witajcie kobitki przezylam jakos ta owsianke,chociaz po poludniu rozbolala mnie glowa,ale wieczorem wszystko bylo ok
dzisiaj czuje sie lekko jak motylek teraz jedzonko tylko latwo strawne
posylam sobotnie buziaczki
Misialku, ja wolę jabłuszka, od owsianki , bo owsianka bez soli lub cukru jest jak trawa, chociaż ja sypalam i zioła i cynamon, ale jabłka lepsze
Pozdrawiam
Wydaje mi się, że wszystko jest dobre i owsianka i jabłuszka. Istotą jest by nie przedobrzyć.
I po dietce, nie żreć
PODSYLAM TROSZKE ZARELKA NA DOBRANOC
Sałatka z kurczaka z owocami
Głodówka lecznicza
W literaturze medycznej opisany jest przypadek pacjentki, która po kilku dniach głodówki nagle dostała bardzo wysokiej gorączki z silnymi objawami bólowymi. Z powodu gwałtownego cierpienia, na które pacjentka nie była przygotowana, a także strachu i depresji, głodówkę przerwano. Jej stan zdrowia nie zapowiadał nic tak dramatycznego. Była to osoba uważająca się za zdrową, wprawdzie cierpiała na alergię i migreny, a także różne drobne dolegliwości, ale w świetle medycyny była zdrowa. Mimo, iż nie przebyła leczniczej kuracji, jej cierpienie miało sens. Organizm odnalazł i usiłował uleczyć zablokowane uprzednio ogniska zapalne. Być może, to one właśnie powodowały alergię i inne dolegliwości. Dolegliwości, które na ogół traktuje się jako uciążliwe, ale nieuleczalne. Natomiast alergie to nie tylko uciążliwe i pojawiające się okresowo niedyspozycje, które wiele osób leczy jedynie objawowo, ale pogłębiające się rozkojarzenie, odpowiedzialnego za naszą reakcję na czynniki zewnętrzne, systemu odpornościowego organizmu. U opisywanej pacjentki dokonał się pierwszy krok ku uzdrowieniu. To jest najważniejsza czynność jaką podejmuje organizm zmuszony głodówką. Odnalezienie i uleczenie chorych miejsc i organów. Uważny lekarz obserwując objawy pokazujące się u głodującego potrafi określić stan organizmu i zaordynować dalsze leczenie.
Osoby podejmujące co jakiś czas, na przykład raz w roku na wiosnę, co najmniej 10 dniową głodówkę leczniczą mogą mieć "gwarancję", że w ich organizmie nie tyka "bomba z opóźnionym zapłonem". Że nagle nie powali ich groźna choroba: rak, zawał, wylew itp. Tego typu "eksplozje" nie są u nich możliwe.
Pomarańczowa skórka, albo inaczej cellulitis, czyli zapalenie tkanki łącznej to choroba, która 50 lat temu jeszcze nie istniała. Nie znano jej w czasach, gdy produkty spożywcze nie były tak przesiąknięte chemią. Dzisiaj, nawet lekarze nie traktują jej poważnie i odsyłają całe rzesze klientek do gabinetów kosmetycznych. Traktowana jest jako defekt urody, a nie pierwszy sygnał, że organizm sobie nie radzi z nadmiarem odpadów, jako poważne zaburzenie wymagające leczenia. Jak powstaje zatem ta skaza na urodzie, która spędza sen z powiek tak wielu kobietom? Opisał ją jako pierwszy szwajcarski lekarz Franklin Birdar. Powód, jaki podał w opisie choroby: złe odżywianie i brak ruchu, wydaje się tylko na pozór odległy od objawów. Cellulitis jest wynikiem niedostatecznego oczyszczania się organizmu. Wobec tak wielu odpadów przemiany materii organizm staje bezradny. Nie potrafi wszystkiego wydalić w dostępny mu sposób, więc "upycha" odpady we wszelkich możliwych miejscach. Tkanka łączna znajdująca się pod skórą jest do tego najlepszym podłożem. W niej pierwszej organizm deponuje związki, których nie zdołał usunąć. Powstają zdeformowane komórki, które nie są dość elastyczne, aby spełniać swoje zadania. Tkanka podskórna zmienia się w sposób chorobliwy, powodując ucisk na małe naczynka krwionośne odżywiające skórę. To powoduje, że źle odżywiona skóra staje się szara, matowa, pojawiają się wypryski, jest słabo ukrwiona, no i powoli coraz gorzej spełnia swoje funkcje. To lokowanie odpadów na skórze, taki depozyt organizmu jest niczym innym jak mechanizmem obronnym chroniącym nasz organizm przed nadmiarem niepotrzebnych substancji, jeszcze jeden sprytny sposób, w jaki organizm stara się usunąć odpady. Pomarańczowa skórka nie jest defektem tylko kobiecej skóry. Mężczyźni równie często jak kobiety cierpią na tą dysfunkcję, jednak z powodu grubszej skóry (no i też chyba mniejszej spostrzegawczości?) jest to mniej widoczne.
