Wątek: I żeby nie było nudno, znowu ja :) czyli biolog na diecie

Ciesz się ciesz, ale kg całkiem załsużenie spadł bo ładnie jesz.

Ale chyba szybko nadrobie zaległości
Coś mam dzisiaj niebezpiecznie duży apetyt. Nie wiem dlaczego
Tak poprostu...
Zaraz, zobaczmy:
Śniadanko: (późne więc połączone z drugim śniadaniem)
płatki fitness z mlekiem
2 wasy żytnie z niskosłodzonym dżemem
troche malutkich morelek
łyk soku warzywnego fit
Obiad:
pierogi leniwe

Popijam to sokiem fit, chyba pomarańcza z marchewką, ale nie moge zapominać, że to też ma mimo wszystko troche kalorii.
Tak mi się chciało tych leniwych pierożków, a sie okazuje, że to 240 kcal na 100 g . Ja chyba zjadłam z 200 g. To już koło 500 kcal, połowa tego co dzisiaj zjem.
Ale nie żałuje. Pycha były
A co u was słychać?

No widzisz, warto było
Czasem trzeba spełnić swoje smaki
Trzymam za Ciebie kciuki!

Zapraszam do mnie, będzie mi miło
http://forum.dieta.pl/forum/viewtopic.php?t=64945

powodzenia:*

No po przejażdżce rowerowej (30km) czuje się troche lepiej. Zmęczona ale szczęśliwa. Sumienie już mi nie dokucza, a ze zdrowiem dzięki temu ruchowi coraz lepiej. Teraz tylko herbatka vitax i lulu.
A jutro się wpraszamy na jakąś osiemnastkę z kumpelą. Będzie fajnie

Ja też właśnie po przejażdżce rowerem, co prawda stacjonarnym po pokoju no ale to zawsze coś

Kurde 30 km ja ledwie 3 robie

Eee, jak się jedzie spokojnie i równym tempem to można dużo przejechać.
Poza tym, robiłam sobie przerwy na fotografowanie
Musze ćwiczyć, bo obiecałam koleżance że do niej w piątek pojade, a tam do nie to jest z 40 km... Mam nadzieje nie zdechnąć w połowie
A moja waga stoi w miejscu, co do jednego dekagrama. Ciekawa jestem dlaczego

waga tak odrazu nie leci
trzeba niestety czekac...

To jest dość frustrujące kiedy człowiek je najwyżej 1000 kcal dziennie a potem tyle samo spali, i za przeproszeniem ***** z tego ma. Ale cóż... już i tak mi ludzie zwracają uwagę, że schudłam więc nie jest tak tragicznie. 7 kg to nie powietrze. I to mnie podtrzymuje na duchu