Poczytajcie na kulturze fizycznej .. tam tyle tematów.
Po co sie powtarzac ?
Wersja do druku
Poczytajcie na kulturze fizycznej .. tam tyle tematów.
Po co sie powtarzac ?
eeehhh poszukam jak wroce z wakacji. po wakacjach najlepiej, bo teraz nie ma kiedy cwiczyc. zreszta w tym tygodniu bede miala duzo ruchu. potem tez na rowerkach. moze cos zrzuce. mam nadzieje. papa:* bede za tydzien w poniedzialek. milego wypoczyku
Tobie również życzę... I też nie chcę mi się ćwiczyć, bo albo lenistwo, albo za mało czasu....
albo za duży upal ..
Mi się też nie chciało ćwiczyć, ale jak się zmusiłam to zaraz odzyskałam siłę :lol:
Julix spalimy razem ten tłuszcz :!: :twisted:
Mandy16 o tak, albo za duży upał... Echh... Zawsze się znajdzie jakaś wymówka :wink: :lol:
:lol:
albo sie chce albo nie proste :D
zazwyczaj sie nie chce :wink:
skad ja to znam :lol:
chyba z autopsji :wink:
Ufff... Wakacje są dla mnie zabójcze. Piękne, boskie jojo... Przez obżarstwo. Na szczęście jeszcze 58 kg nie dogoniłam. Ale prawie. 56,5... Już dziś zaczęłam walkę. Do końca wakacji żadnych słodyczy. I koniec. Zaczynam walkę od nowa.
Załamałam się jak w biodrach nie weszłam w moje największe sponie. Rozmiar 28. Zawsze ze mnie spadały. Teraz ich w tyłku zapiąć nie mogłam. Wczoraj wróciłam z Międzyzdrojów. I przeraziłam się. Rano bieganie. Na początek 5 km. W piątek wyjeżdżam na Słowację na rowery. Tam się ograniczę. Powinnam z kilo, czy dwa zrzucić. Potem po wakacjach 1000 kcal, aż będzie 50 kg.
Już nawet rodzice stwierdzili, że nieźle przytyłam. Boże, 6,5 kilo... Porażka. Moja wielka porażka.
Zaczynam od nowa...
Żadnych fast foodów. Żadnych chipsów, kolorowych, gazowanych napojów, ciast, ciasteczek, sezamków, orzechów, batonów, wafelków, cukierków, a przede wszystkim lodów.
Nie ma żarcia.
Tyle dobrego, że tyłek mam trochę bardziej kobiecy i biust. Ale wolę być taka jak przed wakacjami. Lepiej się czułam, gdy dupa mi się ze spodni nie wylewała.
Wzrost: 162 cm
Waga: 56,5 kg
Cel: 50 kg
Biust: 92
Pod biustem: 75 cm
Biodra: 92 cm
Tyłek: 94 cm
Pępek: 84 :shock:
Talia: 72 :shock:
Udo: 53 tylko to tak bardzo nie ucierpiało...
Łydka: 30 cm
Boże, już gonię wymiary z zeszłego roku.
Zaczynam od nowa walkę z kilogramami.
Życzcie mi powodzenia.
nie łam sie :)
dasz sobie rade, 3mam kciuki
i ja trzyamm kciuki !
pokonasz wstretne jojo !
;*
w sumie zalamania nie przezywam. coz, moja wina, nie trzeba bylo tyle zrec, ale nie umialam sie opanowac. teraz umiem. zeby miec motywacje musze doznac ciezkiego szoku, a moja waga wlasnie taki spowodowala. nawet mi sie ryczec nie chcialo. bardziej smiac. tylko mi sie cofa jak mysle o codziennym bieganiu... bleee. ale dam rade, chociaz dzis po pierwszym km cos mnie w lydkach bolalo. trudno, nazbieralam sadla, musze je zgubic
Trzymam za ciebie ;)
słonce skoro zawsze wazylas 50 i zawsze bylas szczuplutka, to nie martw sie szybko schudniesz!!
świeze kilogramy zawsze się łatwiej zrzuca ;)
pójdzie Ci szybciutko, byle tylko byś sie zdrowo i madrze odchudzała !
:)
Dziś zjadłam 2 duże miski zupy pomidorowej z ryżem, 2 małe nektarynki, trochę malin, 2 kromki grahama z serem wiejskim i pomidorem i 3 marchewki. Wyszedł prawie tysiąc kcal. Ostatni posiłek ok 17:30. Teraz padam z głodu, ale na bank nic nie zjem, nabrałam siiiiiiiilnej, bardzo silnej motywacji...
jak na razie zjadlam dzisiaj 4 kromki chleba. dwie z serkiem wiejskim i pomidorem i dwie z jakims dziwnym dzemem morelowym. wychodzi troche ponad 500 kcal. ogolnie to jak tak tyje na brzuchu po bokach wychodzi mi cos cellulito-podobnego. i matce pokazalam a ta na mnie ze jak wiem ze tak tyje to nie moge zrec, ze ona w moim wieku byla tak chuda, ze az sie wstydzila itp. bozeeeee... no wielkie dzieki. za to teraz wazy ponad 75 kg i mi jeszcze cos mowi... ona zyla w innych czasach. nie bylo tyle jedzenia... teraz to jakies fast foody itp. moge sie zalozyc ze ja pojde dzis na zakupy to ojciec bedzie mnie namawial na kebaba... nie ma mowy. potem jakbym wazyla 47 to by mi matka jeczala ze zaraz bede miala anoreksje itp... kurde dosc mam. i glodna jestem. chcialaby zebym nie byla gruba, a pcha we mnie te swoje obiadki... grrr
w sumie dobrze masz. przynajmiej Twoja mama jest z Toba szczera. a moja patrzała na to jak tyje i nic z tym nie zrobiła. powiem szczerze, że wolałabym, żeby mi powedziała, że jestem gruba i może szybciej bym sie wzięła za odchdzanie
wkurza mnie tylko to, ze ona wazy 20 kg wiecej niz ja i jak ja jej mowie, zeby przestala jesc, to ona, ze jest glodna i ze musi... i tak zawsze. zazwyczaj o 23... najbardziej mnie rozwscieczylo jak rok temu, gdy wrocilam z wakacji to kazdemu naokolo mowila jak to ja przytylam... ze zlosci schudlam i jak dojechalam do 50 to juz bylam wyzywana od anorektyczek...
no to rzeczywiście nie za ciekawie :(
dzis doszla mi jeszcze cielecina, mizeria, 2 brzoskwinie, 3 nektarynki, 2 marchewki i banan... mniaaaaam, ale mam apetyt na owoce
ogolem wyszlo 1200 kcal... mialam byc na 1000, ale nie wiem czy to tak zdrowo
lepej 1200.
jeszcze szybciej schudniesz i przede wszystkim zdrowiej.
jak bedziesz wcianć tak 1200-1600 to bedzie git. Zleca kilogramy szybciuteńko i bez wyrzeczeń ;)
nie zdajecie sobie sprawy jak ja marze o takim brzuszku i tali :P:P jak na tamtych zdjeciach
teraz to ja tez o tym marze... kurdeeeee jak ja moglam narzekaaaaaaaaac
no 1000 wcale nie jest zdrowy... juz lepiej jedz 1200
matko, w zadne spodnie sprzed wakacji sie zapiac nie moge. a jak moge to mam swietne boczki... jezu ja chce schudnac :P juz nie moge na siebie patrzec. a najlepsze, ze to wcale nie w brzuchu mam problem z zapieciem, a w biodrach... a zawsze taka waska bylam...
