-
Oto moja historia...
Zawsze byłam pulchniutka, taki słodki bobasek, babcia dokarmiała kruszynkę, bo tłuste dziecko to zdrowe dziecko. Trochę wyciągnęłam się w liceum, waga spadła nawet do 67 kg. To po kuracji u p.dr.Będzińskiej w Łodzi. Jeszcze szybciej przytyłam, jak schudłam. Spotykałam się z dziewczynami o podobnych problemach (taka grupa wsparcia, a przy okazji byłyśmy puszystymi modelkami Super Linii) i wiele z nich miało podobne problemy po kuracji dr. Będzińskiej - ogromny, gwałtowny efekt jo-jo. Mi udało się przystopować po +20 kg. Z wagą 87 kg rozpoczęlam pracę zawodową, zmiana trybu życia, siedzenie za biurkiem, obiadki w stołówce, i po 10 latach moja waga sięgnęła 115 kg. To mnie przeraziło! Zaczęłam różne diety: kapuścianą (nawet niezły efekt, jo-jo również), dobrego humoru (podobnie), najmilej wspominam kopenhadzką - dobry trwały efekt -11 kg, ale potem zamiast racjonalnego żywienia, kilka wesel, święta i wszystko poszło... w biodra
Potem okazało się, że ze zdrowiem też nie najlepiej, wysoki cholesterol i trójglicerydy, więc dieta kopenhadzka odpada (kawa i jajka), ale postanowiłam ją trochę zmodyfikować i się jej trzymać. Zobaczymy jakie będą efekty. Moim problemem jest zajadanie stresu, coś nie tak - lodówka, w pracy źle - czekolada z kiosku, a jeszcze na stołówce wstawili chłodnię z lodami (okrutnicy). Na razie żadnych form ruchu nie planuję, bo wyznaję zasadę, że nie można (przy mojej obecnej wadze) przeciążać stawów. Myślałam o rowerze stacjonarnym (na zwykły wstyd wsiadać) i areobiku w basenie. Ale na razie tylko myślałam
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki