-
U mnie jakoś się nikt moim odchudzaniem nie interesowal. Raz, ze na poczatku nic nikomu o tym nie powiedzialam ( i tak by mi nie pomogli), a dwa, ze gdy juz powiedzialam, to oczywiscie od razu uslyszalam gadki w stylu: "Będziesz za chuda!", "Wpadniesz później w anoreksje!", " A co ty wiesz o odchudzaniu?" "Dobrze wyglądasz". Ale to, że przez ostatnie 3 lata przytyłam 15 kg, to jakoś nikt nie zauważył.. hrr. Pozniej jak zaczelam dla mamy zdawac relacje, ile schudlam itp, albo ze zaczynam wchodzic w kilka nowych par spodni, w ktore wczesniej nei wchodzilam, to jej oczy wyszly na wierzch i... zaczela mi zazdroscic. I sama zmobilizowala sie do odchudzania .
Pozdro!
-
;D woow;D
A ja moją mamke też zmobilizowałam do diety;D Tete poniekąt też bo widze ze mniej je;d i przestrzega zeby nie jesć po 20;d a to juz sukces]:->
-
A moja mama mówi, ze ciągle mnie widzi jak cos wzeram, ze czesto jem :P I ze jak bede tak czesto jesc, to zgrubne :P
-
Hehe... ja mam szczęscie moi mnie jako tako wspierają w sumie bardziej mama, jak to mama babcia oczywiście na mnie nakrzyczała i wciskała czekolady, a ja byłam twarda
-
A u mnie bylo w miare dobrze, wszyscy uwazali ze musze schudniac, chociaz rodzice na poczatku nei wierzyli ze wytrzymam
-
-
ja mam własnie problem ze starszymi i babcią! Bo oni co chwile albo kupią coś słodkiego, albo coś dobrego kalorycznego albo Bóg wie co! Staram sie nie jesc za duzo, ale to niewykonalne w tym domu! A troche boje sie powiedziec mamie że chce sie odchudzac bo albo mnie wysmieje, albo nie wiem co... No i nie wiem jak.
A wogole to... ja nie wiem jak odmawiać!!! Moze znaleźć jakiś sposob żeby obrzydzić mi wiekszosc słodyczy, lub wogole rozne dobre rzeczy? Bo ja nie wytrzymam nadiecie w domu gdzie co chwile ktos je coś dobrego a ja nie moge ;(
-
U mnie też non stop w domu są słodycze, bo jest brat, który non stop wpier***, a ma 15 kilo niedowagi :/ A rodzice mimo iż cały czas wiedzą, że się odchudzam, to kupują mi słodycze. Wszystko zgarnia oczywiście brat...
Dobra siostra jestem :P Nie wiem jak to się stało, ale kiedyś jak tylko w poblizu leżał wafelek czy coś podobnego to od razu to jadlam, a teraz? Właśnie na biurku leżą pyszne ciastka czekoladowe... ale ani jednego nie zjadłam
-
fajny topic, wiec napisze jak to bylo u mnie...
Przytylam sporo (chociaz zawsze bylam chuda ale okres dojrzewania, zajadanie smutkow i niepochamowany apetyt daly sie we znaki) wiec kiedy zaczelam slyszec docinki ze strony kolegow powiedzialam STOP i zaczelam diete to bylo 22 grudnie, tuz przed swietami. Powiedzialam ze sie odchudzam i moi rodzzoce to zaakceptowali, nie zmuszali mnie do jedzenia obiadow z nimi ale slodycze ciagle byly w domu (i do tej pory sa bo moja mam czesto kupuje smakolyki a jest szczupla, brat tez je tony slodkosci a chudy jak palec, tata nie przepada za slodosciami ale potrafi zjesc cale ciasto jak am chec), bylo trudno zeby sie oprzec tym slodkoscia ale rodzice nie zmuszali mnie do jedzenia i nie podsuwali posilkow na sile. Mama dawala mi pieniadze na serki ktore jadlam nalogowo bedac na diecie, przyniosla wage kuchenna z piwinicy i nikt mi nie zwracal uwagi jak wazyylam wszystko po 10 razy(obsesja wazeniowa, minela juz na szczescie), za to jestem wdzieczna rodzicom. Odchudzanie jest trudne wiedc dobrze gdy rodzice dodatkowo nie utrudnia go kupujac i robiac nasz ulubione dania z przed dietki.
pozdrawiam i zycze wytrwalosci w walce o nowa mniejsza wage
buziaki:*
-
Alessaaa, zaczełaś diete w moje urodzinki
Mnie też nikt nie podsuwa jedzenia na siłe. Ale co chwile cos jest, a ja mam za słabą wole zeby nie wziac, odmowic, czy cos. A juz tym bardziej jak cos słodkiego. No poprostu chęć zżera mnie od środka. Myśle że może by sie gdzies (moze tu?) wywiedziec czy jest cos niskokalorycznego, czym można by nasycic głód słodkosci, oszukac sie z ilością no i nie chciec słodkiego.
Matko jak ja bym chciala niecierpieć słodkosci!!!
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki