Kolejny już dzień z krystalicznie czystym niebem nad Krakowem. Ani jednej chmurki, a słońce gra na nosie synoptykom. Alexandretta poszła po SHape'a o kiosku i rozczarowała się, bo Shape'a nie było :/ A taką mam ohotę na tego pilatesa.
Dzisiaj olewam, odpoczywam, oszczędzam siły przed górskimi wędrówkami. Może jedynie wieczorem pójdę na rowerek z moim lubym, jak już będziemy w Nowym Sączu. A może wyciągnę całą czeredę (rodzice+psy+luby) na spacer? W każdym bądź razie nic forsownego, z tego względu, że nie chcę wędrować z zakwasami.
Zastanawiam się tylko co wezmę w góry żeby zapewnić sobie dostatecznie dużo energii na górskim szlaku...
Chyba niestetypo prostu zabiorę ze sobą jajka na twardo, pomidory i serek biały. Nie wiem, czy nie byłoby też sensownym wzięcie na przykład ugrillowanej piersi z kurczaka. Wtedy na drugie górskie sniadanie zjadłabym jajko, na obiad kurczaka i pomidora, a na podwieczorek serek biały. Cóż, coś się wymyśli.
Ale mi się straszliwie nic nie chce!!!
Zakładki