poranek, dziś mam na później do pracy (13.40), śniadanie zeżarłam ogromne , oczywiście na czas śniadanka włączyłam sobie TV (radio jakoś nie starczyło:P), zjadłam jednego sandwicza (ser żółty rozpuszczony - moja słabość!!!!), a że Na dobre i na złe leciało, to się zapatrzyłam i zeżarłam drugiego w sumie 600 kcal drugiego śniadania nie zjem, planuję jogurt koło 14 w pracy i potem późna, ale - obiecuję - LEKKA kolacja-obiad (mrożone warzywka?). Wypiłam dziś dużą czerwoną (z małej czarnej zrezygnowałam w ogóle) w pracy jeszcze puerh i rooibos będzie.

Nie zmusiłam się do ćwiczeń, ani nawet hula, ale mam przed sobą pół godziny sprzątania i 40 minut piechotką na autobus :P ładna dziś pogoda na szczęście

wieczorem raport z kolejnego dnia nieobżerania się