Oj dziewczyny dziękuję za te miłe słowa. Ale aerobik to jedno a dieta drugie. Pisałam wiele razy, że od aerobiku jestem uzależniona i to nie jest dla mnie wysiłek tylko przyjemność. Więc nie uważam tego za poświęcenie z mojej strony, czy zmuszanie się do czegoś. Ja po prostu się relaksuję, odprężam, uczę czegoś nowego, dowartościowuję To jest już część mojego życia. A naprawdę wolę iść pokręcić trochę tyłeczkiem niż siedzieć przed kompem. Niesamowicie poprawia mi humor. Dzisiaj szłam taka zmarnowana, bez chęci do życia, ale jak tylko usłyszałam muzykę odżyłam I jestem pewna, że jakbyście spróbowały to też byście chciały chodzić bez żadnego "ale". Tylko trzeba trafić na fajną instruktorkę.
Wysiłkiem natomiast jest dieta, a to mi nie idzie. Kocham jeść! A niestety ja nie mogę sobie pozwolić na wiele, bo inaczej wszystko idzie w biodra. Niektóre dziewczyny to mają fajnie, jedzą wszystko i nie przytyją ani grama. Dzisiaj obserwowałam na uczelni chude laski, które wpieprzały chipsy. A ja co? Jogurcik Niesprawiedliwe.

Mam dzień na marudzenie, więc wybaczcie. Tak jakoś po prostu mnie to zniechęca, że nawet jak się staram to nie widać efektów. Od 1,5 tygodnia walczę sama ze sobą, staram się jak mogę a dzisiaj na wadze jeszcze więcej Może to przed okresem, więc nie nie przejmuję za bardzo (choć jednak troche mnie to podłamało). Grrrr... muszę naprawdę wziąć się w garść i MŻ! Jutro znów zaczynam. Trzymajcie za mnie kciuki.