-
Heledore skopie kilogramom zad >:)
Witam,kłaniam się niziutko...no dobra, nie niziutko albowiem mało jestem rozciągliwa, i czasem coś w kręgosłupie postrzyknąć mnie lubi
Marząc namiętnie, o wzroście godnym koszykarki...dociagnęłam do 167 i mimo usilnych auto-biadoleń,psioczeń i złorzeczeń, wzrost się na mnie wypią, powiedział STOP,więcej nie urośniesz...cwaniak,nie?
Waga obecnie, na wzór złośliwej żaby, podskakuje między 63,5 a 65 kg. Jakby ową wagę-żabę, zepchnąć w granice 55-53kg, i na tym poziomie zdrowo jej w łepetynkę 'przydzwonić', co by na wyżyny nie wracała-byłabym zadowolona niesamowicie. Mam nadzieję to wykonać, ale czasem i tych drogocennych sił i mobilizacji brak a więc stawiłam się tutaj, w całej swej leniwej osobie, z nadzieją siedzącą mi na ramionach i dzierżącą transparent głoszący zielonym sprayem: "Może z Wami mi się uda!"
Problemem jest,że ja jedzenie kocham, ja żyję aby jeść, jedzonko jest dla mnie lekarstwem na zło wszelakie,przegania doła parchate demony, na pocieszenie,na stłumienie stresu czy bólu, a także na nudę, na dobry nastrój,humor. Wręcz nadałam jedzeniu pewne cechy humanoidalne i kumpluję się z wyżerką, izolując się od ludzi -tak,tak ,tak być nie może, ja wiem.
Już dziś idę pobiegac chociaż opory mam... bo mnie najbardziej satysfakcjonowałoby bieganie na jakimś pustkowiu, coby nikt nie widział jak sapię,charczę,pluję,dyszę i co 100 metrów przystaję na odpoczynek dysząc niczym psiak rasy chow chow w dzień upalny.
Moim drugim celem jest poprawienie kondycji,która zeru jest bliska-bo jam jest wieczne utrapienie wf-istów, które niczego nie było w stanie zrobić, z biegu na setkę przybiegało ostatnie,z językiem na kolanach,skarżąc sie na nadchodzące mega-zakwasy, które skwapliwie nadchodziły dnia następnego i skutecznie mnie unieruchamiały.... czas to zmienić, wprawić ten zardzewiały,zastany mechanizm, będący moim organizmem, w ruch i niech sobie jakoś w miarę poprawnie i sprawnie prosperuje
W razie czego, co złego to nie ja, świeżynka jestem, krzyk ciężko znoszę
-
No to dobrze trafiłaś!!
Z Nami Ci się napewno uda!!
Będę Tu wpadać i dopingować Cię!! pozdrawiam:*:*: paaaa
-
Dzięki
Niestety muszę odnotować,że od pory napisania ostatniego postu mimowolnie rzuciłam się w pulchniutkie ramiona obżarstwa Zły nastrój to stres, stres to pocieszanie się jedzonkiem. Czuję się iście paskudnie. W momencie obżarstwa mam chyba jakieś zaćmienie mózgu, bo nic do mnie nie dociera a potem siedzę wściakła niczym byk nakierowany na czerwoną płachtę i psioczę na co mi to było, no na co? ...
Postanowone mam ,że będę jeść 3 posiłki dziennie( nie chcę 5 ) : duuuże śniadanie, mniejszy obiad i bardzo lekką kolację.
Ruch? Odrobinkę tańca- po pokoju, i spacery, troszkę biegania-troszkę, bo po przebiegnięciu ok 100 metrów dostaję potwornej zadyszki i musze odpocząć. Do ćwiczeń domowych nie mogę się przekonać -jestem tak zastana,że sprawiają mi one ból i nawet nie mam ochoty próbować się przemóc.
Ma sie te formę, nie ?
W każdym razie dziś:
śniadanie
*1,5 marchewkii utartej z jabłkiem
*kroma pełnoziarnistego + łyżeczki miodu( pożegnanie z miodem, bo go ze swojej diety wykluczam )
Planowany obiad
*brązowy ryż z siemieniem lnianym + jakaś surówka(duuuużo surówki, dużo,dużo! :P )
kolacja
pełnoziarnisty + pomidorek +rzodkiewka+ szczypiorek.