julix dobrze dziewczyno, że sie z tego śmiejesz, a nie użalasz sie nad sobą :wink: to mi sie podobva, tkaim osobom sie udaje :)
co mam narzekac, moja i tylko moja wina ze sie upaslam :P teraz jakos sie nie martwie jak rok temu, bo wiem, ze zrzuce to :P ostatnio tak ciagle mam patrze w lustro i sie z siebie smieje. moze to dlatego, ze jeden chlopak mnie odwartosciowal stwierdzajac ze mam piekny brzuch i jak mi palnal, ze rok temu jak bylam taka gruba, to bylam tez piekna :P zreszta kumple z miejsca ktore co roku odwiedzam caly czas mowia, zebym nie chudla itp. i jak mowie ze chce 47-50 to oni ze moze jeszcze 40 :P nabijaja sie ze mnie i tyle. w ogole facetow wkurza jak laski sa ciagle na dietach itp i jak o tym ciagle gadaja :) a mi sie geba nie zamykala na temat jaka jestem gruba i takie tam inne :D
eee tam nie bede sie zalamywac tym ze przytylam pare kilo, bo czy jakbym teraz wazyla 47 to bym miala lepsze wakacje, wiecej smiechu czy cos? chyba nie, no tylko nie wstydzilabym sie chodzic w stroju, ale to tam akurat wazne, za pare miesiecy nie bede o tym pamietac :wink:
no i masz świetne nastawienie 8)
to mi sie podoba !
Nie jesteś dawna Julix która rozpaczała i była ciągle niezadowolona xD
rozpaczanie nie jest kompanem w odchudznaniu....
Oj, nie jest nie jest..
Jest WROGIEM! :twisted:
rozpaczanie albo by mnie doprowadzilo do anoreksji albo nie dałabym rady na diecie, przytylabym i jeszcze bardziej rozpaczala
żadnego rozpaczania to sie uda :wink:
fajne masz podejscie:D:D
podoba mi sie:P
Zjadłam:
:arrow: 5 kromek chleba: 385kcal
:arrow: ok. 120 g sera smażonego: 216kcal
:arrow: 2 nektarynki: 112kcal
:arrow: jajko sadzone sztuka: 93kcal
:arrow: 350 g kalafiora: 105kcal
:arrow: 2 marchewki: 56kcal
:arrow: 30 g serka wiejskiego: 31 kcal
a w planie jeszcze mam:
:arrow: mały banan: 70 kcal
:arrow: 2 nektarynki: 112kcal
czyli razem będzie prawie 1200 kcal.
dzis bylo 25 km na rowerku, nie chce mi sie biegac ;/ zreszta mam w nogach zakwasy
rewelacyjnie, tlyko po co ten chleb i ser :roll:
Ooo :shock: .. no to nieźle z tym rowerkiem.. Podziwiam :lol:
no bez chleba nie mam mozliwosci bo lodowka swieci pustkami. ostatnio tez jadlam normalnie chleb, ser, nawet ziemniaki i chudlam. no wtedy kiedy sie miescilam w 1000
kurcze, tak mowie o chlebie... ile kcal ma kromka chleba pszennego krojonego? bo na stronce jest napisane ze ponoć 128? :|
kromka pseznnego ma ok. 90 kcal ja tak mam w ksiazeczce sowjej a i jeszcze gdzies na stornach suzkalam :)
ja na dietce chyba nie mialam ani jednego dnia zeby chleba cy zbuleckzi nei zjesc bo kocham piecyzkwo i nieumialam z niego zrezygnowac , ale nic a nic nie rpzeszkadzalo mi to w hcudnieciu , nawet slodycze jadlam na diecie , a teraz po diecie nie jem hehe :P tak trochu na odwrot mi si eporobilo , no ale tem mi nie zaskzodilzy nic :D
a czemu by pieczywko miało szkodzić ?
przecież to węglowodany - dają energię i jak ktoś lubi to czemu miałby nie jeśc ? ;)
Julix ładnie się spisałaś skarbie :*