Nie jest to dolegliwość, którą można uleczyć tabletkami, zabiegami zewnętrznymi, czy w jakikolwiek inny szybki sposób. Być może dlatego medycyna dystansuje się, lekceważąc "pomarańczową skórkę", sprowadzając ją do defektu urody. A pacjentki bezskutecznie wcierają tony coraz to nowszej generacji kremów, maści, odżywek itp. Nie daje to żadnych efektów, oprócz nabijania kasy producentom farmaceutyków, może też przynieść efekty niekorzystne, uboczne. Na przykład wówczas, gdy w maści znajdują się składniki chemiczne, takie jak hormony, czy też dostające się do krwioobiegu leki. Nie pomogą też zbytnio masaże, skoro organizm nie może usunąć przyczyny choroby. Jedynym skutecznym leczeniem jest usunięcie nagromadzonych w tkance odpadów, a jest to możliwe właśnie przy pomocy głodówki leczniczej. I nie należy czekać, aż skóra stanie się tak gruzełkowata, że będziemy wstydzić się ją odkryć. Wówczas trudno będzie pozbyć się "skórki" w czasie jednej głodówki. Ta "skórka" to znak, że pora zaordynować sobie odtruwanie, że organizm nie daje sobie rady z nadmiarem odpadów i że dalsze takie postępowanie może doprowadzić do cięższej sytuacji. Powinna się w naszym umyśle zapalić taka lampka ostrzegawcza.
Alergie, które w naszych czasach zaczęły występować tak masowo, że zdobyły sobie status choroby społecznej, również są spowodowane zaburzeniami w przemianie materii w organizmie. To medycyna już wie. Ale dotąd nie opracowano skutecznego leczenia prowadzącego do wyleczenia z choroby. Zalecza się jedynie objawy, lub usuwa skutki. Tak traktowana alergia rozwija się, nasilając objawy i powoduje drastyczne skrócenie życia chorego. Tymczasem lekarze zajmujący się głodówkami twierdzą, że każdy, kto ma zaburzenia zdrowotne, których przyczyn nie można określić, powinien poddać się głodówce leczniczej. Będzie ona swego rodzaju testem, a także leczniczą terapią porządkującą wszystkie funkcje organizmu.
Artretyzm to również choroba, na którą zapadalność w ciągu ostatnich 50 lat wzrosła dwudziestokrotnie, a zapadają na nią średnio osoby o 20 lat młodsze, niż przed półwieczem. Głównie amatorzy dużych ilości mięsa i nabiału. Mechanizm tej choroby został już dawno odkryty: wskutek jadania pożywienia bogatego w pewne związki chemiczne: szczawiany, a także niedostateczne usuwanie ich przez nerki występuje wysoki ich poziom we krwi. Taki stan może utrzymywać się przez wiele lat, nie dając żadnych widocznych objawów. Gdy stężenie kwasu moczowego we krwi jest wysokie, wówczas wytrącają się z niej kryształy o ostrych krawędziach, które krew odkłada najczęściej w stawach. Powoduje to po pewnym czasie ataki bólu i sztywność stawów. Znów, podobnie jak w opisywanej wcześniej "pomarańczowej skórce", czy alergii, tak samo jak w chorobach nowotworowych, czy zatkanych cholesterolem tętnicach, mechanizm tworzenia się choroby jest taki sam. Zawsze taki sam. Organizm lokuje w tkankach odpady, których nie może się pozbyć. Pochodzą one z bogatego w białko jedzenia, nadmiaru cukru, który nie pozwala wchłonąć się minerałom, skrobi, niedostatku warzyw i owoców bogatych w błonnik, czyszczący na bieżąco krew z tych niepożądanych związków.
Kobitki,co Wy na to
Owsianeczka czemu nie Jutro robię dzień owsiany po grzechach całego tygodnia Miłego dnia CAŁUSKI
ja bym nie dała rady. ale to ma sens co piszesz, Misialku.
Etap I start 2-01-2014 koniec......- odchudzanie SEZON NA ODCHUDZANIE ......
Etap II ..... wychodzenie z diety
Etap III ..... stabilizacja wagi i pilnowanie się do końca życia
Zakładki