oj ja też nie mam z kim jeździć na rolkach-do tego dziś zawaliłam całkowicie i jutro nie wiem jak będzie-ehh jest mi ciężko. A roleczki przyjda tylko, że zapowiadają straszną pogodę na następny tydzień-buuu-buziaki!!!!
oj ja też nie mam z kim jeździć na rolkach-do tego dziś zawaliłam całkowicie i jutro nie wiem jak będzie-ehh jest mi ciężko. A roleczki przyjda tylko, że zapowiadają straszną pogodę na następny tydzień-buuu-buziaki!!!!
Jak mam żyć, gdy Ty masz być,
Hen, w Niebiosach...
2 lata...najdługo mamuś:*
Bassiuunia witam
zajrzałam, bo jestem Twoją imienniczką, i to na dodatek też z Gdyni jeno z chopem jeszcze nie mieszkam, czeka mnie to od lipca
A co do tych bioder - nie wiem,czemu narzekasz :P może to mój spaczony pogląd, że w biodrach i w biuście może być dowolnie dużo cm, byle talia i uda były znośne
W każdym razie - życzę wytrwałości
Trzymaj się
Pozdrawiam. Ja mam podobnie zbudowana sylwetke, tzn biodra mi najszybciej tyja, pozniej tylek, twarz..ech...nie damy sie. x
Witajcie mag, meeg, canelgirl i baszek ) Bardzo cieszę sie, że tu zajrzałyście!
Pochwalę się, że nad moimi bioderkami systematycznie pracuję.
Baszek - To prawda - cieszę się ze swojej całkiem wąskiej talii, ale niestety - biodra i uda są potwornie obrośnięte cellulitem i tłuszczykiem i ewidentnie wymagają interwencji. Szerokie biodra jednak mam i będę miła zawsze, gdyż tak już zbudowana moja miednica - ale niedoskonałości są na tyle wyraźne, że muszę z nimi walczyć.
Przepraszam, ze od piątku nie zaglądałam, by zdać relację - jednak miałam tak wiele zajęcia, że na to już nie starczyło czasu. Ale dietę trzymałam nienajgorzej, a i o ćwiczeniach pamiętałam.
Piątek:
Śniadanie: kiwi, pomarańcz, marchewka
Obiad: rosołek z płatkami kaszy gryczanej, a w tym troszkę gotowanej marchewki i pietruszki
Deser: suszone śliwki
Podwieczorek: jogurt naturalny z rodzynkami i odrobiną płatków fitness
Kolacja: pełnoziarnisty chlebek razowy ze świeżym ogórkiem i szczypiorkiem
Najgorsze było to, że wieczorem byliśmy odwiedzić znajomych, gdzie były chipsy (m.in. cheetosy serowe, które UWIELBIAM!!), piwko, ciasteczka... Ach! Siedziałam sobie tak i zagryzałam wargi, ale powstrzymać mi się udało... Jednak rozstroiło mnie to kompletnie. Było mi smutno wieczorem i serio nacierpiałam się z powodu tej sytuacji. Dobrze, że siedzieliśmy tam zaledwie 1,5 godz. Na szczęście rano moje zfrustrowanie zniknęło.
Sobota:
Śniadanie: mleko acidofilne grejfrutowe
II Śniadanie: babnan
Obiad: - brak
Na urodzinach babci:- Sałatka owocowa - 2 albo 3 porcje
- kosteczki melona,
- winogrona,
- kromka chleba razowego pelnoziarnistego
- plasterek sera żółtego
- plasterek martadeli z papryką
- kotlecik ze schabu ze śliwką
- pomidor
- duuża garść pistacji... :/
To co zaznaczyłam na czerwono w mojej diecie nie powinno się znaleźć
Dieta oczyszczająca pozwala mi na wprowadzenie tych produktów dopiero pod koniec przyszłego tygodnia :/
Co do pistacji... to chyba są strasznie kaloryczne..
Na ciasto sie nie skusiłam.. A był: sernik na zimno, jabłecznik z bitą śmietaną i makowiec.. Ponadto po imprezie pojechaliśmy spotkać sie na mieście ze znajomymi na piwko. Ja nie piłam - robiłam za kierowcę. Dzięki temu moim jedynym napojem była niegazowana woda mineralna z cytrynką.
Wytrwałam tak do 2-giej w nocy.. Szkoda, że nie poszliśmy nigdzie potańczyć - wtedy mogłabym spalić trochę te pistacje...
