-
Wprawdzie trwa od kilku minut, ale to już poniedziałek. Także zostały mi dwa dni do "godziny zero". Ciężko tak nie sprawdzając codziennie. Z drugiej strony na elektronicznej wadze codziennie było widać jakieś efekty, a na zwykłej niestety tak się nie da. Więc nie będę się dołować.
Byliśmy dzisiaj w Belgii u szwagierki i jadłam nieziemskie ciasto marchewkowe. Kupne . Bo ona to całkowity leser jeśli chodzi o przygotowanie czegoś samodzielnie w domu. Się nie dziwię, że patrzyli na mnie na początku jak na wariata jak sama frytki z ziemniaków kroiłam. Przecież sklep pod nosem i mogę gotowe kupić!!! Tylko, że to nie to samo.
Nie mam zbytniej motywacji do pisania coś ostatnio. Zdał by się tu ktoś, kto na duchu podtrzyma. A rzadko litościwa dusza w te strony zagląda. Może popołudniową porą coś jeszcze tu dopiszę.
-
Trzymaj się Louna, nie trać dobrego humoru i chęci do walki.
Kibicuję ci pocichutku i bardzo serdecznie.
Jesteś dzielna i dasz radę , nawet jeśli przesuniesz ternin o parę dni to i tak będzie to wielkie osiągnięcie.
Uszka do góry, uśmiech i do boju
Miłego dnia
szane
-
Dzięki za podtrzymanie na duchu, szane.
Właśnie sobie myślałam, dlaczego wogóle zaczęłam się odchudzać. Jakbym powiedziała, że dla siebie, to byłoby tylko pół prawdy.
Otóż mam wiele ciotek. Jedna z nich cały czas do mnie mówiła, że jestem gruba, a jej córka-moja sześć lat ode mnie starsza kuzynka-jest taka szczupła. I miałam tego serdecznie dość. Przez ostatnie kilka lat moja kuzynka przybrała dość poro na wadze. Także ja teraz przy niej wyglądam na szczupłą. Motywacji mi zdecydowanie dodało to, że oddałam jej swoje za duże na mnie ubrania. Ooooch.... jakie to było miłe uczucie.
A druga ciotka za każdym razem jak mnie widzi, to mówi, że "coś ci d... znowu urosła". Fizycznie niemożliwe, żeby mi tak ciągle ta część ciała rosła (drzwi chyba by trzeba było już powiększać). I postanowiłam, że tym razem mi tego nie powie. Chociaż moja rodzina już się ode mnie trochę "odpalantowała'. Bo zaczęłam grzecznie odpowiadać na takie głupie dogadywanie. A co to kogo obchodzi jak ja wyglądam?
-
Tego jeszcze nie grali. Chciałam sobie kupić kasetę z ABS, a mój chłop na to, że chyba mi całkiem na mózg padło. Nie dość, że jestem na diecie, to jeszcze jakieś bezsensowne ćwiczenia. Ja wogóle już facetów nie rozumiem. Co on się może boi, że jak schudnę, to go zostawię, czy jak? Życie jest skomplikowane. Jak kupiłam stepper, to było w porządku, a jak chcę kasetę z porządnymi ćwiczeniami, to źle. I muszę sama kombinować jak tu ćwiczyć.
Za to kupił mi grę na PC. Królik Bags-zagubiony w czasie. No i kto w nią gra??? Ja się pytam??? Oczywiście moje kochanie!!! Wczoraj "tylko" 4 godziny przesiedział przed komputerem. Stary a głupi. Jeszcze się bezczelnie pyta, czy ja nie mam nic przeciwko. OCZYWIŚCIE, ŻE MAM. W końcu to ja dniami i nocami sama w domu siedzę. Towarzystwa by swojej drugiej połówce dotrzymał. Zabić królika!!!
-
Dopisałam sobie sygnaturę (czy jak to tam się nazywa). Zawsze jak mi coś nie wychodzi, to sobie o tym przypominam. Z moim odchudzaniem jednak to nie ma nic wspólnego, bo jak do tej pory to wychodzi. Gdzie ta środa, bo już bym się chciała ze wszystkich stron pomierzyć i poważyć.
