-
hej dotty :)
kurcze u ciebie jak i u mnie normlanie kalejdoskop zdazen :!: hehe :twisted:
Szefem sie nie przejmuj olej go totalnie jak mu przyjemnosc sprawia "uginanie sie nóg" swoich pracowników :?
musisz na niego cos wymyslic 8)
A co Antosia mam nadzieje ze szybko wyzdrowieje - pozdrawiam
-
No właśnie doty, nie wiesz w czym tkwi sekret Twojego chudnięcia, a szkoda, bo byś nam też coś doradziła? Ale skoro masz synka, to pewnie też ciągły stres i strach o jego zdrówko też nie przysparza Ci wagi, co? Wiem coś o tym hihi, mam dwóch :lol:
Pozdrówka!
-
bedemotylkiem he he he :lol: gdyby ciągły stres i boawa o życie i zdrowie mojego synka były wyznacznikiem mojej wagi, juz dawno byłabym chuderlaczkiem :wink: Ale niestety zamiłowanie do "szybkiego jedzenia" i słodyczy zawsze zwyciężało... a jeśli chodzi o ten mój "sukces" to już chyba się domyśłam, co bylo takim sensem: Cel i wyznaczenie sobie czasu na jkego realizację. Pilne trzymanie się planu i uświadomienie sobie, że się tego chce, ale nie tylko chce, że tego się pragnie... to coś w rodzaju filozofii...
Na początku sporzadziłam sobie w głowie plan: Do ilu mam schudnać, co chcę osiągnąć i jak... pomogła mi w tym przyjaciółka, która podpowiedziała parę rzeczy odnośnie zrowego trybu życia... a potem spisałam to wszystko na kartkę i zaczęłam od razu, nie czekając na "poniedizałek", "jutro" "sprzyjający czas"... nie uginałam się, nawet jak maż do domu przywiózł 2 kg moich ulubionych Lionów z fabryki Nestle... nie ugięłam się przed pysznymi pierogami ruskimi okraszonymi cebulką na smalczyku smażoną mojej teściowej... po drodze było mnóstwo wpadek... ale nie poddawałąm się, a pierwsze sukcesy tylko mnie utwierdzały w przekonaniu, ze jest w tym ziarenko słuszności... I tak dobrnęłam do dziś :D
Dziś mogę powiedzieć: SKromna to ja nie jestem... zarozumiała - a owszem... ale sukces leży nie gdzie indziej tylko w głowie... teraz jestem pewna siebie, pewna swojej urody :D Choć nie powiem, tu i ówdzie mi jeszcze brakuje... :lol:
Wierzę, że każdemu może się udać, naprawde, i Tobie też się uda :D Czytałam u Ciebie na wąteczku, jak sobie radizsz i tak trzymać :!: :!: :!: :!: :D Dobrze Ci idzie i będzie sukces :!: Uiwerz w to :!:
kwiaciarko uwierz w swoje możliwości i do boju... może zwiększysz wysiłek... choć wiem, że to nie jest łatwe... Dziękuję za komlementy :)
lun tak, u mnie wsyzstko się kręci, jak nie wokół Antka, Tomka, to pracy i diety :twisted: ale to takie słodkie czuć się wreszcie spokojnie...
Wiesz, czytałam u Ciebie, że czujesz się przygnębiona i masz problemy na uczelni - kochana - dasz radę. Teraz najważniejsze jest dziecko :) I to ono jest dla Ciebie priorytetem... a jeśli uważasz, ze dziekanka jest najlepszym wyjściem - weź... tylko rozważ to dobrze, bo taki urlop niesie za sobą też rozleniwienie w sprawach uczelnianych i potem będzie Ci ciężko wrócić z głową pełną myśli o dziecku, które i tak z kimś będziesz musiałą zostawić zamiast się uczyć będziesz mysłała o nim... wiem, co mówię, sama to przeżyłam, tylko ja nie brałam dizekanki, ale wiem, zebyło by mi ciężko wrócić po takim wolny...
Ale namieszkałam... ale mam nadzieję, ze mnie zrozumiałaś... :D
-
Oby mi tak się udało, jak tobie - wyznaczyć cel i go osiągnąć konsekwentnie i bez żadnrgo ale :roll:
Zobaczymy :wink: A ty jesteś twarda babka, że tak pięknie sobie dałaś radę :!: Ale przecież t wiesz, prawda :?: :lol:
-
Grauluję Dorotko i cały czas czytam i podziwiam
pozdr.
c.
-
Jest już 13.50, więc po malutku się zbieram do moich chjłopaków... :D
Oczywiście szefowi sie nagle przed 14-stą prxypomniało, że zamówienia trzaba zrobić :evil: Ale 10 minut i po krzyku :D
Jadę do domku, mąż pisał, ze robi obiadek... nalesniki z drzemem porzaczkowym... :roll: ... oj, coś czuję, ze to nie bedzie łatwy wieczór :wink: Mam nadzieję w taki razie poćwiczyć chociaż 30 minut :D trzymajcie kciuki :D
A dziś było:
:arrow: 2 kajzerki
:arrow: paprykarz szczeciński ok. 50 g
:arrow: surówka z białej i czerwonej kapusty... taka jak wczoraj...
:arrow: 2 kromki domowego pieczywka mojej teściowej :)
:arrow: 2 herbatki
:arrow: 1 l wody niegazowanej
A to jeszcze nie koniec :D :wink:
Idę ... bo mi mąż się dopomina, czemu jeszcze mnie w domku nie ma :wink: ach, nie moze się doczekać... bo naleśniki mu sięw rękach palą i ie moze se chłopina poradzić...
A więc będę w poniedziałek: MIŁEGO WEEKENDU
-
Doty, gratuluje 55! Czy ja jeszcze kiedys taki wynik zobacze na swojej wadze?????
Pozdrawiam i zycze milego weekendu...
-
cześć... twoja chwilowo sfrustrowana koleżanka melduje się znów na forum...
-
Dotyś kochana moja wpadam do Ciebie z rewizytą i... aaaaaaaaa widziałam Twoje zdjęcia! No poprostu brak mi słów! Najbardziej zachwyciły mnie fotki w za duzych spodniach! Masz zgabne i piekne ciałko! Ja tez tak chceeee aaaaaa. Nie no kochana jesteś niesamowita. Zresztą co ja się dziwię przeciez ty wazysz tylko 55kg! Gratuluje Ci z całego serca. Jesteś moim guru! Lece ćwiczyć, bo muszę mieć taki brzuszek!
-
Dotuś mam zaległości u ciebie ale nadrobię to poniedzieli :lol:
cieszę się że z Antkiem lepiej
no i gratuluję utrzymywanej wagi :D