No to już się napaliłam na nasz wyścig Może jednak spróbujmy te 60 na 1 maja, nawet, jeżeli nie wyjdzie, to przynamniej będziemy się starać i pójdzie lepiej niż bez starania Dzisiejsze grzeszki sobie wybacz i zacznij od jutra, nigdy nie jest za późno
Świetny pomysł z tym 58 do końca maja, wolniutko, do zrobienia, a dodatkowo jak jest termin, to motywuje. Bo ja już się boję, że te 4 kg to już zawsze będzie "to go" Ale może właśnie rywalizacja pomoże. Czyli następny deadline to 31 maja, 58 kg Proponuję też, żebyśmy sobie ustaliły jakiś dzień w tygodniu na ważenie i pisały sobie nawzajem wynik. To też powinno dać kopa: o kurde, jutro ważenie, pewnie mnie przebije, nie mogę zjeść tego batona Rzuć jakiś dzień, a ja się dostosuję
Całuski!