-
Witajcie Robaczki :)
Ja dziś tylko na momencik,bo jakaś taka zmęczona jestem :)
Ja dziś też ładnie:
:arrow: 60 minut rowerek stacjonarny
:arrow: kalorie musze podliczyć,ale tez nieźle,tylko ziemniaczki były :( ale bez chleba :)
No i troche plewiłam w ogródku i byłam u fryzjera :) Fajnie, mam takie jasniutkie teraz włoski :)
No i na solarium,żeby się troszke podkolorować :)
Ale chciałam sie na paznokcie zapisać,ale nie ma już miejsc :(
Chyba sama musze sobie zrobić :)
Chciałabym żele,ale troche kasy żal,bo to kosztuje :(
Więc chciałam normalnie pomalować,no bo ja nie umiem tak ładnie....ale bedę musiała sobie poradzić :)
A tak w ogóle to dziękuje WAM za dobre słowo :) Teraz znowu mam motywację do wali o ładne ciałko :)
No i od dzis zaczynam, z małą przerwa na wesele chi, chi, chi..... :) :) :)
Dobrej nocki Wam życzę :)
-
...i chyba dobrze Martuś, bo nie wiem, ale moim zdaniem sztuczne paznokcie wygladają niefajnie ;/ z resztą, ponoc do niech trzeba się trochę przyzwyczajać, a takk to byś się czuła niesfojo, jakbyś je miała na łapkach.Jestem pewna, że masz sliczne łapki i w swoich paznokciach będziesz cudnie wyglądała :)
buziakiii
-
Dziekuję Ci Anju za tak miłe słowa :) Ja już kiedys miałam paznokcie żelowe,jak miałam własne wesele :) Ładnie to wygladało,ale ja noszę soczewki :) Więc ich wyciaganie było masakryczne :) Ale chciałam sobie swoje pomalować ładnie u kosmetyczki i nie ma miejsca :( A ja ładnie malować nie umiem :( No i zdałam sobie sprawę,że ja nie mam do kreacji biżuterii,bo mam wszystko srebrne,a do kreacji srebro nie pasuje...
Kurcze i nie mam czasu jechać za czymś popatrzyć ....
Ale bedę musiała jechać do Oświęcimia....
Zmykam,bo w pracy jestem :)
-
Heeeeeeej :!:
Radosna wiadomość :arrow: jest praktycznie dwa kg mniej na wadze :) Teraz ważę 55,6 :) I mam prawie 2 cm mniej w tali i jeden w bioderach :)
No i jestem juz po pierwszym, grzecznym dniu jedzenia warzyw gotowanych :). Dziś drugi :) Wiecie - jakos nie przychodzi mi to z duzym trudem. Zwłaszcza ze warzyw można zjesc bardzo duzo a ma to bardzo malo kcal. Jak wczoraj sobie zaczelam podliczac kcalorie to az sie przeraziłam i ugotowałam sobie dwa duże ziemniaki - bo bez przesady, aż tak niskokalorycznie nie powinno być. W ogóle smiesznie wczoraj było, bo wczoraj byłam wiekszosc dnia na uczelni .Było okropnie. Tak po krótce:
:arrow: nie zdąrze sie obronić w czerwcu przez biurokrację :evil: i musze we wrzesniu bo moja promotorka wyjeżadza i nie ma przez to terminow lipcowych, jak to normallni ludzie mają :evil: Najbardziej zlości mnei,ze z praca to może nawet bym sie wyrobiła ale przeciez to nie to jest najwazniejsze, tylko bałagan w dziekanacie... ;
:arrow: było taki gorąco ze byłam totalnie wykonczona, w miescie było neiznośnie a w auotobusach... :roll: :evil: ;
:arrow: Spotkałam TEGO chłopaka, zupełnie się tego nie spodziewałam i zachowałam sie tak strasznie głupio, tak ze ło matko, nerwy mi pusciły :( NIgdy nie myslałmze tak mi sie zrobi :( Ale ojtam... )
I odnośnie tego dnia na uczelni, trzeba bylo cos jesć wtedy... :) A przecież mam tylko gotowne warzywa wg planu. I poszłysmy z koleżnką do parku. Ja z pojemniczkiem z warzywami i widelcem a ona z jogurtem i lyzeczka i tak wcinalysmy na lawce :D Musialo wygldac super :shock: :P :lol: 8)
zaraz jeszcze cos napisze , po sniadanku
-
hej kochane:)
ostatnio pisąłam trochę częściej bo sobie siedziałam w domku wczoraj i dzisiaj, to nadrobię zaległości z poprzednich tygodni ;)
Gosiakuuu GRATULUJĘĘĘĘĘĘ...jejciu...co ja bym nie dała, żeby ważyć 55...:C może też powinnam tej diety spróbować... ? albo po prostu bardziej uważać na jedzenie..jeszcze bardziej w sensie. Dzisiaj postaram się jeśc regularnie, żeby nie wpadać w ciąg jedzeniowy.. ;) a z wtymi warzywkami ...hihi...no ja też sobie keidyś nosiłam gotowane warzywka w takim pudełeczku i bardzo zabawnie to wyglądało;P chociaż i tak najgorzej było jak byłam na diecie kapuścianej: tam jest jeden dzień owoce same, same warzywa nastepny, potem warzywa i owoce i 4ty dzień to banay i mleko (oczyiwście cały czas jest zupa kapuściana)...to bardzo trudno jest gdzieś biegać cały dzień jedząc SAME warzywa... br..jak pomyślę o tej zupie...brr....
Kurcze...sama mam dosyć biurokracji uczelnianej czasami...ale co zrobić... :roll: przynajmniej będziesz miała duzo czasu, żeby się jeeeszcze lepiej przygotować ;) przykro mi, że znowu spotkałaś tego faceta...domyślam się, że to jest niefajne... :| jak to mawiał mój najlepszy kumpel: taki flash back... ale pomyśl, jak fantastycznie wyglądasz i jak ładnie Ci dietka idzie... od razu zrobi Ci się lepiej :D
Martuś, to może nie kupuj złota, tylko jakiś naszyjnik wisiorkowaty, w kolorze złotym,hm? teraz masz taki wybór, że na pewno bez problemu cosik ładniutkiego znajdziesz ...? a paznokietki..hm...zawsze możesz pomalowac labo jasnym, naturalnym lakierkiem, albo jakims ciemniejszym, intensywnym - to nie bedzie widać, czy robiłas to u kosmetyczki czy nie...pamietaj, że najważniejsze, że masz kreację gotową i do tego śliczniastą - więc no... ;)
a gdzie jest Qra w ogóleee...no i ciekawe co u Modulka i fasolki...
ściskam was i idę sparkać, jeść pastylki do ssania i pisac kolejne zaległe writingi...;P
zjadłam jajeczniczkę na sniadanko i kawekę wypiłam :) dietka dietka... :D
-
Gosiu!!!!!!!!!!!!!!!
WoW!!!!!!!!!!
Ja tylko dwa słowa!!!!!!!!!!!!!!!
GRATULACJE I SZACUNECZEK!!!!!!!!!!!
Ja marzę o takiej wadze!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Może ja się też skuszę na tą dietę..... :) :) :)
Al;e powiedz mi ile tych jogurtów zjadaś w ciagu dnia :)
I jakie????????
Czy można takie z np.owocami, czy ziarnami ??????????
-
Marta - oj to mają byc jogurt naturalne bnez cukru. Ja tak oscylowałam około 3 dużych dziennie. Ale z tego co mi tata mowił to mozesz ich zjesc ile chcesz. JA strałam sie zjesc jak najwiecej, coby tych kclori troche było, bo jeśc to prawie w ogóle mi sie nie ciciało - moze ten upał jest dodatkowo sprzyjający dla doietki. Poza tym sa chwile gdy ten jogurt przełykasz z trudem :) Żeby było smiesznie to latwiej mi wchodził drugiego dnia - a wydawac by sie moglo, że już mi sie totalnei znudzi wtedy. I polecam jakiś taki jogurt, który jest w miare rzadki. Bo miałam i danona(rzadki) i bakomy (on jest taki ze trzeba jesc go łyzeczką). I o ile normalnie, na codzien, wolę ten bakomy to do tej dietki polecam danona-bo jak sie nei ma ochotey na ten jogurt a trzeba przeciez to lepiej tak kilka łyków duszkiem wypić niż tak wmuszac w siebie łyzeczka po łyżeczce :)
To odnośnie jogurtu-to narazie tyle, dalsze moje doswiadczenia wam napisze póxneij, bo za chwilke ma wapsc do mnei ta koleznka ,co wychodzi za mąż w sierpniu, z narzeczonym, coby oficjalnie zaprosić :)
-
Dzięki Gosiu za tak szczegółowy opis :) :) :) :) tych jogurtów :)
Ale ja nie wiem,czy bym wytrzymała :( Masz niesamowita silną wolę :)
Kurcze niby możesz jeść tyle,żeby nie czuć głodu,ale z drugiej strony sama nie wiem...czy wytrzymam taką jednolitość :(
Dziś jadłam w miarę ładnie,ale do końca dnia jeszcze trochę zostało....
Zaraz wsiadam na rowerek :) :) :)
Do później :)
-
No to ja dziś :
:arrow: 50 minut rowerka- dłużej nie dałam rady .... :)
:arrow: niecałe 1200 kalorii :)
Ale bez ziemniaczków i chleba :)
Tylko czuję głód i co z nim zrobić..... ?????????????? :twisted:
Straszne jak tak ssie w żołądku,a ja dziś chce Magdę M oglądać,więc późno pójdę spać :(
Chyba biegne pod prysznic i pod orzecha :) :) :) bo tak pieknie na polu :)
-
Witam wieczornie, ostatni raz już dziś :)
Finis***e juz z drugim dniem gotownych warzyw :) . Tak wiec mam za sobą już 4 dni diety. Czuje sie bardzo dobrze, niby mam energie ale czuje ze nie dośc siły aby dłużej pojeździs na rowerku, a już na pewno nei codziennie. Zaraz spróbuje zrobić choc zestaw podsatwowy. Pomyslałm,ze na takiej decei nie powinnam przesadzac z ciweczeniami. TAk wiec jak coś, bede wałkowac tylko ten zestaw podstawowy i spacery. Jak narazie to chyba codziennie spaceruje, sporo nawet.
Marta - oj pieknie poćwiczyłas, ja na pewno wróce do rowerka jak zaczne jesc minimum 1000kcal, teraz nei chciałabym gdzies zasłabnąć... Kcalorie też ekstra :) A co do zjedzenia jeszcze czegos niskokalorycznego dziś to moze masz gdzies mrozone warzywka... Niektóre mieszanki, w całej paczce mają niewiele ponad 100kcal - normalnie niesamowite az czasem. Jak juz skoncze ta dietę i bede podnosic kcalorycznosc, na pewno bede jesc wiexcej warzyw - tak mała nauka z tej dietki :)
Piszesz,ze mam niesamowicie silną wolę. Oj nei weim. To jest kwestia wytrzymania pierwszego dnia na tym jogurcie. Przynajmniej mnie jeszcze wtedy kusiły inne rzeczy w lodówce. Teraz wiem i jestem pewna ze jak zaczełam to skoncze i nei tknę niczego innego poza rzeczami załozonymi. Nie mam ograniczen ilosciowych wiec to pomaga - nie chodze głodna, nie to co przy diecie kopenhaskiej - tą pewnie bym przerwała znając jej założenia. Tam sie prawie nic nie je !!
A ta jednolitość, no rzecywiscie moze być męcząca, ale ja wiem,ze to tylko 10 dni i podchodze do tego bardzo rozsadnie. Polecam tą dietkę kazdemu kto twardo stoi na ziemi i doskonale sobie zdaje sprawe,ze te 10 dni to nie jest rozwiazanie problemu. Bo schody bedą jeszcze potem j - trzeba z niej mądrze wyjść i wydaje mi sie ze wtedy bedzie trudniej...
Zbilansowana, długotrwała dieta, która pozwala schudnąc powoli ale skutecznie jest jednak najlepsza - taką poleciłabym kazdemu bez namysłu. A co tej 10-dniowej(nawet nei wiem czy ona ma jakąs nazwę) - hmmm, trzeba sie zastanowić. JA podjełam decyzje dosc szybko - od razu poczułam zapał i poczułam ze dam rade. Zupełnie nei wiem dlaczego... Bo ja zwykle nie popieram tych dietek różniastych...
Uwazam ze róznie to bywa z tymi pazurkami, czasem wyglądają pskudnie-jakoś tak szponiasto, ale nei zawsze :) Ja tez tak sama sobie to nei umiem łądniutko pomalować, costam sobie robie ale przeważnie cos neitak jest ;) Albo jakeis smugi, albo sie wysmaruję albo potem schnący lakiet juz zepsuję :roll: Chociaz ja maluje zwykle na jasne kolorki, takie nautralne albo bezbarwnym totez nie trzeba sie jakos bardzo starać. U stóp za to uwielbiam zdecydowane kolory :) Obecnie mam jakis taki... czerwono-bordowy, dośc ciemny. :)
Anja - flashback - o rany jak dobrze pasuje to okreslenie... Powiem tylko tyle - nigdy nie była w takim stanie jak teraz - nigdy tak intesnywnie nei odczuwałam uczucia jak teraz :| Ale cóz - widac nie byliśmy sobie pisani. Oj wyjątkowo niefortunnie sie minęlismy Eh!! :(
Zmykam już dziewczeta, połoze sie dziś wczesniej bo jutro musze znow na uczelnie... Będę zbierac siły prze tym zamieszaniem na uczelni :) Mam chociaż nadzieje, ze troche chłodneij bedzie jak wczoraj... I biore ze sobą łyżeczkę bo jutro to juz serki i twarożki zaczynam :) A to na uczelni już trochę łątwiej zjeść niż warzywa w pojemniczku. Nawet chlopaki latają z jakimis jogurtami i maslankami :) I mini-pizzą w drugeij ręce :)
Dobranoc i do jutra :)
-
ja się tylko melduję:
przeczytałam wasze pościki i napisze wam cosik jutro.
mialam jakieś 1100 kcal, ale zjadłam 2 małe plasterki serka żółtego, 1/4 jabłka i pół ciemnej bułeczki. Ale tragedii nie ma. 40 minut rowerkowania było i hula hoop, więc jestem zadowolona.
poz tym, ż emnie straaaszliwie Magda M. denerwuje i mimo to, ciągle ją oglądam - jest nieźle :) no i mnie gardło boli i kaszlę, ale to norma ;P
jestem trochę skapiszonowana, bo mam milion rozkminek bo chcę zdawać na drugie studia i wszędzie ta stara matura brr...z pisemnego polskiego miałam 5 i na tym się kończy pasmo moich sukcesów.. :| no zobaczymy...jak nie 1wszego stopnia, to se zdam na 2stopnia...mam nadzieję, że będe miąła czas to wszystko zrealizować..magisterka z filozofii, kończenie studium i jeszcze chciałam exama z anglika zdać..aaa...więęęcej planów...
padam na ryjek.
ściskam was kochaniutkie :*
-
nie liczyłam dzisiaj kcal ale było średnio..ale nie najgorzej.
20 minut na steperku i hula hoop:)
dobranocka kochane:*
-
Cześć Robaczki :)
Wczoraj nic nie pisałam,bo jakis taki miałam dzień,że po pracy leżałam w łózku i spałam....przygotowuję się na wesele i do szkoły :) :) :)
Jeszcze do tego włączył mi się tzw."robaczek wpierdalaczek".... :) i ciagle byłam głodna :(
Nie wiem,co sie stało,ale zjadłam za duzo....śmieję się,że może w ciąży jestem....bo taki jakis luz mamy ostatnio z Łukaszkiem :)
Szaleni :)
Jeszcze mnie cos ostatnio w ogródku pogryzło i mam wielkie bable na nodze...swędzą i bola a ja przed weselem...
A dzis wielkie sprzatanie :)
Napiszę wieczorkiem :)
-
Hej dziewczęta :)
U mnie dietka trwa. DZis był drugi dzien serków i twarożków a jutro juz jajka zaczynam :)
Te serki były bardziej pozywne totez poczułam sie na silach pocwiczyć ciutke - tylko zestaw podstawowy ale nadal nie chce sie forsowac, przeciez jem ponizej 1000kcal na tej diecie. Tak jak patrzyłam to roznie bywało, w zalezności od tego co jadłam. Tak srednio w przedziale 700-800kcal.Myslę, ze jak zakonzce tą dietkę to jakiś czas pobede na 1000kcal zeby mi waga nie skoczyła do góry. A potem na 1200-taka kaorycznosc w diecie odchudzajacej najbardziej mi odpowiada i myśle ze jest bezpieczna i skuteczna. JAk już osiagne swoja wymarzoną wagę 50kg to bede stopniowo podnosić jedzonko do 1800-2000kcal. Taki jest plan, zobaczymy jak wyjdzie w praniu, oby dobrze :) No i oczywoiście planuję regularnecwiczonka :)
Anja - ja tera zkoncze studia i też sie zastanwiać czy nie zdawać na drugie... A na co chcialas bo ja nie moge sie zdecydowac??... Nie wiem czy dam rade... Teraz byłam na politechnice a jak zechce zdawac jna jakiś uniwersytet to trzeba bedzie z przedmiotów, z którymi od LO nie mial stycznosci. dodatkowo przeciez zdawałam starą maturę... Ciągle o tym myslę...
MArta - ojej w ciazy...?? :) Ale bylby numer - druga forumowa mama by była ;) :D Swoją drogą to ciekawe co słychac u naszej Gosi... Nie pojawia sie długo, pewie jest zajęta, co dziwne nie jest przeciez. Mam nadzieje ze dobrze sie wszystko ukłąda i ze zajży do nas napisac nam choć parę słów. Mi podłą numer telfonu ale nie moge do neij napisac smsa bo mi sie wyświaetla jakiś błąd - może numer źle zapisałam :|
Zmykam juz. Wykapie się , porozpieszczam w łazience a potem pachnąca wskocze do łóżeczka-wczoraj bardzo dlugo sie kreciłam zanim zasnełam. Mam nadzieje ze dzis usną migusiem i wstanę pełna zapału :) Także do mojego dnia z samymi jajkami :lol:
-
Cześć Dziewczynki :) :) :)
Gosia ale jesteś dzielna z tą dietką :) U mnie znowu nie za bardzo... :( chyba zabiorę się ostro za robotę po tym weselu :) OBIECUJę!!!!!!!!! bo na razie kiepsko idzie :( Ale patrząc na Gosię to mam motywację :) Jesteś bardzo bardzo dzielna !!!!!!!!! Kurcze, żebym ja tak umiała :) No i tak rozsądnie do tego podchodzisz :) Super :)
A ja za Modulkiem też się stęskniłam,ale myślę,że wszystko w porządku :) No wiec musimy cierpliwie czekać na wieści :)
A ja od jutra zaczynam niezły maraton!!!!!!!!!!!
Zaczyna od pobódki o 5.50 :) :) :) jak codzień- praca
Na 16.00 do 20.00 zajęcia
Potem ubieranie bramy u Państwa Młodych :) Uwielbiam to,ale w sobotę może być cięzko....Kiedyś tak było fajnie na ubieraniu bramy,że wszyscy potem pojechalismy do strażnicy,gdzie było wesele i troszke piliśmy do 2.00 w nocy :) :) :) ale na drugi dzień chłopcy na weselu mieli takiego kaca..... ale było super :)
no a w sobotę.... oczywiście wesele do białego rana.... oczywiście się sfotografuję :)
a w niedzielę, chyba bez snu :) :) :) :) :roll: pobiegne na zajęcia....
a po zajęciach mamy na 15.00 z pracy iść na jakis dzień dziecka,żeby odrobić nastepny piatek,bo jedziemy na wycieczkę z pracy...no i żeby nie brać urlopu....
a w poniedziałek praca i odwiedza nas wujek Łukaszka z Ameryki....no i jest uroczysty obiad...
stąd to sprzatanie dzisiaj,bo potem nie bedzi czasu....
także pewnie do wtorku na forum się nie pojawie z braku czasu... :(
ale zaraz potem zamelduję się jak było... :)
odnośnie studiów, tez bym postudiowała,ale tak jak przedtem... na dziennych i w Krakowie :) :) :) tak było super :)
ale niestety codzienne życie i dorosłe.....
a co do ciązy... to żartowałam,raczej jest małe prawdopodobieństwo i raczej teraz jak zaczełam szkołe to by mi było troche nie na rekę :)
ale... nigdy nic nie wiadomo :)
Zmkam do spania,bo ciężki dzień przede mną :)
Trzymajcie się cieplutko Robaczki :) :) :) :)
-
Kochane :)
Z okazji Dnia Dziecka wszystkiego naj naj naj.........
Bo przecież zawsze będziemy dziećmi :)
-
Czesc kochane moje!
Wiem ze strasznie dawno mnie nie było, ale miałam bardzo ciężki okres w życiu i ostatnią rzeczą, o którą myślałam było pisanie na forum.
Wczoraj się wszystko skończyło i melduję, że od dziś zaczynam nowy etap w moim życiu.
Co się stało? Powiem krótko i bez wdawania się w zbędne szczegóły: wczoraj zakończyłam mój 3,5-letni związek :( Dlaczego? Dlatego, że nie widziałam przyszłości: za dużo nas różniło (podejście do życia, poglądy polityczne, autorytety) i od czasu jak wróciłam z Irlandii zaczęłam zadawać sobie pytanie: Jak bardzo można zrezygnować z siebie i z tego w co się wierzy w imię miłości? No i odpowiedziałam sobie wczoraj :( Jest mi strasznie ciężko, bo oczywiście nadal go kocham, ale mój rozum mówi mi, że podjęłam dobrą decyzję...
I tak to sobie zrobiłam prezent na dzień dziecka... Ech..
Jeśli chodzi o dietkę i ćwiczenia...Dietką się ostatnio za bardzo nie przejmowałam, ale z tych stresów i tak chudnę niezależnie od tego co jem. Dziś rano waga pokazała 58,8, więc generalnie źle nie jest (szkoda tylko, że takim kosztem)... Ćwiczyć ćwiczę - nie codziennie, ale chodzę na aerobic średnio 3, 4 razy w tygodniu na 2 godzinki, więc źle nie jest...
