ja kiedyś z koleżanką wystawałam po 5-6 godzin na mrozie...później jak chciałyśmy iść do domu to pierwsze 200-300 metrów nie mogłam kolan zginać bo tak zmarzły nie mówię już nawet o tym, że klucz w domofonie to 5 minut przekręcałam
ja kiedyś z koleżanką wystawałam po 5-6 godzin na mrozie...później jak chciałyśmy iść do domu to pierwsze 200-300 metrów nie mogłam kolan zginać bo tak zmarzły nie mówię już nawet o tym, że klucz w domofonie to 5 minut przekręcałam
Rozwalacie mnie Smiesznie to musialo wygladac. Ale jak wracamy ze szkoly i 10 min stoje na mrozie to pozniej tak sie geba dziwnie wykrzywia i nie da sie dobrze gadac
HAhahHAHaahAHAhahHAHhahHAH, dobre !
widze z enie tylko ja mam problem z mowieniem po pobycie na mrozie
Apropos mówienie - niekoniecznie na mrozie to mi się kiedyś tak język plątał że weszłam do sklepu i zamiast dzieńdobry to powiedziałam dowidzenia! Żebyście zobaczyli minę sprzedającej i słyszały jak się moja friend zwija ze śmiechu na podłodze - koszmar!
ja ostatnio łaziłam z kumpelami po mieście w tym śniegu... jak wróciłam to ledwo odmroziłam spodnie z ud :P
chyba sobie pomyslala, ze cos wypiłaś.. heh mozg sie odmraza
mróz? weźcie mi nie wspominajcie :P codziennie prawie godzinę czekam na autobus do domu
Motylku buziaczki kochana:*:*:* Jesteś git
Ja dzisiaj poszłam na zakupy kupić chude papu(hehe). I najpierw mały włos nie zabiłabym się w warzywniaku na zabłoconej posadzce, potem przeczołgiwałam się przez zaspy do supermarketu, przez co moje buty były w katastroficznym stanie, a pod koniec wchodząc do sklepu ujrzałam lodogryf Nie wspomnę o stanie moich nogawek.
Zakładki