ja tez lubie jezdzic sama, bo nikt mi nie marudzi, ze jezdze za szybko, a ja uwielbiam czuc wiatr we wlosach :)
Wersja do druku
ja tez lubie jezdzic sama, bo nikt mi nie marudzi, ze jezdze za szybko, a ja uwielbiam czuc wiatr we wlosach :)
ja tez wole sama, ale ze skrajnie roznego powodu - boje sie, ze ktos mi powie ze jade za wolno :lol:
ja też nie lubie z kimś jeździć :) jak jadę sama to swoim tempem i zatrzymuję się kiedy chcem :wink: jak z bratem ide na rower to on jęczy, że za wolno jade, a jak z kumpelkami to one jęczą, że jadę za szybko bo mam za dobry rower :wink:
Ja mam rower ze Stanow już dwa lata, niektórzy w tym czasie są w stanie wymęczyć 10 :lol: Mi się jeździ na nim świetnie, to jest tzw. "łamany" , coś takiego:
http://img.alibaba.com/photo/1083976...ke_Shimano.jpg
Tylko bardziej kobiecy rzecz jasna. Może nawet pokuszę się kiedyś o foto swojego;)
ja mam podobny :D tyle, że uważam, że to złom jest :lol: przerzutki mi strasznie ciężko chodzą i cały czas się psują to prawie ich nie zmieniam :wink:
a dziewczyny gadają, że jest za dobry, bo one dwa razy do roku na rower wsiądą przejadą 3 km i już są zmęczone :D tylko się nie chcą do tego przyznać :wink:
edit:
nie żebym ja miała jakąś rewelacyjną kondyche, wręcz odwrotnie (te mocno naciągane 4 z w-fu :wink: ), ale po prostu do roweru jestem przyzwyczajona :)
o jaaa :shock: moj rower to w porownaniu z waszymi gruchot :lol: mi sie podobaja takie damki, super sie na nich jezdzi. W Anglii bodajze sa popularne. Moja kumpela ma i podf gorke sie w ogole nie czuje zmeczenia <marzy> :wink:
Ja tym nienawidzę damskich rowerów :twisted: . Dla mnie absolutnie rządzi mój męski trekowy 8)
czy ktos tu mowila o mocno naciaganej 4 z w-fu? :lol:
ooo madzix laczmy sie w bolu :D ;)
Mi się przerzutki nie psują w ogóle. Czasem trochę dłużej wchodzi środkowe z małego na tym kółeczku z przodu, poza tym jest rewelacyjny .
A ja mam damkę, może nie jakąś rewelacyjną, bo granda, ale ważne, że jeździ. Na rowerze byłam jakieś 2h - zrobione ok. 30km :D
Po rowerku zjedzone: 1/2 bułeczki z polędwicą i ketchupem [no i jak zawsze delmą], jogurt pyszny danone - 125g :)
Do tej pory zero słodyczy i jakieś 1100kcal na koncie.
Jestem z siebie dumna. Może zjem jeszcze za godzinkę jabłko. O. I tyle.
edit: wg. kalkulatora spaliłam ok. 800kcal
Podsumowanie dnia [jedzenie]
:arrow: 8.00 - jogurt pyszny [115]
:arrow: 10.00 - 1/2 bułki '7 ziaren' [100], delma [30], polędwica [30]
:arrow: 13.00 - 2 łyżki buraczków, 2 łyżki ziemniaków, trochę gulaszu [500]
:arrow: 17.30 - 1/2 bułki '7 ziaren', ketchup, delma, polędwica [200]
:arrow: 18.00 - jabłko [100]
RAZEM: ok. 1100kcal