No piękne. Ale cena też piękna.
Nie smakują mi brokuły już od jakiegoś czasu. A ten wczoraj to już wyjątkowo.
Micha:
- płatki z owocami, kawa
- duża brzoskiwnia
- 3 kromki z pastą bezjajeczna i pomidor
- ziemniaczki młode odsmażone na masełku, kulka mozarelli, ogórki
Micha:
Śn: musli z mango i malinami, 3 łyżki jogurtu
kawa z mlekiem
Śn. II: smoothie (ananas, seler naciowy, 1/2 banana), 1/2 figbara
Lunch: sałatka (mix sałat, ogórek, papryka, ananas, żurawina, orzechy prażone, 2 łyżki kaszy jaglanej, plaster awokado)
Obiad: pomidorowa z ryżem
Do ćwiczeń: arbuz
Kolacja: coś bym zjadła... może 2 kromeczki razowca z awokado?
Aktywność:
- rower do i z pracy + 1 km spaceru z Juniorem
- siłówka + wyzwania - 1h15 min
dobra, trzecie podejście.
Nie mogę się zwyczajnie skupić i zapominam wyrazy.
weekend jedzeniowo nie najlepiej. Głównie z powodu jedzenia "po brzegi". I w niedzielę zjedzenie kawałka sernika z "grubej łychy". Ale nie cały. W sobotę kawałek ciastka. Justka miała okazję zobaczyć jak wyglądam kiedy zjem mięso. Nie mogła uwierzyć, że to działa tak szybko (bo przecież zanim dojdzie do jelit to mija dużo czasu itd). Najpierw złożonam w pół jeszcze przy stole z masakrycznym bólem, a potem WC i biegunka.
Napiłam się też likieru w sobotę. Smakował jak guma do żucia donald. Mój mózg nie najlepiej funkcjonował. Zapominanie o czym się mówiło (nie wypiłam litra. Wiecie jak piję. I ile. Ciutka, a ja zapominałam do czego zmierzałam w trakcie mówienia). Potem prawie zero snu (ale to trochę przez Zochę i gorąco). Ja się chyba nie nadaję do życia z ludźmi. Do dziupli bym się schowała.
Myślę o tym, aby zrobić dodatkowe badania dotyczące podatności na choroby autoimmunologiczne. Mam hashi, więc jestem, ale te badania to jest wstęp do zrobienia kolejnych i wykrycia czy nie dokleiło się coś dodatkowego.
micha dzisiejsza
- 2 bułki (jedna z ziarnem, druga pszenna mała) z duperelami
- crumble owocowe z kruszonką + 2 kawy (urodzinowo z Justką)
- burger z kurą (1/3 bułki zostawiłam) + frytasy
- zaraz idę biegać, więc coś jeszcze będzie, ale nie wymyśliłam co. Może koktajl białkowy?
ruch - rower i jeśli świat się nie zawali to zaraz bieganie.
aha, młodzież - może pomylili szpital z wakacjami w kurorcie?
Brokuł - no jakoś mnie do niego nie ciągnie. Prędzej kapustę zjem niż brokuła. Może coś im robią o tej porze roku?
Czy są jeszcze na świecie dobre truskawki? Za mało zamroziłam...
Kurde, ja zamroziłam raptem 1,5 pudełeczka po lodach.... a tu truskawki wymiotło!
Dzisiaj kupiłam jakieś ale no własnie... jakieś.... średnie na mrożenie, raczej na szybkie zjedzenie i zapomnienie, że były.
W ogóle miałam dzisiaj taki piekny plan na obiado-kolację i doopa.... ze składników które potrzebowałam tylko kasza jaglana mi została, całej reszty nie było w żadnym z trzech sklepów
Micha:
Śn: musli, maliny, melon, 3 łyżki jogurtu
kawa z mlekiem
Śn. II: smoothie (1/2 banana, melon, ananas, seler naciowy), 2 kromki macy
Lunch: który zachwycił smakiem mnie i koleżanki z pracy hahahaha czyli frittata w wersji po polsku wymyślonej z tego co w lodówce (mąka z cieceirzycy, woda+ ugotowane kalafior i brokuł, bób, cebula, czosnek, 2 suszone pomidorki, 2 pieczarki), mix sałat z ogórkiem i papryką oraz jabłkiem prazonym z musztardą
Obiad: zupa pomidorowa z ryżem
Po biegu: koktajl truskawkowy na sojowym mleku
Kolacja: chyba zjem resztkę frittaty
Aktywność:
- rower do i z pracy
- bieg 5 km (strasznie ciężko, może przez mega zakwasy na każdej części ciała po wczorajszej siłce)
- wyzwania - dzisiaj tylko 15 min
A u mnie źle. Pod wieloma względami. Słabo mi jak pomyslę, że jutro muszę wyjść z domu. Nie mam siły. Do dupy wszystko.
