Hihi, ja też zaczęłam od gry na gitarze... aż mi pan powiedział "weź się lepiej kobieto za śpiewanie" hehehehe
Przystojny pan, to dodatkowy atrybut na plus
No, dziś u mnie dietka spokojnie. Właśnie wrąbałam tycią garstkę orzeszków/migdałków/rodzynek - mieszanka studencka. Wczesniej ciasto (pyyyyyycha - mama sama robiła light torcik - ale nie wiem, czy było go chociaż 100g) a jeszcze wcześniej tą jajówę rano...
Mama mnie chwali, że ładnie chudnę.
Jutro śledziki. (zakupiłam radośnie 250 g śledzia w sklepie) Od południa mnie nie będzie, bo biegnę do Gdańska odebrać bilety do kina, które wygrałam w radio (na seans o Freddiem Mercury), później do babci (da mi warzywka - kochana babcia wspiera upośledzoną finansowo odchudzającą się wnusię ) ; a następnie mam próbę z klawiszowcem (po 50 - więc nie podrywam hehe ), a jeszcze później punkt kulminacyjny dnia - jam session śledzikowe jazzowo-bluesowe do rana. (Ostatnio z walentynkowego jamu z Blues Clubu wróciłam o 6 rano) :P
Nie ma rzeczy niemożliwych. Mamy tylko to, co mówimy, że będziemy mieć.
Zakładki