10 dzień i dobrze jest

Tym razem amm marny weekend - taki weekend bez weekendu. Dużo roboty, na poniedziałek 2 projekty do oddania... Już siedzę od rana przed kompem i niestety jeśli chcę skończyć to będę tu siedziała do niedzieli wieczora (w tym przypuszczam 6h snu), bleeeeh.
A dietkowanie idzie spoko, tylko ruszać się nie mam kiedy, poza tym jakaś zmęczona jestem...

Śniadanko
pół grahamki
pół plasterka sera żółtego
troszkę masła
pół puszki tuńczyka w sosie własnym
ok. 250-300kcal

Obiad
makaron (nie wiem ile, takaśrednia oprcja)
sos grzybowy
nie mam pojęcia ile to może mieć.. policzyłam z 450kcal

Podwieczorek
pół jabłka
czekoladka merci (a co mi tam, jak się uczę to potrzebuję czekolady i chcę też ćwiczyć siebei, aby być w stanie zjeść tylko jedną.. jedną!!! nie całe pudło od razu )
100kcal

Kolacja
pół grahamki
ok. 1/3 puszki tuńczyka
skubnęłam ciut wędzonego kurczaczka
ok. 150 - 200kcal

A więc wyszedł gdzieś tysiączek, dzień udany, choć dopiero po19, to raczej nei przewiduje wpadek