I po pracy... Jestem wreszcie w domu i nie mam pokus Ale i tak uwazam, ze dzielnie znioslam, te w pracy. Zjadlam tylko kilka winogron, jablko i planowany kotlet. Zjadlam do niego pomidorka, bo kapucha brzydko wygladala... Jutro dzien zaczynam od kefirku + nie wiem co Byc moze, jakies ogoraski kwaszone, hm... moze kanapeczka z jakas chuda padlinka... Hieh... Mysle, ze nie bedzie tak zle... Z przyzwyczajenia w pracy chcialam wypic kawke, co prawda bez cukru, ale kawke. Los kawki zakonczyl sie w zlewiku... Bo wg Montiego nie mozna kawki z kofeina. Zapomnialam, po sniadanku jutro mykam na orbitreck'a ma ok. 30-40 min. A tym czasem, Panie wybacza, ja ide luluniu... Jutro zagladne... Milych snow...
[link widoczny dla zalogowanych Użytkowników]