-
Miłego poniedziałku i miłej pracy.
Pisz jak najwięcej.
-
i już piątek... długo się nie pokazywałam, bo w pracy pojawili się moi ludzie i okazało się, że mieć trójkę zupełnie zielonych nowych pracowników to wyzwanie.
Ze względu na kobiece comiesięczne odmienności musiałam ograniczyć jogę przez 3 dni, ale już wczoraj znowu byłam się wypocić i dziś mam lekkie zakwasy.
Zmieniłam ticker - kilo w dół. Jak przez ponad tydzień miałam 69 to się trochę zaczęłam bać, że się zatrzymałam w miejscu na dobre, ale najwyraźniej chodziło o zatrzymywanie wody w organizmie na czas okresu.
Jutro i pojutrze planuję siłownię, gdzie mam wykupiony karnet, więc trzeba trochę wykorzystać
w niedzielę jest aquaerobic, więc najpewniej pójdę.
Potem mnie znowu nie będzie - 2 dniowa podróż do Moskwy
muszę się przypilnować, żebym nie zapomniała o dietkowaniu i wybieraniu odpowiednich potraw.
-
no i przede wszystkim plan na weekend to wyspać się porządnie :P
-
no i jeszcze będę się mierzyć!!! (jak się już wyśpię)
-
I jak zapowiedziałam mierzenie było dziś rano - poniżej wyniki (dla porównania podaję jak było 6 lutego):
w talii: 81 -->80.5
pod biustem: 89 --> 86
w biuście: 108 -->106
udo wyżej: 57.5 -->57
udo niżej: 40 -->40
łydka: 36.5 -->36.5
ramię: 32 -->31
biodra: 101 -->99
waga 70kg --> 68
No spada też niestety to co z miłą chęcią bym zatrzymała - biuścik
Jakoś się z tym pogodzę.
A teraz pozdrawiam wszystkich wytrwałych w diecie i spadam na zakupy, bo w końcu coś muszę jeść
-
aha! dziś rano jeszcze przymierzałam te legendarne spodnie - jeszcze się nie dopinam, ale brakuje mi już tylko 3 cm, a kiedyś to było 15 cm
No więc spokojnie, krok po kroku się w te spodnie wepchnę - najprawdopodobniej już pod koniec marca.
-
Gratuluje sukcesów 
No niestety biuścik składa się głównie z tkanki tłuszczowej więc raczej nie da się go zatrzymać podczas odchudzania. Ja też nie chciałabym tracić ani centymetra, ale mówi się trudno. Ważne, że już niedługo będziemy super wyglądać i zmieścimy się we wszystkie stare spodnie
-
Świetnie Ci idzie.Najważniejsze że waga spada.
-
hmmm wszystko pięknie ładnie, ale wczoraj przeholowałam. Bliska znajoma Bułgarka zaprosiła mnie na takie ich święto związane z nadchodzącą wiosną - wypiłam w ciągu wieczoru 4 kieliszki wina, a potem jeszcze jednego drinka - to już później, jak poszliśmy potańczyć (całe szczęście, że chociaż się trochę poruszałam). Spożycie kalorii nie było aż tak wielkie - w sumie na cały dzień jakieś 1500, więc jeszcze żadna tragedia, ale... najprawdopodobniej ze względu, że długo niczego nie piłam to ścięło mnie maksymalnie. Dziś jestem na jakimś potwornym kacu
wypijam powoli drugą butelkę wody mineralnej i na myśl o jedzeniu robi mi się dziwnie (jedyna zaleta tego stanu). wmusiłam już w siebie kawałek grilowanego mięska, twaróg z pomidorem i rukolą, gotowaną kukurydzę i kawałek grilowanego bakłażana.
I podejrzewam, że na tym się zakończy dzisiejsze jedzenie.
Będę mieć nauczkę znowu na długo, że od alkoholu trzeba się trzymać na dystans.
Koleżanka wyciągnęła mnie na spacer, bo słońce wyszło i było ładnie przez chwilę, ale niestety strasznie marznę w takim stanie i tylko szybkim kłusem zrobiłyśmy rundkę dookoła parku.
Jeszcze mnie czeka pakowanie, prasowanie, odkurzanie i mam nadzieję, że odwrócę uwagę od tego, że się kiepsko czuję
-
Znam ten ból kiedy odstawiasz napoje wyskokowe i jeszcze jesteś na necie. Wtedy strasznie szybko zaczyna szumieć w główce.
A co do osiągnięć jestem pewna podziwu
Napewno będę zaglądać
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki