Już mam dosc tej natrętnej reklamy tego calego srizera. w zyciu go nie kupie
Chciałabym, żeby waga spadała mi tak szybko jak piszesz. Mam chyba za słabą motywację i na pewno za mało ruchu.Co rano obiecuję sobie że wyjdę " na kijki" a potem jak przychodzę z pracy , to jestem taka padnięta ,że nic mi się nie chce. No i z tym jedzeniem nie do końca jest tak jak powinno. Ale wciąż próbuję
Hello .Znowu jestem , ale nawet bez kilograma mniej. No cóż trzeba znowu spróbować .Najgorzej mam w pracy, koleżanki wciąż jedzą - nie mam silnej woli aby się nie złożyć na KFC albo burgera. Jak znowu się objem to mam doła więc na pocieszenie znowu jem i tak w kółko. Jestem na siebie wściekła a to jest dobry znak.
Może w końcu ambicja dojdzie do głosu i w końcu nie będę tylko gadać .Do przodu.
No i znowu tu zaglądam, chyba przelała się ta ostatnia kropelka i trzeba się znowu mobilizować .Ratunku...
Zapisałam się na gimnastykę ( Panie w moim wieku),,no i wczoraj ćwiczyłam troszkę .Ale to nie pomoże przy moim jedzeniu. Najgorzej w pracy, nie potrafię być stanowcza i odmawiać, gdy zamawiają KFC albo burgery , jemy co chwilę i jestem coraz cięższa, zamiast waga spadać to idzie w górę.
Ostatnio edytowane przez nemo40 ; 24-11-2016 o 09:05
Ja też po przerwie wracam i szykuję się do walki z kilogramami
Przesunęłam dzisiaj suwaczek o dwa kilogramy mniej. Super. Sama nie wiem jak to się stało , bo w święta jadłam więcej niż zwykle. Ale powoli małymi kroczkami idę do przodu. Nie stosuje żadnych rygorów- po prostu jem zdecydowanie mniej słodyczy ( ale jem trochę), nie piję słodzonych gazowanych napojów albo rzadko , no i staram się nie jeść kolacji albo bardzo mało . Przydałoby się więcej ruchu ale LEŃ mną zawładnął. Jak dzisiaj przesunęłam suwaczek to od razu jest mi przyjemniej i zachęca mnie do dalszej walki
Zakładki