Ehh... do 17:00 wszystko było wporządku.. potem zaczęłam robić sobie kanapki i nie mogłam wytrzymać. Sama nie wiem gdzie podziała się moja motywacja, zapał i wiara w to, że się uda. Nie potrafie się pozbierać po świętach...
Niby słodyczy nie tykam, ale każde ponadprogramowe jedzienie wprawia mnie w jakieś zakłopotanie i zagryzam je kolejnym.

Ciągle myślę o facecie, mimo, że mówię wszystkim, że jest ok, że leje na to. Znajomi i przyjaciele wiedzą jak raz się już na nim przejechalam, nie mogę okazać żadnych negatywnych uczuć. Tyle, że ja tęsknię, tęsknię, tęsknię. A on się nie odzywa. I cały czas mam wrażenie, że jego słowa nie były nic warte. Znów... że to znów był tandetny wał. Bo przecież tylko takie idiotki jak ja potrafią dać się tak otłumanić i zrobić w ****. No tak. Pogratulować sobie.


Kawa, papieros, kawa, papieros, papieros, kawa.