-
Zapomniałam napisać jak to wczoraj sie wybrałam do parku pobiegać z moim psem. Plany miałam wielkie. I co z tego, skoro mój pies po 100 m dostaje zadyszki i już więcej nie może? Mamy francuskiego buldoga. Mały gruby i chrapie głośniej niż moja babcia. Myślałam, że też mu się trochę sportu przyda a tu nic z tego. Z powodu mojego dietowania nie będę psa doprowadzać do ataku serca. Następnym razem chcę kundla. Bo samej biegać mi się nie chce i podejrzewam, że się nie zachce. Sport do moich pasji zdecydowanie nie należy.
-
A tak apropo(francuskiego nie znam więc pojęcia nie mam jak to się pisze) mógłby się ktoś na stałe tu do mnie podłączyć. Pisanie w większości samej do siebie przestaje być zabawne.
-
Gratuluje Dobrze Ci idzie
Slonko, jezeli pozwolisz, to ja sie do Ciebie przylacze (dolacze?) . Szczerze mowiac juz mam tu swoje mieszkanko, ktorym jestem bardzo zadowolona. Ale dzialasz na mnie pozytywnie, wiec bede i do Ciebie sie wpisywala. A poza tym, ja tez nie stosuje zadnych drakonskich dietek. Po prostu jem mniej i pije duzo plynow.
Dzisiejszy dzien jak najbardziej udany : pod wzgledem dietkowania i cwiczonek. Humorek rowniez mi dopisuje.
Jutro wybieram sie na randke, mam nadzieje, ze wszystko bedzie oki. Trzymaj kciuki. :P
I nie trzeba tak katowac swego francuskiego buldoga. Hehe... biedactwo.
Cmok :P
-
A zaglądaj, zaglądaj. Przynajmniej nie będę pisać w powietrze. I skoro działam na ciebie pozytywnie - to jeszcze lepiej.
Mój chłop właśnie poleguje przed telewizorem i ogląda mecz. Póżniej idzie do pracy i znowu będę sama. Jak tak dalej pójdzie, to niedługo zacznę szczekać, bo najwięcej czasu spędzam tylko z moim psem.
Napisz jak tam randka. Ja miałam zawsze takie 'motylki' w brzuchu. A wogóle to pierwsza z tym chłopakiem?
Randki są fajne....Trochę mi tego brakuje...
-
Nie byøo mnie tu paré dni i pewnie znowu nie bédzie. Komputer mi siada. Calkowicie. Ale nic to-jakos to bedzie. Wlasnie widze, ze mi polskie znaki wysiadly, ale nie mam zamiaru nic z tym robic, bo i tak wszystko trafi. Chociaz mnie tu nie ma to jednak nie zapominam o swojej diecie. Wlazlam dzisiaj na wage z ciekawosci i strzalka sie wacha w okolicach 65kg. Taka jestem z siebie dumna, ze jest mi glupio.
Jeszcze 5kg i wystarczy. Chociaz przyznam, ze nie wiem jak mam potem to 1000kcal skonczyc. Bo takie jedzenie mi w zupelnosci odpowiada. Do Polski jade we wrzesniu jednak przy pomyslnych wiatrach. To chyba zdarze. Wczoraj zalozylam spodnie, ktore kupilam 2 miesiace temu i przyznam, ze bez paska sie nie obejdzie. Spadaja. Tak mnie to pozytywnie nastawia, ze nie macie pojecia.
Na razie zegnam. Ide rozwiazywac problemy komputerowe.
-
Cześć Gosiu
Wybacz poprzedni błąd
Przeogromne gratulacje fantastycznie ci idzie, trzymaj się i nie zmieniaj niczego.
Masz efekty, a to znaczy że droga , którą obrałaś jest właściwa.
Jak poradzisz sobie z komputerem, popiszemy sobie więcej
Miłego weekendu
szane
-
Jestem. Problemy komputerowe chwilowo rozwiązane.
Moje 1000kcal lekko wzięło w łeb. A wszystko przez moich teściów. W sobotę my na obiadku u nich a w niedzielę oni na obiadku u nas. Niestety Holendrzy do dietetyków nie należą i musiałam się najpierw dostosować do ich jedzenia, a później mój obiad dostosować do ich gustów. Teściowa wybredna nie jest jak sama twierdzi. Ja tego nie twierdzę. Tego nie, tamtego nie... Dobrze, że przychodzą do nas raz na ruski rok bo oczopląsu można przecież dostać!!!
Zawaliłam zdecydowanie dwa dni, co nie oznacza, że zaczynam od nowa. Poprzedni weekend traktuję jako wpadkę i tyle. I kontynuuję moje dietowanie. Pewnie jak wlezę na wage we wtorek, to mniej mnie tam nie będzie. Zyję nadzieją, że nie więcej.
Mój 'mąż' cały ranek walczył z komputerem, żeby mi się nie nudziło jak pójdzie do pracy. Tak walczył i walczył, że prawie komputer wylądował za oknem. Ja tam już poznałam złośliwość rzeczy martwych i wiem, że to trzeba spokojnie, baaardzo spokojnie...Ma się popsuć to się popsuje i nawet modły nie pomogą.
pa
-
Niech ktoś mnie oświeci jak to jest: jak człowiek raz sobie odpuści, to potem tak ciężko. Dzisiaj zdecydowanie też przegięłam, ale nie będę się tym załamywać. Tak sobie właśnie postanowiłam. Jutro też jest dzień - mam nadzieję, że lepszy.
Doszłam dzisiaj do wniosku, że jak 'mąż' wieczorem jest w domu, to mi się nie chce jeść. A teraz to bym tylko szukała. Byle jakoś przetrwać ten tydzień. Później będzie łatwiej. Sama się pocieszam.
-
Przetrwasz, przetrwasz nie martw się
Są lepsze i gorsze dni, ot normalne życie. Nie oglądaj się na to co było, patrz do przodu i staraj się na ile potrafisz. Nie wymagaj od siebie zbyt wiele, wtedy nie będzie rozczarowań.
Dasz sobie radę i będziesz dumna z siebie
Narazie pa pa
-
hEJ
tak sobie czytam te wszytski zapiski, i poważnie jak się poczyta o "grzeszkach' , ale głownie o staraniach i co najwazniejsze sukcesach innych ludzi to samemu się chce walczyć.
Ja jak narazie schudłam 10kg, teraz przy wzroście 170 mam 85 kg wagi.Ale mam plan na wakacje przez lipiec i sierpień kolejne 10 kg.
Jak sobie wyobraże to aż fruwac mi się chce ze szczęścia
Pozdrawiam Was i sukcesówwwwwwww'
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki