-
A myślałam, że się nie uda...
Będę chyba tu codziennie pisać, bo widzę,że to pomaga.
Waga dzisiaj pokazała 69 kg. Z moich obliczeń wynika, że od 28 maja schudłam 5,6kg. Raany. Myślałam, że nigdy mi się to nie uda. Nawet mój chłopak stwierdził wczoraj, że mi się brzuszek jakiś taki płaski zrobił. Powiem szczerze, że jak widzę efekty, to mam większą motywację. Może nie większą, ale za to mnie ona nie opuszcza. W sierpniu jadę do Polski to wszystkich zadziwię. Mam nadzieję schudnąć do tego czasu jakieś 5 kg jeszcze.
-
super tak trzymac!!!!! Serdeczne gratulacje!!!
Ja dopiero schudlam 1.5 kg ale tez mnie to bardzo motywuje i cieszy
pozdrawiam i bede tu zagladac!!!!
-
68,8kg. To już coś. Długo już zaglądam na tę stronę i jakoś nie mogłam się za siebie wziąść. Ale tym razem się zawzięłam. Wystarczy, że papierosy są silniejsze ode mnie. Przynajmniej moja waga nie będzie. Papierosy też kiedyś przestanę palić. Ale wszystko po kolei. Chyba bym nie dała rady tak wszystko na raz.
A tak wogóle, to moja waga chyba kłamie. Coś to za szybko idzie. Wprawdzie wczoraj było 1000kcal, ale zmieścił się tam i lód i frytki. 10szt frytek ale zawsze. A kiedyś chyba z pół kilo potrafiłam zjeść. W sumie to nie jest tak źle na diecie. Tylko od paru dni miewam bóle głowy. Może to pogoda, bo wiecznie pada i ze dwa razy dziennie są burze. Cholera, gdzie to słońce. Nie po to chodziłam na solarium, żeby się teraz w ciuchach ukrywać.
Chciałabym już pójść do pracy. Stwierdziłam, że siedzenie w domu nie sprzyja odchudzaniu. Zaczynam mieć zachcianki. Wczoraj przyłapałam się na tym, że jedząc loda pomyślałam sobie, że mogę przecież zjeść jeszcze jednego. Przecież od tego nie umrę. Ale się w porę opamiętałam.
O tym, że się odchudzam wie tylko mój chłopak. Jakoś tak się wstydzę. Chociaż jego rodzice nigdy nie powiedzieli, że jestem gruba, czy coś w tym rodzaju. Ale ja swoje wiem.
Moja przyszła szwagierka była kiedyś bardzo gruba. Ok 130kg przy wzroście 170cm. Jak była nastolatką to zawsze pytała się swojej matki, czy jest gruba, a ta odpowiadała, że nie. Więc teraz teściowej nie wierzę w tych sprawach.
Coś mi się to chaotycznie wszystko napisała, ale nabieram dopiero wprawy w prowadzeniu takich zapisków. Nigdy tego wcześniej nie robiłam.
Na razie tyle.Nie wiem, czy dzisiaj coś jeszcze napiszę, bo mój chłopak zaczął się robić zazdrosny o komputer. Całe moje szczęście, że teraz są jakieś mistrzostwa czy puchary w piłce nożnej. To ma zajęcie.
To cześć.
-
minimoy,
serdeczne dzięki. Zaglądaj kiedy chcesz. Razem zawsze raźniej.Chciałam się Ciebie zapytać, czy też masz taką manie codziennego wchodzenia na wagę? Bo ja próbowałam robić to raz w tygodniu, ale nie mogłam się powstrzymać.
Pozdrawiam.
-
Zaliczyłam w sumie 25 min steppera. I chyba lekko przesadziłam, bo przy finiszu coś mnie kolana zaczęły pobolewać. I ten licznik na stepperze kłamie. Bo pokazuje całkiem inne ilości spalanych kalorii niż mi wychodzi w dzienniczku. Przestanę zwracać na niego uwagę.Postanowione.