Czyli jak widać oscyluję sobie między 1200-1500 kcal, na szybkim chudnięciu mi nie zależy. Wazne,żeby było trwałe
Zamierzam to skonsumować do godz 19 a potem będę złorzeczyć na cały świat bo będę szalec z głodu : ostatnio ok 23 wtrążelałam sobie batoniki,chrupki itd... -.-
Obiecuję poprawę.
A teraz włączę sobie 'piejo kury piejo' i zacznę sprzątać : bo bajzel mam nieprzeciętny(kto go ujrzy to od razu a serce się łapie szepcząc o ratunek) a i przy sprzątaniu nieco kum kalorii pospalam
Do usłyszenia
-
-
ja nie mogę, krajanka!!!!!!
zdróweńko
-
Miłego popołudnia słońca wszystkie
-
No rewelacja! Kondycję mi teraz wytknęłaś, bo moja też nie jest rewelacyjna, ale za bieganie to się w ogóle nie mam ramiaru zabrać. Aż taka ambitna nie jestem...
Miłego wieczorku
-
A witam,witam!
Króciutko- nie idzie mi
Ostatnio stresu było sporo, a więc starym zwyczajem zajadałam stresa-cholernika.
Koniecznie muszę znaleźć jakiś inny sposób radzenia sobie ze stresem, bo on mi wszystko psuje i bruzdzi strasznie.
Z bieganiem też nie wyszło, bo ostatnio miałam niemiłe zdarzenie i teraz biegać sama wieczorami bardzo się boję - byłabym facetem, byłoby łatwiej,biegające wieczorem baby mają przechlapane...
Bezskutecznie szukam kogoś kto biegałby ze mną, zero chętnych.
Jedyną formą aktywności jaką miałam ostatnio to bieganie ze szczurem do weterynarza, na zastrzyki . Cóż, miałam mu je robić samodzielnie w domu, ale gdy tylko go ukłułam on pisną boleśnie, ja sie automatycznie rozpłakałam( :P ) i to był koniec mojej kariery z robieniem zastrzyków, a więc przez parę dni truchtałam pewien dystans do lecznicy, z moim ogoniastym skarbem pod kurtką.
I pomyśleć,że ze mnie kiedyś taka silna baba była, a teraz takie płaczliwe coś się ze mnie zrobiło
Dzisiaj wciągnęłam na śniadanie:
* kawę z mlekiem i miodem(mniam, ale planuję znów przerzucić się na weganizm bo zdecydowanie lepiej się wtedy czuję, a i przemianę materii mam lepszą)
*duże jabłko
*ciemną, pełnoziarnistą bułeczkę aktualnie ze smakiem sobie wtryniam.
ach, jak ja wielbię weekendowe śniadania- czasu mam dużo, a więc mogę sobie jeść pomalutku i się żarełkiem delektować
Na obiad i kolacyję pomysłu brak. Na aktywność fizyczną tym bardziej
-
To móże joga na ten stres Ja się do niej ostro zabierałam ale nic mi z tego nie wyszło... Ale jeszcze dalej się będę zabierała
Nie próbowałam jeszcze kawy z modem... Bardzo ciawe połączenie. I nie martw się, pocczątki są trudne, ale w końcu nikt nie obiecywał, że będzie łatwo! Z resztą jeśli chodzi o mnie to im dalej tym gorzej...
Miłego dnia!
-
Może faktycznie joga...kiedyś próbowalam,ale mam spore trudności ze skłonami itd, jako,że jestem zastana straszliwie. Ale może pomalutku,powolutku
A kawę z mlekiem i miodem polecam
Skonsumowane:
Śniadanie
*2 kromki razowego + pomidor+szczypiorek
*jabłko
*kubek soku porzeczkowego
Obiad
*ryż brązowy z siemieniem lnianym
*surówka z kiszonej kapusty
*jabłko
Do skonsumowania:
Kolacja
*marchew utarta z jabłkiem, albo kromka razowego z pomidrem i rzodkiewką- pożyjemy,zobaczymy.
Aktywność jak na dziś to poranny spacer z psem- tradycyjnie niezbyt aktywny, bo co parę metrów muszę zrobić postój, gdyż psina wynajduje jakieś drzewko,słup, czy krzaczek, które musi sobie porządnie obwąchać i trochę mu przy tym schodzi
Obecnie:
waga:64 kg
obw.brzuch-85 cm
obw.biodra-98 cm.
Udko bym sobie zmierzyła,ale nie wiem w jakim miescu dokładnie powinno się to robić.
Moim największym problemem są właśnie uda i tyłek.
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki