Witam,
niestety weekend znowu mnie nie oszczędził. Miałam potworne chwile słabości, wręcz jakieś napady łakomstwa (nazywając to łagodnie). Moja waga szaleje - dzis znów jest 69. Mam już dość.
Czy mam za małą motywację czy co do cholery??????? Nie mam ochoty patrzeć w lustro ...
Nie chcę się poddawać ale totalnie mi nic nie wychodzi....Koszmar
Od dziś znowu zaczynam - ile to już razy
Sorry za pesymizm ale w związku z przeżywanym kryzysem osobowości nie poszłam dziś do pracy bo jestem w beznadziejnym humorze. Muszę się wziąć w garść

p.s. dzięki potulko za kwiatki - córeczka doszła juz do siebie