Dziś kolejny dzień zmagań. Za chwilę zjem jogurcik naturalny z owocowymi płatkami fitness, a potem niestety idziemy do teściów na obiad Daniel uprzedzał, że ja na diecie jestem.. więc ma być dla mnie dużo warzywek, ale pewnie będę musiała zjeść i kawałek mięska...
Może podrzucę pod ich nieuwagę kawałek Danielowi na talerz... Hi hi
Wieczorem natomiast jadę do koleżanki na akryle, poplotkujemy sobie troszkę i będzie niegroźnie, bo kusić mnie żadne pyszności nie będą.
Dziś dietkowania ciąg dalszy.
Ale zacznę od wczoraj:
Niedziela
Śniadanie: jogurt naturalny z płatkami fitness z owocami - kubeczek
Obiad: (u przyszłych teściów) 2 ziemniaczki, fura surówki z marchwi, łyżeczka grzybków, kawałeczek tyci-tyci duszonej piersi z kurczaka, kompot truskawkowy
Deser: pół greapefruita, kosteczki melona (nie liczyłam ile) :/
Przekąska: suszony banan - garstka, suszony ananas w cukrze!!! - garstka
Później długo nic nie jadłam i około 22 burczało mi w brzuchu, więc skusiłam sie na banana
Dzisiaj planuję kolejny dzien zmagań. Będę sama wieczorem w domu więc chcę poświecić troszkę czasu dla urody - maseczki, peeling, depilacja, gimnastyka...
Jeśli mi się uda to jeszcze przed tym udam się na basen, ale czym więcej czasu mija tym mniej mi się chce :/ Ach! Wstrętny leń jestem.. Tylko bym siedzieła w domku , w ciepełku...
Jestem już po sniadanku... Kiwi, jabłuszko i pomarańcz... I TRUJĘ SIĘ!!! Paranoja! Jestem na diecie oczyszczającej i usuwam toksyny z organizmu, a na warsztacie malują jakimś paskudztwem i śmierdzi w całym budynku, a u mnie to najbardziej!!! Ja tego nie zniosę!! Fuuuj!!
Dzięki Basiu za wizytę .Gdyby nie ta pogoda to wysłałabym Cię na spacer żebyś nie siedziała w tym smrodzie .A może jednak idź na ten basen Ja dziś nie mogłam pójść i już mi czegoś brak .
Qqłko nie wiem co z tym basenem.. Czy jest sens wybierać taką forme ruchu, skoro nie bardzo sie za nią przepada??? Chyba jednak zalegnę w domu... Wolę chyba poćwiczyć w mojej mini siłowni i wygrzać się troszkę. Przez ten smród pootwieraliśmy okna i teraz zimno strasznie w firmie. Nawet siedze przy komputerku w płaszczyku i rękawiczkach... Brrr.. Kto wie nawet czy mnie ciut nie przewiało. Najdalej za kilka dni się okaże.. Brrr...
Basiu Jak nie lubisz pływać to rzeczywiście nie ma się po co zmuszać , dla mnie właśnie pływanie jest ulubioną formą ruchu. A jeśli chodzi o weidera to mi idzie dobrze, kręgosłup mnie nie boli , bo pilnuję żeby tyłek i plecy przylegały do podłogi ( może musisz podłożyć poduszkę pod lędźwie)a jak robię ćwiczenia z rękami na głowie to nie dociskam rąk do głowy przy unoszeniu się , pracuje sam brzuch.Spróbuj a jak to nic nie da to rób takie ćwiczenia jakie możesz i pilnuj wciągniętego brzucha
Trochę niefortunnie sie wyraziłam w moim poście odnośnie basenu. W zasadzie to z tym pływaniem jest tak, że lenia mam. Nienawidzę zimnej wody. Cały dzien mam zimne dłonie i stopy i choćbym nie wiem jak się ubrała to zawsze kończyny zimne. Dlatego też uwielbiam gorące kpiele, a jak myśle o wodzie w basene to dreszcze po mnie biegają. Samą czynność pływania uważam za świetną sprwę. Miałam kiedyś na uczelni basen po 2 razy w tygodniu - obowiązkowy - i to przez 2,5 roku, więc całkiem, całkiem mi szło. Nawet delfina w miarę się nauczyłam... tylko ta woda.. najgorzej do niej wejść.. i z domu wyść.. Może jak się cieplej zrobi to basen umieszcze w grafiku na stałe..
A z waiderkiem poczekam jeszcze troszkę. Póki co mam w domu specjalną ławeczkę do robienia brzuszków i to musi mi wystarczyć.
Zakładki