no wiele mogę zrozumieć, ale optymalną... coś do mnie nie przemawia. Jak można jeść tłuszcze i nie tyć. Mój osobisty dziadek postanowił tą dietą się kiedyś leczyć ( bo ona ponoć taka wspaniała) i się tylko dorobił cholesterolu gigantycznego i prawie w szpitalu wylądował...
No nic, ale to moje zdanie, może ktoś myśli co innego - i ma do tego prawo, ja tam jednak wolę moje warzywka i serek wiejski ( tego mogę całe tony zjeść...) Dalej się trzymam, choć mamy porzegnać kolegę bo dzisiaj oststni dzień pracuje no i się ciacho szykuje, ale będę silna, mężusiowi zaniosę...
A na imprezkę przygotuję spagetti - niech jedzą, będą grubaskami, a ja się odchudzam- w końcu do 26 czerwca już niedaleko... ( wczasy kochane,,, jak ja was potrzebuję!)
gigii trzymajmy się! ja też nie raz miałam dietetyczne doły! a soczki ze świeżej marchewki z jabłkiem i winogronami są super!