, że pisze o świecie, który istnieje ale jest zupełnie oderwanym światem od mojego. Nie znam tego świata. Nie znam ludzi, którzy tak funkcjonują. To dla mnie zupełnie inna planeta. Mam nadzieję, że takich nigdy nie spotkam. Ani nie stanę przed takimi problemami.
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
.........
dziewczyny... Ale miałam straszną noc...
Bolesną...
wczoraj po biegu pełnym myśli, zjadłam dwie kajzerki. Która była? 17:00? No to kolacja.
Ale.
Przed 22:00 byłam taka głodna, że zjadłam prawie całą kajzerkę ze śledziem.... Śledź z cebulką, na oleju, trochę octu.
Myślałam, że w nocy zejdę...
Byłam strasznie niespokojna. Przewracałam się z boku na bok. Masakrycznie przykurczały mi się ścięgna!! Czułam to i budziło mnie to co chwilę. I ten ból był nie tylko w nogach, ale i w rękach, pośladkach, plecach.... Budziłam się, naciągałam i usypiałam znowu. I tak całą noc. W pewnym momencie odkryłam, że jak G mnie przytulił w nocy, to się uspokoiłam i dałam radę usnąć snem głębokim. Więc jak się odsunął i się znowu obudziłam, to naciągnęłam pośladek i przywarłam do jego pleców, aby się rozluźnić. Dopiero to pomogło. Ale już było jasno...
Sny?
Kurde, masakra. Płakałam we śnie, bo mnie jakieś znajome zrobiły w wuja. Próbowałam się spakować i wrócić do domu.
Cieszyłam się, że jest już dzień i mogę wstać. ... Ale nie na długo.
Boli mnie żołądek!!! Strasznie mnie boli! Piję miętę. Nie jadłam śniadania. Rozwiązałam już sudoku....
Po raz pierwszy w życiu myślę, że przydałaby mi się orzechówka....
się pożaliłam. Dziś dieta. Jeszcze nie wiem co to znaczy, ale dziś dieta.
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
Może ten śledzik był nieświeży?
Jedz dziś lekko. Białe pieczywo, ryż, gotowana marchewka. Pij dużo. Zaparz sobie może koper włoski (wiem, że nie przepadasz, ale pomaga).
Tulę http://dieta.pl/grupy_wsparcia/images/smilies/heart.gif
----------------------------------
Wiesz, ja sobie te góry odpuszczę. Nie chcę tam jechać, tak głęboko w środku cała się zrzynam na myśl. Z jakiegoś powodu. No nie ważne. Jakiś smutek mnie trapi. Nie rozumiem skąd się wziął.
Obyście mieli ładną pogodę na spacerek.
Ja mam z samochodem podobnie jak ty z sypialnią. Mam w aucie mój bałaganik, moją muzykę i w ogóle. Nie lubię wozić moim autem obcych.
Odp: Magiczny kociołek. - Część 1
Auto. Taki przenośny dom :) W sensie, środek. Taki w sobie.
Chyba nie wiem jak opisać to co mam na myśli.
Chyba temperatura znowu poszła poniżej normy.
Jest szansa, że ten śledzik był... Bardzo nieświeży. Chociaż w smaku był ok. Ale, przyznaję, nie pamiętam od kiedy on w tej lodówce siedział....
Przegoniło mnie jeszcze parę razy i raz byłam na puszczanie pawia. Ale tylko się masakrycznie ośliniłam i nic nie poszło.
Przez cały dzień jadłam ryż + masło + banan + czeko-śliwki. Ja wiem, że to masło i powidła mogłabym sobie odpuścić, ale jestem słaba, marudna i zła. I nie ma nikogo kto by mnie ubezwłasnowolnił :P G chciał przyjechać, ale co on mi pomoże? Jeszcze bym musiała obiad dla dwojga gotować. Jeszcze by pewnie pojechał po burgera dla siebie... No przecież bym się zapłakała.
To ja już wolę sama się przekonać jak bardzo to są złe pomysły. W końcu i tak sama muszę sobie to robić!
Ryż z rzeczami sprawił, że trochę znowu zaczął boleć mnie brzuch. I wiecie co zrobiłam? Zrobiłam sobie kawę z tłuszczami. ...
I ból brzucha przeszedł. Całkowicie.
Teraz jestem po drugiej porcji ryżu z duperelami i brzuch znowu boli.
Zrobić drugą kawę?
Hm.
zjadłabym zupy z makaronem. Taki wywar. .... Taki jakby rosół, ale nie ostry. Bez imbiru.
...
Chyba sobie zrobię.
Nie mam koperku. Miętę mam. I lubczyk. I rozmaryn. I melisę. Ale kopru nie :(
Nie przejmuj się górami. Na dzień dzisiejszy sama kręcę nosem w środku, w sobie. Zwłaszcza, że G ma wtedy uczelnię. I w zasadzie to pojadę tam sama, a on dojedzie, albo i nie. No i zabieram Zochę. Znaczy się pewnie namówię Justkę, aby zabrała nas razem :D Dobrze, że Justka jeździ w miarę łagodnie. W sensie szybko, ale bez zrywów, gładko. To dla Zochy luzik. Chyba że G zrobi jak mówił, czyli nas przywiezie w piątek, prześpi się i w sobotę rano pojedzie na uczelnię. Eh. Nie chce mi się teraz o tym myśleć. Wracam do sprzątania. I szalika. I kurek.