Weszłam rano na wagę. Myslałam w despreracji, że jestem grzeczna to poprawi mi się humor. I co? Jest więcej. Pierdzielę, nie robię!
Nie mogę ani biegania ani roweru bo znowu na prochach.
Młoda ma ciastki w pokoju. Stare i twarde ale moga być. Idę oglądać GoT. Podobno kogoś zabili. Cudnie!
Ciao!
Ja na szybko.
Micha:
Śn.: musli, truskawki, jogurt nat., orzechy
kawa z mlekiem
Śn.II: smoothie (ananas, truskawki, seler naciowy, awokado), 2 wafle ryżowe z masłem orzechowym
Lunch: sałatka (mix sałat, ogórek, papryka, mozzarella, melon), bułeczka ziarnista bez niczego
Obiad: 2 faszerowane cebula (farsz: kasza jaglana, cebulka, czosnek, papryka wędzona, bób, mozzarella) - o Bogowie! co za rozkosz w ustach!
Kolacja: 1 kromka z resztką farszu, kawałek arbuza
Aktywność:
- rower do i z pracy + 1 km spaceru
- w planie był z core z piłką ale już późno i zmęczona jestem jak nie wiem co
- nawet nie wiem czy wyzwania ogarnę
Niobe ogarniamy się!!!! Miałaś nie patrzeć na wagę!!!! Miałaś schować, wyrzucić!!!! Miałaś wytrwać do urlopu!!!!!!!!!!!!
Uwaga zaraz wyciągnę patelnię!!!!!
Zasada jest jedna: jak nie może być ruchu to musi być chociaż zdrowa dieta a nie ciastki!
Smaczne były te starocie?
no ładnie!
Ja tu przychodzę z ciemnymi myślami, a tu taka czerwień na ekranie!
To ja ciuchutko poudaję, że nie wiem ocb :P
micha
-3 małe kromki razowca z duperelami
- kawa + 1 tagos
- pół torebki ryżu czerwonego z potrawką z soczewicy z wczoraj
- 2 jaja + kostka tofu + 2 plastry sera pleśniowego
- wielki puchar lodowy z bitą śmietaną i borówkami. 3 gałki. Nie zjadłam wszystkiego.Sporo zostało.
- pół kilo bobu
- kawałek arbuza
bieg. Cienki ten bieg
- kawałek arbuza
ten lód, bo ... Jakiś straszny smutek zalał mi głowę. On się czai od 3 tyg. Ale z nim walczę. Nie poddaję się. Nie mam smutnych myśli. Po prostu mam smutek. I jak dziś stałam i patrzyłam na G, który oglądał kolejne (!) słuchawki, patrzyłam na niego i pomyślałam, że mam naprawdę dużo szczęścia, że on jest w moim życiu. A potem zapytałam czy poszlibyśmy na lody. I on się zgodził, bo sam o tym myślał. I poszliśmy. Wielki puchar - nawet nie dojadłam.
I on opowiadał przy stoliku o rowerach szczęśliwy, z błyszczącymi oczami, a ja czułam jak szarość zalewa mi mózg. Nic konkretnego. Żadnych złych myśli. Po prostu smutek^2. I tak sobie pomyślałam, że każdy powinien mieć drugiego człowieka. Nie dałabym bez niego rady. Bez tych lodów też nie
Niobe, jest ogromna szansa, że z powodu duchoty i dziwnej pogody, nazbierałaś wodę. Zresztą, twoje leki też mogą powodować zatrzymanie wody w organizmie. Ja jem ciastki, bo mogę. Lodów nie mogę (teraz cierpią me jelitka!), ale ciastki mogę. Ty nie możesz. Ty możesz tylko dobroci. Zdrowe dobroci. Nie jedz cistków, bo Frey zacznie naczyniami rzucać, a dopiero podłogę odkurzyłam
Zakładki