juz jestemnoga mi trochę opuchła po wczorajszym tańcu
no i boli, ale mimo to byłam na zakupach, godzina marszu, tam i spowrotem, no z powrotem z obciążeniem (pakunki
|), kupiłam trochę zeszytów, parę długopisów i korektor hi hi - już się szykuję na uczelnię (bo my zaczynamy we wrześniu). zmęczona jestem, ale zadowolona. no i nazbierałam jakichś słodziutkich jabłek w polu, boże, jakie to romantyczne
![]()
![]()
dieta jest ok, lepiej być nie może!![]()
powiem jeszcze coś o napadach - napad to zjedzenie bardzo dużej liczby kalorii (np. 6000 kcal) w wyjatkowo krótkim czasie...niestety, długo to trwało![]()
efekty oczywiście są, ale teraz staram się zniszczyć tłuszcz i złe wspomnienia, napady są okropne, jem i nie kontroluje tego, jakbym to nie była ja, żołądek błaga - dosyć, pękam! - a ręce wpychają żarcie (oczywiście kaloryczne) i nie ma zmiłuj!...bbbrrr...
kupilam sobie jogurt danone, ten bez cukru (co prawda, 3,3 % tłuszczu) i serek topiony, pewnie będzie jutro na śniadanie. kurcze, ależ dziś byłam wieczorem głodna, tzn. przed kolacją, w drodze powrotnej z zakupów...jadłam więc te jabłka
ale tylko na jakieś 150 kcal
a potem kolacyjka.
Zakładki