-
Dzisiaj zdecydowanie mnie zdołowało. Weszłam na wagę, a tu 74kg!!! Rozryczałam się jak głupia. Staram się do cholery jak mogę, a tu takie niespodzianki. Na całe moje szczęście mam chłopaka, który myśli nieco racjonalniej ode mnie. Poszedł, posprawdzał i okazało się, że waga popsuta. W związku z moim dołem poleciał do sklepu i kupił nową. Ze wskazówką - a nie elektroniczną. I jest 68,5kg. Zyć mi się od nowa zachciało. A Remco się za mnie śmiał. Fajnie mu się śmiać:jak sobie pomyślałam, że tyle wyrzeczeń na nic...
Postaram się ważyć raz w tygodniu. Baaaardzo się postaram, bo zaczynam wpadać w jakąś paranoję z tym ważeniem. Bo jak zobaczyłam te 74kg z rana, to się załamałam i prawie rzuciłam to całe odchudzanie w cholerę.
Może to głupie co piszę, ale nie mam za bardzo z kim pogadać o takich sprawach, a tak chociaż żale z siebie na "papier' wyleję. I mi lepiej.
-
Zaplanowałam na dzisiaj szaleństwo:kalafior w bułce tartej.Pojęcia nie mam ile to jest kalorii, więc przedsięwzięłam odpowiednie kroki. Jem dzisiaj mniej i spróbuję go zrobić w piekarniku.
Jak ktoś jednak to czyta i wie, ile taki kalfior ma, to byłabym niezmiernie wdzięczna. Bo nigdzie nie znalazłam. Tylko surowy i gotowany.
-
luna, fajnie sie czyta Twoje posty. Hihi a z ta popsuta waga to sie usmialam musialo byc niezle, oczywiscie nie dla Ciebie ja tez bym sie chyba zalamala jakbym przytyla po takich wyrzeczeniach :P
niestety nie wiem ile kcal ma pieczony kalafior, ale pewnie nieduzo (hmmm ciekawe jak smakuje nigdy tak nie robilam).
-
Witam!!
Louna , niestety nie wiem dokładdnie ile kcal ma kalafior. Z reszta kalafior kalafiorowi nie rowny ))) Wiem jedno-ma bardzo malo kalorii ( po prostu nie umiem podac dokladnej wartosci). Mozesz zjesc cały - tylko z ilością bułki tartej nie przesadzaj- bo to jest bomba kaloryczna.
Nie wiem teraz czy nie zachowam się jak ignorantka. Ale kalafiora da się upiec??? Wiesz , to tylko wątpliwość którą rozwiejesz jak tylko przyrządzisz to jedzonko. Daj prosze znać jak smakowało. Bo słyszałam o gotowaniu, na parze - podsmażaniu (ale to też już był ugotowany wcześniej)
Zyczę smacznego.
Jestem pod OGROMNYM wrażeniem Twoich efektów. Ja też tak chcę!!!! ))
Życzę dlaszych sukcesów. Buziaczki
Circ
-
Circ,
z kalafiora zrobiłam coś w rodzaju zapiekanki. Kalafior oczywiście najpierw ugotowałam. Ale jak zrobiłam go sobie w piekarniku to wyszedł pycha. Mój chłopak jakoś tak dziwnie spogląda na moje wynalazki w kuchni.
Jak ja żałuję, że tu twarogu nie mogę kupić. Wprawdzie z Polski sobie zawsze przywożę i mrożę, ale taki to nadaje się tylko na pierogi. Suchy jakiś. A ostatnio robiłam pierogi z samymi ziemniakami i wyszły ekstra. Poza tym mniej kalorii chyba miały.
I jestem dzielna, bo się nie ważę. I nie mierzę. Poczekam z tym do środy. Ale mnie korci jak cholera, żeby wejść na wagę i sprawdzić co nowego się wydarzyło.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki