U mnie z cwiczeniem kiepsko, kiepsko... Pogoda mnie odstrasza, a zabardzo lubie spac, zeby wstawac o swiciei wtedy cwiczyc. Ale kiedy odchudzaialm sie w listopadze codzienna porcja cwiczen (ok godzina solidnego wysilku) tak weszla mi w krew, ze stala sie wrecz przyjemnoscia, ktorej mi brakowalo.
Powinnam sie teraz zmusic jakos, zeby znowu wejsc w rutyne, ale nie umiem.
Zakładki