-
Aga! :arrow: Nie waż się codziennie ale co tydzień. Dobrze noemka powiedziała. Wtedy efekty są bardziej mobilizujące!:) Ja ważyłam się 2 razy dziennie i to na mojej starej wadze, która rano pokazuje 67 a wieczorem 65:) Lepiej odczekać tydzień żeby być pewną wagi i nie złamywać się. Pozdrawiam serdecznie i życzę powodzenia:)A no i zapraszam do mnie choć ja dopiero po Sylwestrze zaczynam, teraz takie przygotowanie:)Życzę efektów 8) :wink:
-
właśnie, nie waż się codziennie bo się niepotrzebnie dołujesz :D
-
Jestem po obiedzie :)
Duży talerz barszczu + 2 pierogi z kapustą
Łącznie ok.990 kcal :D
Dziś wieczorem zważę się ostatni raz a potem dopiero w Sylwka :)
Jak ja tyle czasu wytrzymam :lol:
-
no i jeszcze wieczorem chcesz sie ważyc...szalona :P
-
-
Ech...znów przechodzę kryzys...taka chcica mnie wieczorem naszła na coś słodkiego...Jakoś to przetrzymałam...zjadłam mandarynkę to przecież tylko 25 kcal :)
A wszystko przez te seriale M jak m , Na Wspólnej...tam ciągle jedzą i jak się na to patrzy to też się chce jeść :lol:
To cud że się opanowałam...nawet lodówkę otworzyłam żeby zobaczyć co w niej jest :) już prawie bym wyciągnęła czekoladę i ciasto...tym razem się udało , ale jak będzie jutro ?
Szczerze mówiąc mam dość tej całej diety...ciągle muszę się ograniczac...tak jest od 2 lat...a jak już sobie na coś pozwolę to mam ogromne wyrzuty sumienia...
4 grudnia wzięlam się za odchudzanie tak na poważnie...i co ? i tylko 2 kg :roll:
Wczesniej udało mi się tyle zrzucic...a przeciez w lipcu 2003 ważyłam 75 kg :oops: teraz jest 61...i dalej w dół nie chce iść :cry:
Chyba muszę przetrwać ten kryzys...znając życie za kilka dni minie...może mi się humor poprawi jak za tydzien będę ważyła 60...może za 2 będzie 59...grunt to przekroczyć granicę 60 kg...potem będzie łatwiej.
-
Nie zalamuj sie... Nie mozesz! Przeczytaj swoj pierwszy wpis, ktory jest przepelniony optymizmem, determinacja i checia bycia szczupla :)
Pozdrawiam
-
Aga nie ma czym się załamywać. Zastoje są normalne w diecie:) Dzięki Bogu że jedzenie ze święt znikło!:) Będzie dobrze zobaczysz. I tak dużo osiągnęłaś że z 75 na 61 zeszłaś:)
-
no nie dziwię Ci się, że masz dość...długo dietujesz... ja mam tak samo :? zaczęłam jakieś 5 lat temu i do dzisiaj mnie to męczy :( ale mam nadzieję, że jak teraz schudnę to nauczę się wszystkiego od początku i normalnie :) teraz się nie dam :D a póki co, to skreślam dni w kalendarzu, które mi zostały do końca diety... :D już malutko...nie dam się :D i Ty też masz niewiele :) jeszcze troszkę wysiłku, ale za to jaka radość na mecie! :D
-
Dzieki za wpisy :)
Macie rację nie ma się co załamywać...wezmę się w garść i jakoś to będzie :)
Śniadanko :
2 kawałki chleba z masłem i serem gouda ,pół parówki , pół jajka faszerowanego , 2 łyżki sałatki jarzynowej , kakao
0.5 szklanki soku jabłkowego
Łącznie 515 kcal
Na obiad mam pyszne kotlety rybne z dorsza 8)
2 dzień robię 6 Weidera.
Miesnie mnie bolą...jak bolą to chyba coś znaczy , nie ?
Do tego 50 brzuszków i duuuużoooo innych ćwiczonek.