Wieczór niedzielny. Rano waga pokazała 74 kg. Jak do jutra się utrzyma to zmienię suwaczek. To chyba przez to wczorajsze "niedobrze".
Jakoś strasznie dziś nie podjadałam. Ale upiekłam drożdżowe ciasto z owocami i oczywiście się poczęstowałam.
Ale byłam też na ponadgodzinnym spacerze, na który udało mi się wyciągnąć dzieci. Oni byli jeszcze wieczorem na basenie. Mnie się już nie chciało. Już nawet nie chodzi o ruch, ale jakoś nie mogę się przełamać i rozebrać o tej porze roku (no, za wyjątkiem własnej łazienki).
Mam coś takiego; jak systematycznie chodzę na basen lub inne zajęcia, to chodzę. Ale jak zrobię sobie przerwę, to potem mam straszny opór.
A propos: co sądzicie o "aqua aerobiku"? Wydaje się taki na luzie, a słyszałam opinie że daje niezłe efekty.
No i jutro znowu do pracy. Jakie to przykre...
]

:P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P :P