Eh... mam dosyć. Jem mniej -> nie chudnę, jem normalnie -> tyję
moja matka stwierdziła, że to sama sobie robię, bo od razu zakładam, że mi się nie uda. Ale jak tu uwierzyć w siebie, skoro za każdym razem jak patrzę w lustro to tłustego brzydala
Dzisiaj 1200 kcal, chociaż nie wiem po co liczę. Czasami sobie myślę, że wolałabym wyglądać jak szkielet niż tak jak teraz. Oczywiście mój ojciec się ze mnie nabija. Nie ma to jak oparcie rodziny, coś wspaniałego.
Zakładki