-
Mayha> tak tam jest "e"-Miechów, waniliowe tylko jem, smakowe toleruje w smaku, ale czekolady jest ble.
A według mnie te ciągoty do słodkośći, to może mieć coś wspólnego z naturą człowieka i temperamentem, mnie ciągle ciągnie do słodkiego, sniadania muszę mieć na słodko, a takie rzeczy jak fast-foody, chipsy mi wiszą, ale czekolady nigdy nie odmówię :D
-
Ja jadlam czekoladowy serek z Miechowa raz i myślałam, że nie dociągnę do końca opakowania :lol:
A ja lubię i fast food i słodycze. I to jest chyba najgorsze!
-
Nie oszukujmy się wygląda jak kupa i smakuje pewnie podobnie :lol: :lol: :lol: :wink: ale w sumie nie wiem, nie próbowałam...kupy znaczy się... :lol: :lol: :lol: ...wybaczcie mam dziwne poczucie humoru :lol: :lol:
Hmm jeżeli krakowskie obwarzanki nazwać fast-foodem (kwalifikuje się chyba, sprzedają na rogu, szybko się kupuje, szybko je i jest tanie:D), to kocham :D
-
aga i kolejny raz powiem to samo :roll:
czy naprawde nie ma wazniejszych spraw na swiecie ktorymi moglabys sie zajac oprocz diety ktora jest ci niepotrzebna?
nie wiem....chocby szkola, nauka, hobby ale nie jedzenie :?
nie musisz go nazbyt kontrolowac, liczyc kcal i przejmowac sie :roll: niepotrzebnie zawracasz tym sobie glowe, psujesz humor i zanizasz swoja samoocene gdy kolejne raz "zawalasz", a jest tyle ciekawszych zajec czyz nie? :roll:
to twoj wyimaginowany problem ktory musisz zwalczyc! bo istnieje on tylko w twojej psychice :roll: :?
aga ocknij sie! w twoim slowniku nie powinno wogole byc takich slow jak "dieta" , "odchudzanie" czy "kalorie" i w gruncie rzeczy dobrze o tym wiesz :roll:
ale nie wiem czemu wpedzasz sie w to wszystko choc figure masz idealna.... i sadze rowniez ze tu nie rozchodzi sie o figure lecz o chec kontroli czegos... :roll:
chcesz zmiany a wydaje ci sie ze swoje cialo to jedyna zmiana jakiej mozesz dokonac :roll:
to tylko takie moje domysly..... wiesz aga ze nie chcialam cie urazic tylko spojrzec z twojej perspektywy prawda?
3maj sie :**
-
...i niestety Migotka ma rację...
Aga ty nie potrzebujesz chudnąć, ty potrzebujesz nauczyć kochać siebie samą tak w ogóle...i żadne centymetry ci w tym nie pomogą... :roll:
-
Migotka, ja to wszystko wiem. Wiem, że nie powinnam znać słów: dieta, kaloria, odchudzanie... Ale chyba weszły mi już one w krew :( boję się przytycia, boję się tego, że jak dziś się zważę zobaczę na wadze więcej niż 52kg... Wiem, że figurę mam dla wielu osób idealną... W zasadzie to ja też już zaczynam siebie akceptować. Tylko najgorsza jest prześladująca mnie myśl: 'a co będzie jak przytyję?'... Nie umiem sobie z tym poradzić. Chciałabym już jeść normalnie - tak jak kiedyś - rok temu - bez żadnego cholernego liczenia, bez wyrzeczeń, bez uczucia głodu...
Grzibciu, Tobie też przyznaję rację.
Po wczorajszym słodkim obżarstwie, jak do tej pory zjadłam:
- jogurt,
- jabłko,
- grahamkę z margaryną i 1/2 łyżeczki serka kanapkowego śmietankowego,
- mini czekoladkę milka - wielkości kostki zwykłej czekolady.
Tyle. I teraz pytanie do Was: co lepiej zjeść na obiad: naleśnika z serem i śmietaną [ok. 250kcal] czy kawałek pizzy domowej roboty???
Dodam, że po obiedzie idę na basen.
-
Niom zależy co w tej pizzie będzie :wink: , ale z tych dwóch ja bym pizzę wybrała, przynajmniej niesłodka, choć też węgle :D .
Aguś nie macie jakiego psychologa szkolnego, żebyś z nim pokumała kontakt na jakiego dietetyka? Pokumała byś z nim ile jeść tak na oko i na co uważać żeby spokojnie nareszcie przestać z tą obsesją i żyć jak normalna nastolatka.
-
Co do tej pizzy to będzie na oko taki kawałek: 15cm x 10cm. A składniki? Kukurydza, polędwica, sos domowy z koncentratu pomidorowego, ser żółty, ale w niezbyt dużych ilościach no i ketchup.
U nas w szkole jest tylko pani pedagog [rzygi]... i z nią raczej nie da rady nic załatwić.
-
To szkoda że tak lipnie z pomocą :roll: .
A pizza brzmi apetycznie :wink:
-
Ile to jest 1/2 łyżeczki serka kanapkowego? :roll: Jakoś sobie nie umiem wyobrazić takiej ilości serka na całej grahamce :roll: