-
kruczy dziennik
A witam uff nareszcie!
Od jakichs dwóch miesięcy przeglądałam forum, ale wszelkie próby dopisania swoich wrażeń spełzały na panewce. Aż dzisiaj rano - cud hehe
Właśnie z powodu pustki z lodówce zajadam na sucho otręby z płatkami zbożowymi i popijam czerwoną herbatką... A za jakieś dwie godziny kolokwium brrr z łaciny. Ale do rzeczy:
Zaczęłam się odchudzać 27 kwietnia. Startowałam z wagi ok. (nie mam w domu, więc ostatni zarejestrowany numerek to:) 72 kg. Podeszłam do sprawy powaznie, zaczęłam od jednodniowej głódówki, ale potem starałam się zachowywać "piuramidę żywienia" i nie przekraczać 1000 kal w rozsądny sposób. Do tego sporo sportu - co kilka dni rano o brzasku truchcik, dwa - trzy razy w tygodniu konie, czasami wieczorami callanetics. Ważniejsza niż waga jest ponoć "objętość" - a muszę się przyznać, że miałam chyba ponad 100cm w biodrach i 72 w talii...
Teraz ważę 63kg, a w każdym obwodzie o 5cm mniej.
Nie jest to mój ideał. Ciągle widzę fałdki wszędzie - tyle, że mniejsze. Ze względu na konie chciałabym ważyć 55 kg, więc w odróżnieniu od Was nie zależy mi tylko na centymetrach. Chciałabym jednak wyglądać też lepiej i estetyczniej ;-) ergo dążę do rozmiaru 36 (póki co mieszczę się w 38)
No i cóż... pozdrawiam serdecznie Was wszystkie (wszystkich;-)), życząc powodzenia i wytrwałości.
Ale ale... zapomniałabym o najważniejszym: odkryłam sposób na znajdywanie przyjemności w diecie. Zdrowe odżywianie nie musi powodować głodu - tak więc chodzę cały czas z pełnym brzuszkiem, a jednak nie przekraczam limitu kalorii. A warzywa, owoce, chudy twarożek, razowy makaron: smakują naprawdę wybornie! To nie jest dieta: to sposób odżywiania, który mam nadzieję zachowam na resztę życia ;-)
Pozdrawiam i obiecuję zameldować się wkrótce (po kolokwium ech)
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki