wiecie, facet to jest dobra rzecz. ja kiedys, jak bylam sama, panikowalam z powodu 300g wiecej na wadze. a teraz? teraz olewam. co z tego, ze mam 49,8 kg a nie pieprzone 49? i tak dla niego jestem najpiekniejsza, wspaniala i niepowtarzalna. mowi mi ze jestem idealna obojetnie czy waze 1kg wiecej czy mniej, on tego nie widzi. dotyka moich nog, brzucha, plecow i nie czuje tam nadbywajacej tkanki tluszczowej ,tylko osobe, ktora kocha.sama czesto myslalam, ze faceci widza kazdy kilos na naszym ciele. ale jesli oni nas naprawde kochaja, to nie zauwaza nawet 3 kg. a my, im bardziej bedziemy chcialy schudnac, tym mniej nam sie to bedzie udawac. dlatego zamiasrt wazyc sie co godzine, lepiej pojsc z druga polowka na spacer, na rower, poplywac. i przestac myslec, ze dla mezczyzn wyznacznikiem jest tak jak dla nas, waga -pare kg wiecej i jestem do niczego. :wink: to taka moja refleksja.