Zaraz lecę poćwiczyć :):):) narobiłyscie mi ochoty na przyśpieszenie metabolizmu :lol::lol:
Wersja do druku
Zaraz lecę poćwiczyć :):):) narobiłyscie mi ochoty na przyśpieszenie metabolizmu :lol::lol:
Ja mysle że jak sie malego szkraba przyzwyczai do zjadania codziennie ciastek, to mu tak zostanie, uwazam ze fajnym rozwiazaniemm jest jedzenie slodyczy np. raz w tygodniu w niedziele (nie tylko dla dzieci).
Milego weekendu!
http://sirmi.ic.cz/kytka/75.gif
czasem się zastanawiam czy te dzieci ktore coraz częsciej widzę na podwórku z dużymi wypchanymi brzuchami w przyszłości jak bedą wyglądać:)
ohh.. to ja se juz wyobrazam te niektore amerykanskie dzieci .. wystarczy spojrzec ,juz 80% z nich jest otylych..to jest przykkre.. :shock:
no... straszne. W ogóle teraz na świecie dzieje z dziećmi to przerasta czasem moje rozumowanie, np takie dzieci wojny... raaany gdzie oni maja rodziców. Ok bo się off top robi :P
Wracając do otyłości cieszę się że to nie dzięki moim rodzicom taka jestem tylko własnej głupocie że przytyłam sporo 3 lata temu :( bo nie chciałabym ich obwiniać o cokolwiek.
No nic na razie zostanę przy swojej opcji nieprzejmowania się specjalnego. Staram się po prostu nie robić z jedzenia problemu. I pod względem tego co dziecko je (pianę na ustach mam tylko przy chipsach, lizaki mi nie przeszkadzają nawet w połowie tak bardzo) i tego ile i czy je. Stawiam, na to że jak je albo nie je, to dlatego, że jest/nie jest głodna i tego potrzebuje. Jak przez kilka, a nawet kilkanaście dni, je to samo, to dlatego, że sama ma taką potrzebę (chociaż łatwiej mi się pogodzić z jedzeniem brokułów przez miesiąc na okrągło, niż kilkoma dniami pt. "czekolada" ;) )
Spowiedź
Wczoraj nic nie zrobiłam, tzn. 20 minut hula hopa i tyle. Dziś pewnie też nic więcej nie będzie, ale nie trację nadziei, że mi się zachce, bo by się przydało.
Zjadłam jakiś milion, czy dwa kalorii. A poważnie, tak w okolicach bliskich 2000 chyba, same pół pizzy swoje zrobiło. (Ale i tak jestem wielka, bo nie zjadłam do końca i ona sobie tam jeszcze leży ;). Na zły moment trafiło, wygłodzona byłam i silna wola odjechała razem z dostawcą pizzy...).
Nic tam wielkiego się nie dzieje, jakiś tam jeden dzień. O jeszcze tzw. siłowe muszę zrobić ćwiczenia dzisiaj. Jutro będzie lepiej ;)
Gdzieś tam z tyłu głowy tak mi się marzy, że podobnie jak po poprzednim obżarstwie moja waga powędruje w dół :lol:
hehe fajnie by bylo jak by po kazdym obrzarstwie waga spadala 8) u mnie narazie waga stoji..pozatym juz nie waze sie tak czesto... pizzy to ja dawno nie jadlam :) i jak narazie chyba nie zamierzam.. hehe bo jak widze tutaj pizze to mi sie odechciewa... jedna piata pizzy ( a ja jestem kiepska z matmy :P) ma jakies 500 kalori... buaha... takze odechciewa mi sie liczenia kalori i jedzenia :) pozdrawiam
kasiorek18-zalezy jeszcze jakiej pizzy ,ja taka domowa to licze po 250kcal =kawalek :) a taka o to 400 :) Hmm ..
123mr- hulahop to zawsze cos ,wiec jakie znowuz nic ?:) No wlasnie ,kurcze podoba mi sie Twoje podejscie.. zjesz czasem wiecej i wcale sie tak bardzo nieprzejmujesz i to jest wazne :!: :) Waga napewno bedzie spadac w dol ,niemartw sie takim jednym dniem "czegos innego"
pozdrawiam
Kasiorek, na amerykańskim liczniku kalorii liczą slice pizzy od 200 do jakiś 300 kcal, zależy jakiej oczywiście.
O kto szukał KFC kalorii, tu są jakieś i innych knajp też. Hamerykańskie to, ale może się nadda http://www.dwlz.com/restaurants.html
o no wlasnie ,przyda mi sie takie cos ,chociaz niezaczesto stoujemy sie w restauracji 8)