Oj, skądś to znam :( Jesień niestety nie pomaga ...Cytat:
Zamieszczone przez 123mr
Wersja do druku
Oj, skądś to znam :( Jesień niestety nie pomaga ...Cytat:
Zamieszczone przez 123mr
Sprytnie ;)Cytat:
Zamieszczone przez 123mr
Monika,
postaralam sie zeby Cie gonic :)
kolezanke przegon, ale tak ze by jej nie bylo za ciezko :)
Moja kolezanka probowala pilatesa, mowila ze ja wycisza, no i wyszczuplala troche po tym.
Nie udało mi się jej wyciągnąć. Może się wstydzi, a może jesienna pogoda tak zniechęca.
Wierzę, że faktycznie dopóki się nie biega deszcz i chłód mogą zniechęcać.
Ja mam już reakcję odwrotną, jak pada od razu mi się myśli "świetna pogoda na bieganie" :)
Nie wiem jak się ma pilates do biegania. W sensie wyszłam z pilatesu naładowana energią i z ochotą na ruch intensywniejszy. Może należy to wykorzystać i udać się od razu na bieganie?
Szkoda ale próbuj dalej i zaczęcaj :)Cytat:
Zamieszczone przez 123mr
Zazdroszczę :evil:Cytat:
Wierzę, że faktycznie dopóki się nie biega deszcz i chłód mogą zniechęcać.
Ja mam już reakcję odwrotną, jak pada od razu mi się myśli "świetna pogoda na bieganie" :)
I jak udałaś się?Cytat:
Nie wiem jak się ma pilates do biegania. W sensie wyszłam z pilatesu naładowana energią i z ochotą na ruch intensywniejszy. Może należy to wykorzystać i udać się od razu na bieganie?
szkoda
ale probuj dalej
ja np namowilam kolezanke, zeby jechala kolo mnie na rolkach
to juz bylo pol sukcesu :)
Wczoraj mi się udało ją wyciągnąć :) Będę miała zasługę jak ją rozruszam :)
Mam iść biegać. Czekałam na Izę, ale dziś zdezerterowała. A teraz mam biegać po nocach. I nie chce mi się. Muszę iść. Nową książkę dopiero zaczynam słuchać i jeszcze mnie nie wciągnęła. W niedzielę co prawda popełniono już morderstwo, więc powinno się dziś zrobić ciekawiej, ale jeszcze mi się nie chce. :lol:
Jem, jem, jem. Płatki na śniadanie, drożdżówkę, kanapkę z serem żółtym wysępioną od koleżanki, piernika kilka kawałków (też wysępionego), pizzę, tosta, czekolady ćwiartkę.
I dalej chce mi się jeść.
Nic by mnie dziś nie najadło. Tłumaczę się sobie siebie jak mogę. Weekend imprezowy urodziny, imieniny. Dziś ciemno, buro i PMS. Ale dobrze się to nie skończy. :twisted:
I jak się skończyło?
Współczuję z powodu PMS. My -baby- to mamy albo pod górkę albo z górki...