Wersja do druku
Ups, zauważyłam nową opcję na diecie. Można sobie bloga założyć. Co prawda, żadnego bloga nie udało mi się prowadzić jakoś, więc nie przymierzam się i to tego. Zostaję tutaj na forum.
No wyjątkiem jest blog, którego prowadzę jako pamiętnik Nadii. www.limeryk.blog.pl jakbyście chciały poczytać ;)
Kaszanna i masz rację, że się nie poddałaś po tej pizzy. Ja się też nie poddaję. I w sumie, to pewnie temu zawdzięczam fakt, że nie tyję. Nie chudnę specjalnie, ale nie tyję i to jest naprawdę duży sukces po sporym odchudzaniu :) Dietetycznie się trzymam, mniej więcej, oczywiście. Potrzebuję ruchu, ruchu, ruchu... I to jest właśnie ta trudniejsza część. I chyba powinnam sama siebie przeczytać ;)
heh monika
ja tez potrzebuje wiecej ruchu
nie wiem czy wiecej czasu na ruch czy wystarczy wiecej motywacji..........
Fajna ta Twoja córkuś. Świetny pomysł z tym blogiem. Tyle fajnych chwil z moimi Kaszaczkami uciekło nie zapisanych. Szkoda.
Może rzeczywiście powinnaś poczytać. Mam wrażenie, że wcale nie zarzynałaś się ćwiczeniami, ale robiłeś to regularnie. Może zacznij od byle, czego, byle trochę tak na dobry początek.
Kaszania
No dobra, to może nie będę marudzić, że powinnam, tylko odgrzebię coś na kompie i wypróbuję jakieś nowe-stare zestawy ;) Chociaż z jedną ośmiominutówkę.
o właśnie! PowodzeniaCytat:
Chociaż z jedną ośmiominutówkę
Ja juz czuje sie lepiej i wczoraj pomeczylam godzinke moj orbitrek, planuje regularnie cwiczyc co 2 dni, albo nawet czesciej gdyby takie checi mnie dopadly ;]
Jedynie tak uda mi sie utrzymac to co osiagnelam.
Miłego dnia!
No i cio? Jak poszło? Zaglądam i zaglądam, bo szukam motywacji do nauki, a tu pusto. Zamiast zaglądać i zaglądać powinnam wziąć ten angielski w garść chociaż na parę minut.
Pohulahopowałam wczoraj trochę tylko. Bo mi się nie chciało myśleć co by tu było dobre.
Dziś jeszcze nic. Straszne, bo późno.
Jutro mam za to zamiar stworzyć marzannę i wziąć córę nad rzekę na spacer w celu topienia zimy :) Żeby tylko nie padało, żeby nie padało.
A teraz lecę policzyć co jadłam, bo jakoś tak dziwnie dzisiaj. Niby OK, ale coś czuję, że jak przelicze, to wyjdzie mi strasznie dużo... :roll:
Udało mi się dzisiaj trochę potrzymać książkę z angielskiego, no może trochę dłużej niż trochę. Jutro postaram się chociaż 5 minut więcej.
Jak marzanna? Czy już pozbawiłyście ją życia w sposób okrutny, wzbudzając tym samym mordercze instynkty w latorośli? :wink:
Nawet nie zdążyłam pomyśleć, że dzisiaj pierwszy dzień wiosny....