Optymizmem zdecydowanym napawa mnie fakt (och jak pięknie mi się to napisało...a lepsze jeszcze nastąpi), że WLAZŁAM DZISIAJ W SWOJE SPODNIE Z UBIEGŁEGO ROKU. Nawet waga i centymetr mi niepotrzebny żeby wiedzieć, że są efekty.
Jestem WIELKA i DZIELNA i TAAAAKA z siebie dumna.
-
Zjadłam właśnie kromkę chleba z masłem i kiełbasą. Bo mi tak zapachniało pięknie z lodówki. I trochę mi szkoda:nie dlatego, że zjadłam-pierwszy raz chleb od miesiąca-ale dlatego, że mi nie smakowało!!! A przecież taka kanapka to była kiedyś jedna z moich ulubionych. Czułam tylko to masło i miałam wrażenie, że to takie tłuste wszystko. Chyba już mam manię prześladowczą.
I niech tu się w końcu ktoś zacznie wypowiadać a nie bezwstydnie wszystko anonimowo czytacie!!! Slad zostawić po sobie!!!
cześć - jak Czesia.
-
Witaj Czesiu bardzo miłego dnia
Gratuluję tych portek, wiem jakie to słodkie uczucie
Ja też łapię się na tym, że potrawy, które dawniej uwielbiałam nie robią namnie w tej chwili żadnego wrażenia, lub wręcz mi nie smakują.Ale to akurat bardzo mnie cieszy bo jak już osiągnę planowaną wagę nie będę miała ciągot do jedzonka , które prowadziłoby mnie wprost do jo-jo. Niech się tym zajadają złośliwcy dokuczający grubaskom a za jakiś czas to oni będą płakać po kątach
Jeśli chodzi o podejście naszych panów, ech ! wolę nic nie mówić bo na forum nie wolno się "wyrażać".
Przyjęłam zasadę, że odchudam się dla siebie, dla własnego zdrowia i dobrego samopoczucia a wszelkie komentarze i uwagi (te złośliwe i ironiczne) niech wiatr niesie daleko , byle dalej ode mnie
Trzymaj się
szane
-
cze szane,
Bardzo przepraszam za nieświadome wprowadzenie w błąd. Jestem Gosia - nie Czesia. Chociaż Czesia też mi się podoba.
Napiszę później, bo teraz weny twórczej mi brak.
-
Czesc, Louna
Z wielka przyjemnoscia przeczytalam Twoj poscik od samego poczatku. Cieszy mnie, gdy ktos do odchudzania podchodzi z ironia i bez narzekania. Dzielna jestes Na pewno sie uda i Twoje ciotki jeszcze Ci zazdroscic beda.
Z tym krolikiem to tez fajnie bylo... hehe. Dobra jestes.
PozdroFka
Cmok
-
Odtańczyłam rano przed lustram taniec radości. 66KG!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Szczerze powiedziawszy to nie wiem jak to się dzieje, bo specjalnie się do tego całego dietowania nie przykładam. 1000kcal dziennie jest - fakt. Ale niczego sobie nie odmawiam. Zdarza mi się i frytki i pizzę (i napoleonka )czasami. Ale doszłam do wniosku, że takie urozmaicanie pomaga mi nie rzucać się na słodycze i inne niedozwolone rzeczy. A zakazane rzeczy są praktycznie w śladowych ilościach.
gigosik,
(z bigosikiem mi sie skojarzyło i chyba będzie jutro w wersji light )
drakońskimi dietami nie mam zamiaru się zarzynać. U mnie to nie działa. Bo popadnę w paranoję albo i anoreksję. Nie mam zamiaru się nad sobą użalać, bo parę kilogramów więcej to nie tragedia. Nie wiem, kiedy się to moje odchudzanie skończy, bo szczerze mówiąc nie mam swojej wymarzonej wagi. Oczywiście za chuda też nie chcę być. A druga strona medalu - to się już tak przyzwyczaiłam do tego 1000kcal, że nie wiem jak to później będzie. Bo zauważyłam, że mi tyle jedzenia w zupełności wystarcza. Jak mi się coś mądrego wymyśli, to jeszcze napiszę. Ale nie wiem, czy dzisiaj, bo mi komputer coś szwankuje.
to do następnego razu na razie
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki