No i stalo się - w poniedzialek rozpoczełam dietkowanie po wakacyjnych szaleństwach i całkowitej rozpuscie - efekt 57 kilo na liczniku.. ach gdzież te czasy gdy udalo mi sie dobrnąć nawet do 53 ?!
Fakt faktem - zaczełam kolejny etap - poranna gimnastyka i dietka 5-dniowa dla pracujacych. od przyszłego wtorku co wtorek - tylko jabłka i marchewki.
We wrześniu w soboty natomiast pozwalam sobie na odrobinę szaleństwa. Tak sie sklada, że wypadają mi 2 wesela, imieniny, urodziny najbliższych.Będe wtedy jeść z głową, ale to co na stole, a nie zgodnie z dietą wydrukowaną z internetu.
Pomysly na jedzenie w inne dni czerpię z netu.

Żegnajcie chipsy, snickersy, frytki!!!
Witajcie śliweczki, jabłuszka, ogórki!!