-
no właśnie, też myślałam o tym, żeby sobie jakieś małe autko sprawić i wtedy sprawa byłaby rozwiązana - jak prowadzę, to abstynencja jest żelazną zasadą.
A z drugiej strony do pracy mam tylko kilka przystanków tramwajem a w Pradze korki straszne i z parkowaniem w centrum, gdzie pracuję kiepsko, więc samochód tylko na podróże do domu i na zakupy... w sumie średnie uzasadnienie.
Chociaż przecież mogę odmiawiać mówiąc, że prowadzę - a że akurat nie dzisiaj?? Bo ja niestety często jestem namawiana i wtedy ulegam.
Dziś rano się zmierzyłam - poniżej wyniki:
w talii: 81
pod biustem: 89
w biuście: 108
udo wyżej: 57.5
udo niżej: 40
łydka: 36.5
ramię: 32
biodra: 101
waga 70kg
Dla porównania rozmiary z 3 października 2006:
w talii: 90
pod biustem: 95
w biuście: 110
udo wyżej: 60
udo niżej: 44
łydka: 40
ramię: 38
biodra: 110
waga 76kg
i początku listopada 2006:
w talii: 86
pod biustem: 90
w biuście: 109
udo wyżej: 59.5
udo niżej: 42
łydka: 38
ramię: 35
biodra: 109
waga 72.5kg
Mam takie strasznie stare sztruksy, w które wchodziłam jak zaczynałam studia i ważyłam w porywach 62-64 kg. Mimo że już od 3 lat w nie nie wchodzę to mam je cały czas ze sobą i mam nadzieję, że jednego dna wreszcie się dopnę.
-
a co tam - sprawdzę ile centymetrów brakuje do dopięcia!
-
uuuuuu 15 centymetrów
-
Ja tez mam sporo ciuchow czekajacych na lepsze czasy, tym bardziej, ze moja obecna waga to apogeum utycia - w zyciu tyle nie wazylam i mam nadzieje, ze to pierwszy i ostatni raz
-
Cimcirimci ładnie Ci centymetry pospadały.Oby tak dalej a zmieścisz się w swoje spodnie z poczatków studiów.Oby tak dalej.
-
wczoraj do północy oglądałam zdjęcia z wycieczki jeszcze z września i nie mogłam uwierzyć, że aż taka beczka byłam - podbródek to miałam taki, że porządnie nie widać było zarysu szczęki.
Dostałam też zdjęcia z sobotniej imprezy urodzinowej i jak porównywałam to od razu widać różnicę - tak mi to dało kopa, że dziś rano chociaż baaaardzo mi się nie chciało wstawać zmotywowałam się do przygotowania posiłków na cały dzień. Stanęłam też na wagę i wyszło 69, ale poczekam jeszcze parę dni i zobaczę czy waga się ustabilizuje.
A co dziś wcinamy:
I śniadanie:
mango z jogurtem (wczoraj wciągnęłam mandarynki zamiast mango i stąd ta podmianka)
kubek kawy z odtłuszczonym mlekiem
II śniadanie:
sałatka z jajkiem, ogórkiem, pomidorem i 2 plasterkami sera żółtego light
Obiad:
80g polędwicy wołowej
100 g piersi z kurczaka - wszystko bez tłuszczu
Sałatka z sałaty, ogórka, czerwonej papryki, pomidorów z dodatkiem oliwy i ziół prowensalskich
podwieczorek:
kiwi
i to chyba będzie tyle - wszystko za 950 kcal. Mam jeszcze w zapasie jakieś 50-100 jakby mi sie zrobiło głodno wieczorem.
Wieczorem idę na łyżwy - jakieś 2 godziny na pośladki i nóżki
A poza tym to chciałam jeszcze powiedzieć, że odkąd wpisuję tu te moje dietkowe działania i czytam zmagania innych ze zrzucaniem kilogramów to aż głupio byłoby mi teraz przerwać albo pogrzeszyć
No i motywacja się utrzymuje na stałym poziomie, coraz bardziej się utwierdzam, że wytrwam
-
Łyżwy były - trochę było tłoczno na lodowisku, więc nie dawałam z siebie wszystkiego, ale zmarzł mi tyłek i chociaż się pocieszam, że w końcu na ogrzanie ciała też są spalane jakieś kalorie. Dieta bez żadnych wyskoków.
To jest kolejna rzecz, która mnie zastanawia - musiałam chyba wykonać 1000 prób i 1000 razy musiało nie wyjść, żeby wreszcie teraz coś zadziałało.
Może to kwestia eliminacji węglowodanów, ale ja na serio nie mam ochoty na słodycze!
Mam taką koleżankę, która jest chuda jak struna a codziennie na śniadanie wcina tabliczkę czekolady. Ktoś jej zwrócił na to uwagę i zaczęła się trochę kryć z tym uzależnieniem od czekolady, więc żeby nie było, że pożera całą tabliczkę to częstuje nas dookoła i tak codziennie rano. Od tygodnia tłumaczę jej, że jestem na diecie i nie jem, a ona zadaje ciągle to samo pytanie: czy jestem pewna
Jestem pewna, bo nawet nie myślę o tym jaki ta czekolada może mieć smak.
-
Fajnie jest takim osobom które jedzą co chcą i nie tyją.
-
no tak... ja mogę pomarzyć tylko... chociaż w sumie jak się temu przypatrzę to zrzucam szybciej niż tyję i to jest pozytywne. Nigdy chyba nie miałam takiego okresu głodzenia się i nieracjonalnej diety, żeby mi się przemiana rozregulowała i spadła drastycznie i tym to sobie tłumaczę.
Dziś jestem na szkoleniu - teraz mamy przerwę obiadową - obiad został zorganizowany przez firmę i wcięłam dziś:
na śniadanie:
jajecznica z 2 całych jaj i 2 białek z dwoma plasterkami szynki
przegryzka:
ogórek i 1 pomidor
obiad:
jakieś 120 gram ryżu basmati
kurczak w sosie śmietankowym i fasolka szparagowa
Do tego jedna kawa z odtłuszczonym mlekiem.
Na razie jestem na jakiś 750 kaloriach - mam jeszcze pod ręką kiwi i pomidora, jakby się zrobiło bardzo głodno i kawałek pleśniowego serka, który uwielbiam.
Dziś dla potwierdzenia wczorajszych wyników stanęłam na wadze i rzeczywiście jest 69 kilo, ale sticker zmienię w czasie weekendu - jak się nic nie zmieni
No a w sobotę kolejna impreza urodzinowa - mialam upiec sernik, ale solenizanka stwierdziła, że nie muszę, więc nie będzie pokus podczas próbowania
-
Tez bym tak chciała szybciej zrzucać niż tyć.Jak Ty to robisz?
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki