Hej dziewczynki,
no i wykrakałam sobie. Ważę dzisiaj już znowu 60 kg. Mam wrażenie, że nie tyle się oczyściłam co na pewno zwolniłam moją przemianę materii. Podczas tej oczyszczającej dietki nie miałam kompletnie siły na żadne ćwiczenia, przez 3 dni nic nie ćwiczyłam. Chodziłam tylko tak jak zwykle na piechtę do pracy i z powrotem (70 min dziennie szybkiego marszu). Wczoraj w pracy na samym kurczaku poczulam się jakoś dziwnie. Dlatego zjadłam te surówki. A potem wieczorem była rybka po grecku, ale niewiele dla mnie zostało, moje chłopaki skutecznie opróżnili talerze, zanim ja wyszłam z kuchni. I bardzo dobrze. Jutro idę na imieniny do taty. Rodzice wiedzą ze ja jestem na jakichśtam dietach i nie namawiają mnie absolutnie do jedzenia, ale wiecie jak to jest u własnych rodziców. Ile tam smaków z dzieciństwa! Będzie obiadek i jakieś sałatki, galaretka drobiowa, tort. Tortu oczywiście nie tknę, ale inne specjały chyba spróbuję, postaram się tylko z umiarem. U teściów jednak jest łatwiej, bo tak nie kusi, a tu - sprawdzone, znane, dawno nie jedzone potrawy mojej mamy - to zawsze kusi!
Wybiorę takie lżejsze wersje, a jak już tato nam postawi nasze ulubione wytrawne winko czerwone... Koniec. Może być trudno. Po prostu oni wiedzą co my lubimy najbardziej i na co się na pewno skusimy. Ha, nie będzie lekko. Ale jakoś to przetrwam. Postaram się w każdym razie. Kciuki schowane w piąstki! No to hej !
Saro - jakoś nie czuję się taka oczyszczona, raczej wyposzczona, masz rację, muszę uważać zeby się teraz nie rzucić na jedzenie! Kupię zaraz butlę wody niegazowanej i będę ją wlewać w siebie ilekroć pomyślę o czymś pysznym.
Dorotko1516
u mnie też dzień warzywny był super, bardzo mi się podobał. Ale potem przyszedł kaszowy i wtedy było mi chyba najgorzej Życzę Ci aby Ci było lepiej niż mnie i lepiej poczuj efekty tego oczyszczania, bo ja się czułam tak sobie, hm trudno, może to nie dla każdego? Pozdrawiam Cię gorąco.