-
nie wiem co się dzieje :/ wczoraj 48.3kg dziś już 48.5kg a wcale się nie objadam... wprawdzie chce mi się jeść ale staram się jeść moło kaloryczne rzeczy u tu przybieram na wadze :/ buu...
-
zaczynam poważnie się stresować... 48.7kg a odmawiam sobie już słodyczy i wszelkiego niezdrowego żarcia, rower chodzenie i tyjeeee.... jej strata kontroli nad tym to jakiś koszmar..
dieta liczenia kalorii? boję się ze znów za bardzo się w to wkręcę i moje życie będzie kręciło się wokół tego :/
-
Też się boje wrócić do liczenia kcal, bo boję się znów w tym zatracić i zapomnieć o Bożym świecie póki co muszę się wziąć za naukę do poprawki i to jest dla mnie najważniejsze
-
o kochane ktoś mnie tu odwiedza bede miałą więcej motywacji żeby tu wpadać ostanie dni byłam dzielna i jadłąm ok 1000kcl - bo nie byłam glodna... niestety teraz tydzień u rodzicó i już wczoraj zjadłam 1400kcl :/ a nie mam tu rowerka ani z kim połazić :/ ale waga 48.0kg poznałam kogoś i cholera chcę być ładna :P
-
hmm... dla mnie jedzenie to chyba coś więcej niż jedzenie :/ ostatnio chcę być bardzo mała jakby zniknąć, potem znów buntuję się okropnie przeciw tym standardom... jestem wiecznie głodna i boję się jedzenia :/ wczoraj zjadłam 1500kcl dziś 1200kcl ale objadłam się pierogami, normalnie rzuciłam się na nie...i raz czuję potworny głód a raz czuję się objedzona i gruba... no świruję :/
to pewnie przez tą wewnętrzną pustkę i lęk... chcę znów być szczęśliwa wtedy jedzenie mnie nie dręczy
dziś 48.8kg
-
Strasznie smutno tu u Ciebie... tak sobie pomyślałam, że masz rację z tą pustką i lękiem i z tym, że jedzenie jest dla Ciebie czymś więcej. W sumie u mnie tak było/jest (jeszcze nie jestem pewna, czy mi całkiem przeszło)... ale jedynym sposobem jest poszukanie źródła tego lęku... czyli odpowiedzenie sobie, czego tak naprawdę się boisz... ja nie umiałam dojść do tego sama, potrzebna mi była terapia. Już ją kończę i mam coraz mniejsze problemy z jedzeniem, bo widzę wyraźnie, co zajadałam i dlaczego.
Samo napisanie Ci tego pewnie nie pomoże, ale może wzięłabyś pod uwagę pójście ze swoim smutkiem i lękiem do specjalisty...?
Pozdrawiam
-
hehe studiuję psychologię i mniej więcej mechanizm znam daję sobie miesiąc- zaczyna się układać wiec jest szansa na poprawę a jak nie to oczywiści gdzieś się wybiorę, co polecasz? jakaś konkretna terapia? indywidualni, grupowa? o jedzeniu czy ogólnie? biorę też leki związane z hormonami i nie wiem czy to nie przez to bo wywołują one stany prawie psychotyczne jako skutek uboczny :/ wiec to możne być po prostu to :/ muszę na razie obserwować, może jak już przyzwyczaję się do tych leków to wszystko się ureguluje zobaczymy za miesiąc
najgorszy jest ten ciągły głód :/ dziś 1300kcl i 200brzuszków
-
Ja mam dokładnie to samo, jedzenie to coś więcej niż jedzenie, czasem zjedzenie czegoś to sens życia i temat moich myśli przez cały dzień, zasypiam z myślą o jedzeniu i z tą samą sie budze no ale ide w srode do pani doktor od zaburzeń żywienia, we wrocku, Elemiach, jak będzie u niej ok, to moze spróbujesz?
I pochwal sie, kogo to poznałas?
-
No tak, dieta to często więcej niż chęć schudnięcia, często w ten sposób człowiek próbuje sobie radzić z innymi problemami. Pewnie stąd się biorą te wszystkie zaburzenia odżywiania u młodych kobiet, no ale to Ty jesteś przyszłą Panią psycholog A to, że waga Ci nie spada i złe nastroje, może być też wynikiem zażywania hormonów. Moja koleżanka od zwykłych anty przytyła 8 kg w 2 miesięce i wpadła do tego w jakąś chandrę
-
nie biorę antybociankow ostatnio stwierdziłam ze przy wadze 48kg na prawdę już lubię swoje ciało i choćby utrzymać tak jak jest będzie świetnie
ale dziś się stało znów coś złego... dowiedziałam się o samobójczej śmierci przyjaaciela rodziny i zajadłam ból.... zjadłam z 2000kcl i boję się, że to jakiś kryzys i że wszystko stracę.. dajcie mi moc jutro będzie nowy, wspaniały dzień prawda?
Uprawnienia umieszczania postów
- Nie możesz zakładać nowych tematów
- Nie możesz pisać wiadomości
- Nie możesz dodawać załączników
- Nie możesz edytować swoich postów
-
Zasady na forum
Zakładki