I tyle z newsów ode mnie... Wybaczcie, że nie piszę do was indywidualnie, ale nie mam jeszcze siły wziąć się za nadrabianie zaległości forumowych. Pobieżnie rzuciłam okiem na wasze posty i widziałam, że radzicie sobie całkiem dobrze. No i mgosia wreszcie wróciła do nas na stałe :)
Ściskam Was mocno kochane
Qrka
-
Cześć dziewczyny :)
Qra :!: :!: :!: Jak dobrze Cie widzieć :)
Zakończenie 3,5 letniego związku to rzeczywiscie powazna sprawa. Mam nadzieję, że trzymasz się jakos - przytulam Cie mocno. Jesli nadal go kochasz to na pewno jest Ci cięzko. Nie wiem czy to dobrze tak rezygnować z miłości, która jest... Jednoczesnie rezygnacja z siebie dla miłości tez nie ejst dobrym rozwiązaniem. Nic konkretnego nie powiem, bo i nie mogę - nie znam sytuacji. Kibicuje Ci jednak z całego serca i życze aby wszystko sie pomyslnie ułozyło :*
Z tym chudnięciem ze stresu to rozumiem - pół roku temu tez tak miałam... Chyba ze 4 kg schudłam. (Potem chyba z kg wrócił)
Piszesz, że cwiczysz 3-4 razy w tygodniu po 2 godzinki więc źle nie jest..."ŹLE NIE JEST" :?: :?: :!: :!: No jak mozesz - bluźnisz dziewczyno - to fanatstycznie :!:
Przesyłam moc uscisków. Czekam na TWoją następna wizyte na forum :) :*
Martuś - Wiesz... Chyba jednak jestem dumna z siebie , jesli chodzi o ta dietę. Dośc łatwo mi przychodzi ale jak pomysle, ze to przeciez tyle dni już i w ogóle, to jednak jest z czego byc dumnym :)
Waga pokazuje już 54,6 - czyli 1kg mniej jak trzy dni temu :) W centymeytrach w biodrach i tali raczej bez zmian - raczej bo tak z pół cm chyba jest. Ale ja sie mierze z dokladnością do cm :) Za to w brzuszku (mierzę się pod pekiem) ubyło mi przez te trzy dni 3 cm :!: Normalnie szok... :)
Postanowiłam przymierzyc bluzke, która mama mi kupiła miesiac temu tak na oko. To taka zwykłą bluzeczka-koszulka, ale była opieta na brzuszku nieźle i nie chodziłam w niej ani razu przez to. Teraz jest dobra - tak najnormalneij w świecie dobra :) Po tej bluzce zaczełam przymeirzac inne ciuchy z szafki i leżą lepiej :) Może tego tak po mnie nei widaćale ale zdecydowanie czuje, ze schudłam po ciuchach - cudowne uczucie :D
Obym tego nei zaprzepasciła... Myslę o tym co będzoe po diecie... W sumei to co po, jest wazniejsze - sztuką jest cos zgubić, ale w porównaniu z utrzymaniem tej mneijszej wagi to pikuś :)
Ten Twój maraton to rzeczywioście neizły hardcore - trzymam kciuki i czekam na powrót i solidną relację :D Buziaki :*
-
Hej-toz znou ja!! :)
Widze ze was nie ma ale napisze co u mnie :)
Poćwiczyłam swoje minimum - zestaw podstawowy. Jak zacznę juz wiecej jeść to wróce do orbitreka i dłuzszych ćwiczonek - szczerze powiedziawszy już nie mogę sie doczekać :) Nie mogę sie też doczekac kiedy skoncze tą dietkę. Dzis chyba miałam kryzys :| Jeszcze zostały mi trzy dni - 1 jajeczny i dwa na piersi z kurczaka. Te jajka chyba znosze najgorzej ze wszystkich dotychczasowych zadanych produktów i stad ten kryzys. Jajka na twardo strsznie mi nie smakuję-zjadłam wiec tylko jedno dzis. Na miekko mi za to wchodzą jako tako, całe szczescie. Smazone(jajecznica bez tłuszczu) tez jakoś tak ciezko było mi przełknąć, mimo,ze normalnie jajecznice bardzo lubie. Jutro na obiad spróbuje jeszcze sadzone, a poza tym bede jadła na miękko - inaczej nie dam rady.
No to tyle u mnie-czekam na wiesci od was :)
-
Oj wkurzają mnie te tickerki dziś :| Chcialm sobei cos pozmieniać i sie schrzaniło.W tym na dieta.pl w ogole wyswiatla sie jakiś durny komunikat,ze wage musze wpisac liczbowo :evil: A jak ja niby, do cholery, wpisuję??!!
Jutro posiedze na tym-dzis sie zdenerowałam tym :| :) Chyba mam nieco drażliwy dzien prze te jajka....
-
hej kochane:*
nie pisałam wam, bo miałam masę zajęć przez ostatnie dwa dni. Szkolenie w pracy (będe pracowała w mojej starej firmie na recepcji w hostelu i jakiś milion rzeczy sie nauczyłam), miałam spotkania jakieś i wszystko inne...
Qrko kochana...to na pewno była trudna decyzja. Ale myslę, że przede wszystkim trzeba cenić siebie i całkowite poświęcanie siebie nawet w imię miłości, kiedyś wrócą i wtedy nie bedzie można mieć do końca do siebie szacunku. Podziwiam Cię jednak, że miałaś tyle siły, żeby taki długi związek skończyć. jesteśmy z Tobą jak zawsze i jedz ładnie, żebys nie osłabła nam tutaj...bedzie dobrze, z czasem.. :*
Martuś - czekamy na gorące rewelacje... :D
Gosiu..jak ja Ci zazdroooszczę..jak ty ładnie schudłas... :cry: kurde...ta dieta chyba jest zajebiście fajna...ja nigdy nie czułam się w takich dietach. ale wyniki są powalające...łaaa...też tak chcę...
a moja dietka.... było dobrze, ale dzisiaj rano zjadłam cciastkaa....obiecałam sobie, że raz w tygodniu będe mogła coś zjeść słodkiego, ale dzisaij przesadziłam... :oops: policzyłam kalorie i mi wyszło, że jeszcze moge dzisiaj tylko 500 kcal zjeść:D a dopiero jest 11 :D yyy... ale staram się ćwiczyć, chyba, że biegam cały dzień i wtedy nie mam siły ćwiczyć...ale wtedty nadrabiam gonitwa po mieście ;P ale no..to była jednorazowa wadka, bo ciasteczka były w domu..obiecują pohipkać dzisiaj....
kurde ważyć 54 kilo..co ja bym za to dała....ale musze dać radę...kurde..który raz już to sobie powtarzam...
-
Cześć Kochane :)
Ja na dwie minutki :)
Własnie skończyłam prasować nasze kreacje :) i zaraz biegne się malować :)
Fajnie,że jest ten ślub :) Moja Aga jest taka szczęśliwa :)
Mój maraton już się zaczął, z ubierania bramy wrócilismy koło północy i jeszcze paznokcie malowałam.Zrobiłam sobie farancuskie paznokcie, takie skromne,ale nawet mi wyszły,bo ja zawsze krzywo :) :) :) :)
Byłam już u fryzjera i mam ładny koczek :)
Ale zaczynam mieć trochę stresa jak na świadkową :)
Na jutro za to kupiłam sobie 2 red bulle :) :) :) żeby jakoś wytrzymać na zajeciach :)
QrkoPowiem tyle, jesteś bardzo dzielna :) Wiem,jak trudno podejmuje sę takie decyzje....ja wprawdzie też miałam taki kryzys dawno temu,ale my postanowiliśmy zostać ze sobą :) Teraz tego nie żałuję,ale musisz robić tak jak mówi Ci serce :) Będzie dobrze, choć to musi boleć skoro Go kochasz.Trzymaj się i nie martw się :)
GosiaA Ty z tą dietką .....no no!!!!!jestem pod wielkim wrażeniem :) :) : )
AnjaNo no, widzę,że pracuś jesteś :) A co do ciatek, to się nie przejmuj :) Ja to w ogle jem ciastka,bo dziś wesele, a wczoraj brama.... :)
No to zmykam kochane i melduję się we wtorek :)
-
Kochane moje!
Dziękuję za słowa wsparcia. Decyzja o rozstaniu była trudna, ale myślę, że słuszna. Zbyt wiele nas dzieliło, nie pamiętam już co wam pisałam, więc napiszę wam raz jeszcze czemu podjęłam decyzję o rozstaniu...
W moim przekonaniu, żeby stworzyć związek na całe życie, trzeba się dograć. Żeby to się stało musi być kilka fundamentalnych rzeczy, które łączą partnerów. Dla mnie ważne są autorytety, podejście do życia i poglądy polityczne (niby błahostka, ale wierzcie mi bardzo trudno dogadać się z kimś kto widzi świat w zupełnie innych barwach niż wy). W moim związku te 3 fundamenty w ogóle nie grały: moje autorytety nie znaczyły dla mojego chłopaka nic, co więcej dla niego były anty-autorytetami, poglądy polityczne mieliśmy skrajnie różne, skrajnie różnie podchodziliśmy do życia (on był pesymistą ja optymistą, on nie ufał ludziom, ja tak itp itd.). Na początku wydawało mi się, że razem uda nam się te przeszkody pokonać, że nasza wspólna miłość do siebie sprawi, że uporamy się z tym, wypracujemy jakiś kompromis... Ostatnio zadałam sobie jednak kilka fundamentalnych pytań: co będzie, gdy zajdę w ciążę? Czy to jest facet, z którym chciałabym mieć dzieci? I dalej: jak wychowamy te potencjalne dzieci? Czego ich wspólnie nauczymy? Jakie zasady im wpoimy, skoro na fundamentalnych płaszczyznach totalnie się różnimy? I tak powoli zaczęły mi się otwierać oczy, usłyszałam, że jego największym marzeniem jest kupienie XBOXA (to coś takiego jak playstation), zauważyłam, że potrafi cały dzień siedzieć w necie i NIC więcej nie robić, wreszcie, że broniąc przed samą sobą poczucia, że jestem w fajnym, zdrowym związku, zgubiłam gdzieś siebie, poszłam na kompromisy, z którymi nie było mi dobrze itp itd. To jest oczywiście wielki skrót, bo jak się domyślacie przez 3,5 roku można naprawdę dobrze poznać drugą stronę i jest jeszcze wiele rzeczy, które dopełniły czarę goryczy (Mały przykład: Mój były nie odebrał mnie z lotniska z wawy jak wracałam z dublina bo "mu się nie chciało" a jak powiedziałam mu, że strasznie mi przykro, że tak mówi i naprawdę liczyłam, że o tyle mogę go prosić to się mnie zapytał :czy ty myślisz że jesteś pępkiem świata?) No i z wielkim trudem zadałam sobie pytanie, czy warto tkwić w związku, który nie ma przyszłości? W którym za 20 lat będę pewnie nieszczęśliwa? NO i podjęłam najtrudniejszą decyzję w moim dotychczasowym życiu - rozstałam się z nim. Mówię najtrudniejszą, bo pomimo tych wszystkich wad i problemów nadal go kocham, ale wiem już, że sama miłość nie wystarczy :( Jest mi ogromnie ciężko, bo wiem, że on mnie również kocha i gdybym powiedziała słowo, to wróciłby do mnie w każdej chwili, ale mój rozum mówi mi, że to naprawdę nie ma sensu. Tak więc chodzę i wyję i uspokajam się i wyję na zmianę... Naprawdę jest mi cholernie ciężko... Wierzę, że ten straszny ból kiedyś przejdzie... I że za jakiś czas poczuję, że już go nie kocham i że podjęłam słuszną decyzję...
Póki co mam oparcie w mojej siostrze (która uważa że to była trudna ale dobra decyjza) i w moich przyjaciołach, ale niestety pod koniec dnia zostaję sama z wszystkimi wątpliwościami i z tą okropną, bolącą świadomością, że mogę to jeszcze odkręcić :( To jest chyba najgorsze...
Ech... Przepraszam, że tak wam smucę na poście, ale po prostu chciałam żebyście zrozumiały moją decyzję...
Ściskam was mocno
A.
-
oj kochana...
rozumiem doskonale co teraz czujesz i przesyłam Ci dużo ciepłych myśli.
Wykazałaś się duża siłą charakteru, że tak postąpiłaś - ale miałaś rację, tak przynajmniej uważam - trzeba cenić siebie i swoje uczucia i...trzeba myśleć o przyszłości.
Przykład z lotniskiej jest niby szczegółem, z pozoru mało znaczącym - ale sporo mówi o całej sytuacji i gdybym była na twoim miejscu i usłyszała coś takiego - poczułabym się bardzo źle.
Ja sama teraz wychodzę z założenia, że kompromisy - kompromisami, ale trzeca cenić swoje szczęście. Jestem z Tobą kochana i wiem, że na razie jest Ci strasznie cięzko, ale pomyśl o tym, że masz mnówsto ludzi którym na Tobie zależy i masz ich wsparcie. Nie jesteś sama kochana. Bądź dzielna.
-
Czesc dziewczynki.
Jestem tylko na chwilke. Przelotem, ale w tygodniu przyjde do kafejki i wszystko dokladnie poczytam. Przeczytalam, ze Qrka rozstala sie z facetem. Wiem kochana jak Ci ciezko bo sama przez to przechodzilam. Ale wiem, ze podjelas sluszna decyzje.
Myslami jestem z Toba.
A ja czuje sie ok pod wzgledem fizycznym. Moj maz pracuje i niezle zarabia. Ale jest mi zle i strasznie tesknie za Polska. Mam coraz czesciej doly i wogole wyje po nocach. Ot teraz pisalam maila do mamy i poplakalam sie. Ja chce do domu!!! To znaczy nie jest tu zle. Mam wszystko co mi potrzeba - kochajacego i dbajacego meza, odpowiednie warunki do zycia. Dobra opieke lekarska. Kolezanki. Ale tak okropnie tesknie za rodzina, przyjaciolmi, Polska, naszym jezykiem...ech..jakos to musze wytrzymac. Piszcie czasem do mnie smska co u Was. Podawalam swoj numer telefonu a jak nie to Gocha go ma.
Przytylam juz 15 kilo. Czuje sie jak maly slonik. Jestem ociezala i jakas taka przymulona. Chcialabym jzu urodzic i znow wbic sie w dzinsy rozmiar 38. Zapalic fajeczke, wypic drinka czy pojsc potanczyc. Brakuje mi cwiczen fizycznych. Ech babki wesprzyjcie mnie prosze!
Dzis u nas piekna pogoda i jedziemy na piknik. Jutro nad wode. Moze troche sie odstresuje i bedzie mi lepiej. Ale z kazdym dniem tesknie coraz bardziej :(
Caluje Was i sciskam. Mam prosbe: jak ktoras z Was bedzie miala chwilke to zajrzyjcie na watek do Jarominy. Ciekawa jestem czy juz urodzila ( termin miala 26 maja )i wogole jak sie czuje itd. A ja juz musze spadac.
Caluje Was wszystkie i sciskam ogromniascie.
Gocha
-
Hej dziewczeta :)
Anja - O widze,że ty zalatana, ze hoho :)
Wiesz, też myslłam ze ta dieta jest fajna - do dziś. Wiedziałam, że nie jest najzdrowsza ale dobrze mi na niej było, dobrze ją znosiłam. Byłam w pełni świadoma, że to tylko 10 dni a potem bedzie mozolne wychodzenia z diety i ogromnym sukcesem bedzie dopiero utrzymywanie wagi. Już nie raz dopałdo mnie jo-jo, to sie nauczyłam...
A teraz dlaczego z tą dieta jest coś nietak:
Rano wstałam jajkas taka "na nic", łaziłam powoli i byłam od razu zmęczona. Gdy dwa razy zakręciło mi się w głowie powiedziałam BASTA!! Dieta dieta, ubytek kg swoją droga ale zdrowie jest najwazniejsze, a jak organizm sie buntuje to jednoznacznie przeceiż daje znak, że mu czegos brak. Postanowiłam, że dokoncze tą diete - dzis te jajka a jutro i pojutrze piersi z kurczaka ale, ze dołącze jeszcze jakieś dodatkowe produkty. Dzis zjadłam oprócz jajek: kilka suszonych sliwek i troche młodej gotowanej kapustki - to tez jest niskokaloryczne a jednak dało mi troche energii. Teraz czuję sie juz o niebo lepiej i może nawet zrobie zestaw podstawowy.
Tak wiec dziewczyny - jeśli któras chce zastosowac tą diete, niech uwaza, bo jednak malo energi dostaracza się organizmowi. Ja i tak sie oszczedzałam bo wiedziałam, ze na takiej diecie nie moge robić Bóg wie czego.
Jestem z siebie dumna :) . Moze nawet bardziej niż gdybym wytrzymała te 10 dni bez modyfikacji. Udowodniłam sobie, że dieta nie rzadzi mną, ze jak cos się dzieje niedobrego, to potrafie podjąc decyzje o jej przerwaniu, a nie brnąc w nią dalej ślepo, mimo, ze może byc szkodliwa. Łątwo sie pogubic w tym całym odchuzdaniu, latwo przegiąc pałę ;) Wytrzymałam 7 dni, schudłam 3kg - jestem bardzo zadowolona. Nie chce chwlic dania przed zachodem słonca - wiem, ze najgorsze bedzie wyjście z tej diety aby kg nie wróciły. Na chwilę obecna jestem z siebie bardzo zadowolona :)
Alez sie rozpisałam :lol:
Dość już o mnie :)
Anju - tymi ciastkami za bardzo sie przejmujesz :) Po pierwsze - zjadłas je rano, a to zdecydowanie lepiej jak wieczorem. Rano organzim jest na wiekszych obrotach i szybciej spala takie rzeczy. Dodatkowo obiecałas pohipkac - nie ma co sie przejmowac ciastakami, juz po nich ;) Zresztą, tak jak piszesz - to jednorazowa wpadka. A od jednorazowych wpadek się nie tyje. Tyje sie, gdy wpada sie w ciąg takich wpadek a to Ci nie grozi - dzilna jestes niesamowicie, ciagle cwiczysz, na prawde Ci podziwiam. Jesteś z nas najbardziej sumienna w ćwiczeniach, najbardziejw nich regularna, a regularnośc jest przecież najwazniejsza :)
Ty jestes wyzsza ode mnie i nie musisz niczego dawac aby ważyć 54 :) - po prostu nie potrzeba jest Ci taka waga :) Anju - no przecież widziałam Twoje fotki - masz na tickerku, ze chcesz schudnąc do 55 - ja nie wiem z czego Ty to chcesz gubic jeszcze, ale ufam, ze wiesz co robisz. Jedno jest pewne - mniej jak 55 jest Ci NA PEWNO nie potrzebne. W końcu nie chcemy tu zostac szkietelami ;) Prawda??
Marta - jednak znalazłas chwilkę na wizyte na forum :) - podziwiam, bo jednak masz kocioł u siebie :)
Myslę, że za wesele nie trzeba trzymac kciuków - bedzie cudownie. Trzymam za to kciuki za te jutrzejsze zajęcia :*
A jak już wypoczniesz to czekam na zdjęcia i relacje wszelakie :) :*
Qrka - TAk jak MArta uwazam ze jestes bardzo dzilena. Jak teraz troszke wiecej napisłąś, szczególnie jak przytoczyłaś kilka sytuacji, to rozumiem Twoją decyzję. Ja wiem, ze 3,5letniego zwiazku nei da sie ot tak strescic ale jakis zarys tu jednak mamy. Trzymam za Ciebie mocno kciuki. Wierze, ze podjełas dobrą decyzję mimo, ze bardzo trudną.
Doskonale wiem,jak wyglądają takie wieczory, kiedy juz zostaje sie ze wszystkim samej - to trudne, nawet bardzo. Jak ja tak plakałam- to był taki bezradny płacz, taki przeszywający, bo to taki dziwny ból - tak silny choć niefizyczny.
Napisze Ci fragment wiersza Stachury, pewnie znasz...:
"Przysiegam wam, że płynie czas!
Że zabija rany - przysiegam wam!
Tylko dajcie mu czas,
Dajcie czasowi czas.
Zwólcie czarnym potoczyc sie chmurom
Po was, przez was i miedzy ustami,
I oto dzień przychodzi, nowy dzień,
One już daleko, daleko za górami!
Tylko dajcie mu czas,
Dajcie czasowi czas[...]"
Bedzie dobrze - i smuc nam ile chcesz, opowiadaj, to czesto bardzo pomaga.:*
-
O z Gosią pisiałam w tym samym czasie :D
Gosiaku nasz kochany jak dobrze Cie widzieć :) Oj bedziesz miala do poczytania troche zaległości, bo byłysmy raczej aktywne forumowo ;)
Eh ta tesknota - nie dziwie sie, że tesknisz za rodziną. Ja też bym na pewno bardzo teskniła. I za przyjaciólmi bym tęsknila... Bedzie dobrze, teraz będąc w ciazy jestes jeszcze bardziej wrażliwa na takie rzeczy... MYslami jestem z Tobą :*
Co do tego telefonu - pewnie jestes rozczarowna,ze nie napsałam nic do Ciebie ale na prawde - coś nie tak z tym numerem(tu na forum już o tym wspominałam, jak bedziesz zcytac to zoabaczysz). Moze coś źle mi podałaś, a moze ja źle zapisłam :| NO nie wiem :( Lipa bo kila razy próbowałm Ci cos wysłać i sms nie idzie. (normalnie z telefonu próbowałam). Na tygodniu, jak bedziesz, napisz mi ten numer raz jeszcze i powinno być już wszystko ok :)
Gosieńko - przesyłam moc uścisków. Piknik na pewno troche poparwi humor - napisz nam potem jak było :)
Trzymaj sie nasza kochana forumowa mamo :) :*
I jeszcze jedno co do historii Qrki - mnie też, tak jak Anję, bardzo poruszyła ta scenka z lotniska. Niby "tylko" scenka, ale ja bym poczuła sie bardzo dotknieta, w takiej sytuacji.
Pametaj Qrko - zawsze mozesz wejśc na forum i nam sie wyalić i wygadac. A na pewno i masz przy sobie blsiekich przyjaciół - powolutku bedzie coraz lepiej.
-
Kochane!
Dziękuję za słowa wsparcia raz jeszcze :) Nawet nie wiecie jak miło zobaczyć, że rozumiecie moją decyzję i że mnie wspieracie.
Mgosiu - wiersza nie znałam, ale jest tak piękny, że przepisałam go sobie i będę czytać...I rzeczywiście idealnie oddaje mój stan na chwilę obecną... I ten ból i płacz- dokładnie taki jak opsiałaś - normalnie samej siebie nie poznaję, nie wiedziałam, że potrafię tak szlochać...Dziś już troszkę mi lepiej, pogadałam o wszystkim z mamą, popłakałam sobie i cóż - życie toczy się dalej... Jeszcze dam sobie niedzielę na smutki i rozmyślania, a od poniedziałku mam zamiar obłożyć się robotą (w końcu mgr czeka na napisanie) i zacząć proces leczenia mojego serca... Cieszę się, że mam wokół siebie tyle życzliwych osób, które mnie wspierają... To naprawdę pomaga... No i mam aerobic w ciągu tygodnia (dziś też byłam godzinkę na DANCE), więc jakoś to będzie... I jeszcze moja siostra namawia mnie żebym zaczęła chodzić na chór z nią (taki kościelny, ale baaaardzo superowy) - więc jutro przejdę się z nią na próbę i zobaczę może mi się spodoba... Zawsze lubiłam śpiewać, więc myślę, że to dobry czas, żeby skupić się na sobie i swoich potrzebach...
Anju Modułku Marto - dziękuję wam również... To dziwne, nigdy się nie widziałyśmy, ale tyle o sobie nawzajem wiemy... Dziwne i wspaniałe zarazem :)
Ściskam was wszystkie wieczornie :)
-
hej kochane:)
Dziękuję Ci Gosiaku za to wszystko co napisałaś: nawet sobie nie wyobrażasz, jak mnie to podbudowało...bo tak strasznie łatwo jest przestyać ćwiczyć i starać się po jakiejś wpadce jedzeniowej... ale mimio tych ciasteczek, wczoraj pokręciłam na hula hoop i 40 minut na rowerku zrobiłam. Więc nie ma porazki. Chociaż wczoraj byłam na imprezie firmowej i wypiłam 1 piwo..nie najgorzej w sumie bo od 20 do 23.30 siedziałam przy jednym kuflu :D
I bardzo dziękuję, że mi to wszystko napisałaś. Dzięki waszym słowom mam więcej motywacji i siły :*
To jest tak jak Qrka napisała, że w zasadzie się nie znamy, ale tak w rzeczywistości znamy się bardzo dobrze. I to jest niezwykłe..bo przecież zaczęło się to, przynajmniej z Gosią i Modulkiem ponad rok temu...i tak cały czas, mimo miliona zajęć, pracy, nauki... :*
Dobrze Gosiaku, że podchodzisz z takim rozsądkiem do dietki. Ja też jak byłam 2gi raz na tej diecie kapuścianej to zrezygnowałam chyba w trzecim dniu, bo strasznie słaba byłam i pomyślałam, że wole jednak być zdrowa, niż się męczyć i mdleć prawie. Ale i tak zazdroszczę tych 3 kilosków..ja nie wiem kurde, że tak trudno stracić 3 kilogramy...normalnie ileż można ćwiczyć, żeby je spalić.. :roll:
Modulku kochany - jak fajnie usłyszeć cosik od Ciebie...rozumiem Cię, że tęsknisz..trudno zostawić całe swoje dotychczasowe życie... ale zawsze masz przeciez kochającego mężusia i dzieciaczka w drodze...jestem pewna, że czas przyniesie jakieś dobre rozwiązanie...
Qrko, trzymaj główkę wysoko i dobry masz pomysł z tymi obowiązkami. Kiedy ja byłam w dołku po rozstaniu z moim facetem (gah..kiedy to było już..powoli zamieniam się w zakonnicę chyba... ;| ), bardzo pomogła mi piosenka: słuchałąm jej cały czas i rzeczywiście da ła mi mnóstwo siły...pewnie ja wszystkie znacie, tylko najczęściej się nie wsłu****emy w jej słowa, a moim zdaniem - sa niezwykle znaczące.
At first I was afraid,
I was petrified,
Kept thinking I could never live without you by my side,
But then I spent so many nights just thinking how you did me wrong
And I grew stong
And I learned how to get along
mi pomagała...Aretha Franklin :)
ściskam was mocniutenko moje kochane:*
-
Hej kochane :)
QRA - tak, człowiek nawet sam siebie zadziwia z tym szlochaniem - inaczej jak szlochanie nie da sie tego nazwać. W nocy chce sie czasami pogryźć poduszkę, bo tak nie wiadomo co ze sobą zrobic :| Ale z czasem to mija, łagodnieje ... :*
Duzo roboty, na poczatek jest bardzo dobrym rozwiązaniem. Myslę, że czesto na siłę trzeba sobie zapełniać czas - jakos tak popychac ten swój wózeczek, potem sam się jakos bedzie toczyc, a nawet pociągnie za sobą :)
Napisz jak tam wrażenia na próbie chóru i czy zdecydowałas się zapisac :)
Rzeczywiście dośc dobrze się tu poznałysmy :) To niezwykłe. Fajnie, że los tak nam skrzyżował drogi, a pomyslec, ze zaczeło sie od takiej prozaicznej rzeczy jak dieta odchudzająca :lol: :) I rzeczywiście - z niektórymi tu już ponad rok piszemy :D
Anja - Ciesze się, że moje słowa Cię podbudowały :) Bardzo się ciesze, że Ci trochę pomogłam ;)
40 minut rowerka - ciastka nie miały szans :D A takie siedzenie na imprezce nad jednym piwkiem to niezła metoda ;) Też mi sie tak zdarzało, choc ostatnio nie pamietam kiedy imprezowałam ... :| Ale za tydzien sa moje urodziny i psiapsiólki pewnie do mnei wpadną - zrobimy sobie wieczór pogaduch i winka :) Może gdzies wyjdziemy ale raczej wątpię. Własnie się zastanawiam nad jadłospisem - to ma byc takie skromne raczej spotkanko wiec nie będę wymyslac jakiś cudów, ale jakas sałatke niskokaloryczną dobrze byłoby zrobić i placka jakiegoś takiego , co mogłabym pozwolic sobie na niego po diecie :) Mama zaoferowała sie, ze zrobi jakis torcik, ale ja chyba zrobie jeszcze taki zwykly biszkopt, przełoże go kremem owocowym i na wierzch wyleję galaretkę z truskawkami :) Myśle, że to dobra alternatywa :)
Anjiu - jak mozesz to podeslij mi ta piosenkę na pocztę :)
Zmykam do mojej pracy mgr - wypadałoby cos napisać :) Paaaaaaa :*
-
Ojej - nie pokazujecie się :|
To ja tylko króciutko dziś:
:arrow: 995kcal
:arrow: 70minut ćwiczeń(orbitrek i zestaw podstawowy)
Piszcie co u was :) :*
Do jutra
-
ja jestem :)
i melduję że czuję się ociupinkę lepiej...
Zaczyna do mnie docierać, że to była słuszna decyzja.
Wiem, że pewnie jeszcze w ciągu roku wiele razy będę myśleć o moim związku (szczególnie teraz latem, gdy na ulicy same pary...ech...), ale powoli godzę się z tym, że zrobiłam to, co trzeba było zrobić i że w ostatecznym rozrachunku tak jest dla mniej lepiej.
Kalorii nie liczę, dziś też nie ćwiczyłam.
Za to jutro idę na 2 godziny na aerobic - najpierw na ABF a potem na STEP :)
a 8 czerwca będę się mierzyc co by sprawdzić, czy nie daj boże nie przybrałam gdzieniegdzie...
Buziaki
-
hej babuszki
ja na chwilkę tylko
jedzonkowo dzisiaj średnio...;/ sporo chlebka zjadłam, a kcl nie liczyłam...
15 minut stepperka, coby przyzwyczaić znowy tyłek do niego i hupa hoop
bez szaleństw, ale nie najgorzej
ide spać, bo zaraz padnę...
odpisze wam jak się zbiorę jutro... ;)
ściskam
-
Cześć!! widze ze troche zaganiane jestesmy :)
ja znów na chwilę-jutro wieczorem powinnam miec juz czas wiecej napisac.
Dzis było:
:arrow: 1091kcal
:arrow: 80min cwiczonek(55min orbitrek i zestaw podstawowy)
-
Cześć Dziewczynki :)
Ja na momencik,bo dalej mam młyn :)
A jutro jedziemy na wyczieczkę z pracy :) w Jurę Krakowsko-Częstochowską :)
Cieszę się,bo trochę odpoczniemy :)
Ale wieczorem jeszcze do znajomych idziemy i pakować nas muszę :)
Pewnie na dłużej wpadnę pewnie po wycieczce :)
Na weselu było fantastycznie :) : ) :)
-
To znowu ja Dziewczynki :)
Już się w pracy trochę odrobiłam i cieszy mnie bardzo jutrzejsze wolne :)
Jedziemy na wycieczkę ode mnie z pracy, a muszę nas spakować z Łukaszkiem i potem jeszcze idziemy do znajomych umówić się na wyjazd w góry,a potem na wakacje :) :) :)
Na weselu było super i chyba z tego co widziałam wszystkim podobała się moja kreacja :) To miłe jak wszyscy tak na ciebie patrza....Ale oczywiście nie zdazyłam zrobić zdjatek mojego ubioru i fryzury,bo miałam ładnego koczka :) :) :)
Ale obiecuję,że jak tylko dostanę zdjatka na płytce to wyślę :)
Było na weselu pieknie i na ślubie :)
Na podziekowaniach dla rodziców oczywiście płakałam,bo aga mówiła takie rzeczy,że wszystko zwiazane z nasza młodością i w ogóle....a potem piosenki od przyjaciół,czyli nas....i tez płacz :) :) :)
I była nasza przyjaciółka, która mieszka w Poznaniu :)
i nie widziałyśmy się ponad rok :( Powspominałyśmy stare czasu :)
Także bawilimy się do 6.30 rano, no i do szkoły nie poszłam,ale na odrobienie urlopu w niedziele tak :) :) :)
To tak po krótce :)
A może jeszcze dzis do Was zajrzę :)
Qrkauważam,że jestes bardzo dzielna i odważna i podziwiam cię,że podjęłaś tak trudna decyzję, momo,że kochasz :)
Ta przyjaciółka kiedys tez podjęła taką decyzje i teraz jest szczęśliwa i ma urocza córeczke i kochajacego męża :) a było ciężko.... GŁOWA DO GÓRY!!!!!!!!!!!!
-
Czesc Kochane :)
Ależ dziś miałam zalatany dzień. Niestety bez ćwiczeń i bez porządnego obiadu, no ale tak czasami bywa...
Zdecydowałam też dziś, że 7 lipca pójdę na wesele mojej koleżanki, z kolegą, który mnie już dawno na nie zaprosił... Pomyślałam, że może nie jest to głupi pomysł, żeby pójść potańczyć, pobyć z ludźmi, których lubię... Dobrze mi zrobi wyjście z domu... I dlatego zdecydowałam się iść...
O moim byłym chłopaku myślę nadal, ale już bez łez i szlochu... Raczej ze smutną zadumą, że tak to się skończyło... Serce mi dziś zabiło jak zobaczyłam, że jest dostępny na gadu-gadu (to ostatnie miejsce, z którego nie mam jeszcze siły go usunąć), ale oczywiście nie zagadałam, ani nic... Ech no mam nadzieję, że za miesiąc na tym weselu będę umiała się dobrze bawić i że żadne smutki mnie nie dopadną...
Martuś - nawet nie wiesz jak mnie pocieszyłaś tą wzmianką o przyjaciółce :) Ech naprawdę liczę na to, że za jakiś czas moje serce przestanie go kochać, poznam kogoś nowego, kto oszaleje na moim punkcie i za którym ja również będę szaleć i uznam, że to była dobra decyzja i że jestem szczęśliwa... Póki co jestem na etapie leczenia serca, ale muszę przyznać, że o słuszności tej decyzji jestem z każdym dniem coraz mocniej przekonana...
A teraz zmykam sie umyć i do łóżka :)
A jutro mam w planach trochę magisterkowania, a potem będę robić przysmaki na przyjęcie zaręczynowe mojej przyjaciółki (Tiramisu, babeczki i kurczaka w curry) :) więc będę miała dużo pracy - tak jak lubię :)
Dobranoc :)
-
Czesc dziewczeta :)
Przepraszam, że nie pisze do was z osobna ale jestem oststnio zaganiana. Jutro robie urodziny(wypadają w niedzielę), i ganiałam dzis po sklepach, robiąc zakupy, zrobilam pranie, placki (jeden to taki dietetyczny sernik:) ), byłam w solariumm, na rowerze. Jutro od rana sprzatanie, i dalsze przygotowania do spotkania urodzinowego :)
Tak wiec nie wiem kiedy napisze cos wiecej - jak znajde jutro chwile to jutro, a jak nei to dopiero w niedziele.
Jem cąłkiem dobrze oststnio - nie przekraczam 1200kcal, choc raczej powinnam 1000kcal po tej dietce, ale jakos tak mi nie wychodzi... ":|
Z cwiczen - wczoraj zrobiła jedynie zestaw podsatwowy ale dzis pojedziłam 1h40minut na rowerku i zaraz jak wróciłam pocwiczyłam zesatw podstawowy. Mam wrazenie,ze raczki powoli łądnei siekształtują :)
Zmykam - tak sie dotleniłąm na tym rowerze, że oczy mi sie zamykają. A jutro od rana szalenstwo z odkurzaczem :)
Buziaki :*
-
Czesc kochane :)
Weekend minął mi bardzo grzesznie i niedietetycznie :( Ech ale opiłam wreszcie mój zakończony związek więc nie żałuję :)
A od jutra ładnie wracam na grzeczną drogę bo wesele koleżanki zbliża się nieubłaganie i sukienka którą mam zamiar założyć ma ten mankament że uwydatnia wszelkie nadmiary tłuszczyku na brzuszku :) więc trzeba się będzie pilnować :)
Biorę się też za moją magisterkę - i ruszam do czytelni z laptopem :) Nie ma co - co prawda mam czas do września ale im szybcije się za to zabiorę tym szybciej skończe co nie?
Szkoda że jest tak gorąco bo normalnie ciężko się myśli w takich temperaturach...
Ech no nic ściskam was mocno
I do napisania :)
-
Hej dziewczyny :)
Mój weekedn takze niegrzecznie. W niedziele były moje urodziny. Robiłam je w sobote i oczywiscie grzecznie jedzeniowo nie było. W niedzielę pocwiczyłam za to przed poludniem(heat,Pump it up,8na ręce, bums and Tums, 8 na brzuch i chill) i wszysko byloby ok, gdybym nie nadrobiła tego potem z nawiązką :( Oczywoście po sobocie zostały placki i znów dałam czadu. Do tego najadłam sie jak głupia kanapek na ciepło. Dziś czuję sie jakby brzuch ciagnał mnie do ziemi. Musze porzadnie pocwiczyć i sobie troche ulzyć...
Teraz mam ochote na lekkie jedzenie wiec do końca dnia nie powinnam nabroic kalorycznie :)
Narazie zmykam - pokaze sie wieczorem i powiem czy zwalczyłam efekt nadwyrążonego brzucha - powiekszonego i przycięzkiego - okropelstwo :|
qra - eh-czasem trzeba opić takiego nieudanego faceta, sama chyba nad tym pomyslę. Oczywiście nie propaguje pijaństwa - ale taki jeden raz bywa pomocny :)
Ja też bronie sie we wrzesniu a pracke chcialabym napisac jak najpredzej coby miec w wakacje umiarkowny spokój - widac jesteśmy w podobnej sytuacji :)
Do napsiania :) :*
Marta, Anja - gdzie jestescie ?? No i Modułek miała sie pokazać...