-
Ale na MM o to chodzi, żeby za czsto nie jeść tzn podjadać, bo niepotrzebnie wtedy obciążasz trzustkę. Max 4 posiłki i zero podjadania.
-
No właśnie mam problem z podjadaniem dziś przegrałam ;( nażarłam się chleba białego (pomimo, że mi nie smakował), słodyczy i w ogóle ;(.
Boje się że doprowadze się do bulimi albo coś...Jezu! Co mam robić?!
-
No i zaczęło się... jedzenie w nocy... Dzień maślankowy skończył się w ten sposób, że opędzlowałam w nocy dwa rogaliki francuskie, bułkę, jogurt, a przedtem solidną porcję sałatki z kukurydzą i majonezem, nachosy i biszkopty... A dzisiaj mam kilogram więcej...
Chyba sobie znowu zrobię trzydniową głodówkę. Bo nie wiem czy Wam mówiłam, że w Nicei byłam trzy dni na wodzie, zeszły mi wtedy trzy kilogramy i wrócił tylko jeden (treść jelitowa) Nie robiłam nawet tej głodówki, żeby schudnąć nawet tylko, że tak powiem dla wyższych celów: oczyszczenia ciała ze złogów i umyśłu z przyzwyczjeń (papierosy, kawa, obsesyjne myslenie o "toksycznym facecie", który nigdy nie był dla mnie, etc.) No i wiecie, że pomogło, tylko niestety na krótką metę.
Buziaki
FLEUVE
-
Moje Montilaski, sama nie wiem, co wam poradzić.
Fleuve, Monti jest doskonały na utrzymanie wagi. Odradzam ci takie objadanie się przeplatane głodówkami, ale o tym przecież doskonale wiesz.
Nantosvelta, na słodycze najlepszy jest chrom. Łykaj regularnie, po miesiącu powinno być znacznie lepiej. Może przyjmiesz metodę małych kroczków? Za jeden poprawny tydzień MM jakaś nagroda? To bardzo motywuje.
Wiola, jak wyniki męża? Mam wielką nadzieję, że alarm okazał się fałszywy.
Qqrq, jakaś nowa praca na horyzoncie?
Po trzech dniach MM znowu jestem po tej optymistycznej stronie 70 kg. Jak widać w przestrzeganiu diety nie przeszkadza mi to, że od poniedziałku chodzę jakaś zdołowana. Najpierw ten wypadek (w tych workach były dwie 20. latki, autostopowiczki, oj złośliwy losie). Poza tym bocian odwiedził jedną z koleżanek. Nie lubię ptaszyska Nie będę wam już więcej smucić, 3mam kciuki za montidietki!
-
Kochane Wy moje !!!
poruszacie bardzo smutne aspekty naszego babskiego życia i odchudzania
Doskonale rozumiem Wasze smutki, bo to wszystko mnie również spotkało.
Przekonałam się jednak na własnej skórze, że nie wolno przesadzać z ograniczaniem jedzenia. Kiedy przez jakiś czas odmawiam sobie wielu rzeczy i chodzę głodna (żeby wreszcie zacząć chudnąć ), to póżniej dosłownie rzucam się na jedzenie
Ja też dzisiaj nie jestem zbytnio zadowolona. Naprawdę ściśle trzymam się zaleceń MM,
nawet przez ostanie 2 tygodnie jeszcze bardziej restrykcyjnie, tak że głodna jak wilk kładę się spać. I co ??? I NIC !!!! Waga nie drgnęła. Mam tego serdecznie dosyć!!!
To ja sobie odmawiam chlebka świerzego z masełkiem, nie zbliżam się nawet do słodyczy, nie jadam zup, jak wszyscy normalni ludzie... Nic tylko ten chleb pp na śniadanie, chude mięso z warzywami, soczewica. Aaaallleee jestem zła !!!!!!
Wyrzuciłam z siebie tą złość, teraz pora na wnioski:
- muszę nadal jeść MM, bo jak teraz wskoczę na normalne jedzenie to z pewnością przytyję
- ciężkie jest życie grubasa ...
Neszta
GDZIE JESTEŚ ??? RATUJ NAS OD ZAGŁADY
O widzę właśnie Nesztku, że przyszłaś na ratunek :P
Wynik badania dopiero za kilka tygodni.
Może całkiem skasować tą wiadomość i nie zniechęcać ludzi???
-
Dziewczyny, Nesztko,!
to chyba jakaś jesienna chandra nas dopadła,
ale się przecież tak łatwo nie poddamy, co ???
ANI MI SIĘ WAŻCIE!!!
-
Macie rację dziewczyny, grunt to nie dać się chandrze. Dlatego od dzisiaj postaram się być przykładną MM. Koniec z czekoladą pomarańczową i bułkami z makiem w nocy ! Przynajmniej się postaram. Chociaż nie będzie to łatwe. Zauważyłam, że jak mi się dużo w życiu dzieje, to jedzenie schodzi na plan dalszy, prawie nie jem i chudnę w zastraszającym tempie. A teraz monotonnia w pracy, monotonnia w życiu i człowiek pociesza się jedzeniem, zwłaszcza jak za oknem zimno i deszczowo. Drożdżówka urasta do rangi zbawienia. Ale nie dajmy się ! Kilogram, który wrócił to jeszcze nie tragedia, nadal jestem szczupła i chcę taka pozostać!
Buźka moje MM
FLEUVE
-
U mnie dziś kolejny dzień zgodnie z MM. Zamieniłam coprawda obiad z kolacją, ale zachciało mi się naleśników MM. Pycha były
Narazie spodnie ciasne, ale już niedługo.
Pracy narazie niet
-
Dziś znów miałam kryzys- chciało mi się czegoś (czegoś słodkiego ) ale nie zjadłam tzn. niby nie jest źle: bo znając siebie bym się nażarła jabłek, ale ja nawet jabłka wciskam w siebie aż do utraty tchu, więc to też chyba nie dobrze...
Dziś wzorowo !!!
Mam nadzieje, że po jakimś tygodniu walki z samą sobą organizm się uspokoi prawda? Czy cały czas będe musiała walczyć ze sobą?
-
Właśnie, Fleuve, ja mam to samo: jem, kiedy mi nudno. Dlatego najgorzej jest w weekendy: mnóstwo czasu i lodówka blisko.
Wioluś, zauważyłam, że u mnie waga też stoi w miejscu, gdy jem normalne kolacje MM. Gdy zaserwuję sobie jabłko + pomidor, następnego ranka jest już trochę mniej na wadze. Może brakuje nam ruchu? Chociaż ty ćwiczyłaś przecież. Może wymiary ci się zmieniły, a tylko waga stoi w miejscu?
A tak w ogóle to dumna jestem niesamowicie, że takie pilne się zrobiłyśmy i wszystkie takie MM Nawet jeśli nie chudniemy w piorunującym tempie (z wyjątkiem Fleuve, naturalnie ), to wprowadziłyśmy jakąś dyscyplinę we własne życie, a to już znacznie poprawia samopoczucie .
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki