Wątek: Moja droga do szczęścia :)

Zrobiłabym fote debilnego cięcia, ale mi gdzieś kabel zarówno od aparatu jak i od telefonu wcięło, więc po przysiędze jakieś foto wrzucę, bona pewno zmoim mężczyzną całą sesję sobie zrobimy

No to oprócz diety, kosmetyczka, solarium i fryzjer No i może jakiś nowy ciuszek... kupiony po dietce

no to trzymam za słowo z tymi fotkami

U mnie ewentualnie kosmetyczka, solarka odpada, bo mam schiza na punkcie raka, a włosów tez nie tknę, bo zapuszczam zresztą nawet ładne są
Nie wiem, czy nowy ciuszek to będzie jakiś efekt Ostatecznie ciągle będzie w tym samym rozmiarze, a ja i tak mam traumę, jak muszę iść do sklepu

Chyba zwyczajnie się odpindrzę, a jak wróci to się przewiążę kokardką i to mu starczy

Witam witam

Ja dziś wzięłam sobie urlopik, bo w końcu trzeba popielęgnować swoje ciałko przed wielkim dniem. Tak się strasznie cieszę, że jutro zabaczę mojego Misiaka, a ten mundur marynarski to dodatek specjalny Przeraża mnie tylko ta droga na przysięgę... Prawie 500km w jedną stronę, co razem daje prawie 1000:/ A przyznam szczerze, że nie lubię śmigać autem, kiedy to nie ja je prowadzę

Dziś waga wskazała 62,0kg , więc można powiedzieć, że dobrnęłam swojego. Tylko się teraz zastanawiam, czy jak zwiększę dawkę kalorii to czy po prostu nie zostanę na tych 62 i się nic nie ruszy. Strasznie się tego boję Czy ktoś stosował kopenhagę jako wstęp do racjonalnej diety? Jakieś uwagi, wskazówki? Proszę w tej sprawie o pomoc

aleksandzia, ja też zapuszczam włosy, a raczej zapuszczałam Musiałam ściąć, nie było innego wyjście, bo nie dość, że poniszczone, to w dodatku nawet nie porozdwajane tylko 'porozczwarane' albo nawet i lepiej A mamusia z tatą mówią, że wyglądam słodziutko :P Kurde, mam 19lat, niedługo 20 wleci na licznik, a ja wyglądam jak 15latka z dużym tyłkiem i cycami
A Ty w końcu jak się odchudzasz, bo już zwariowałam i nie wiem

Ale jestem dziś szczęśliwa

500 km Ależ go wywieźli Och kochana, mundur Ja jestem z tych co za mundurem idą sznurem, mało się nie oplułam jak dostałam zdjęcie mojego mena w mundurze Ale Ci fajnie, wreszcie sie zobaczycie
Hehe ja z salonem piękności tez będę świrować przed wyjazdem

Kurczę, z tym wychodzeniem z kopenhaskiej nie wiem jak jest. Wydaje mi się, że dobrze to zrobić stopniowo, nie wiem ile dziennie zjadasz kalorii, ale podwyższaj np. 200 kcal raz na 2 tygodnie Nie wiem, ja bym tak zrobiła
No i gratuluję sukcesu

15 latka z dużym tyłkiem i cycami Przyznam się bez bicia, że ja mam 21 lat a wyglądam tak samo
a skoro mamusia z tatusiem mówią, że słodko wyglądasz to pewnie Cię nie kłamią
Czekam na foto

Ja jestem na diecie aleksandzi Boję się strasznie tej kopenhagi, 2 dni temu już zrobiłam sobie nawet listę zakupów, ale zrezygnowałam Nie sądzę, żebym dotrwała do końca a po tak restrykcyjnej diecie na pewno rzuciłabym się na jedzenie
Na razie trzymam się swojej, chociaż zastanawiam się nad SB...

No to wpadłam się pożegnac może i nawet do poniedziałku. To zależy ile czasu na odpoczynekda mi mój marynarzyk Strasznie się cieszę, że go zobaczę, chociaż przeraża mnie ta podróż, jakieś dziwne lęki mam
W każdym bądź razie jedzonko na cały jutrzejdzy dzień mam już uszykowane.
Śniadanie : jogurt naturalny 200g, 2x Wasa 3 zboża
II Śniadanie : Jogobella light wiśniowa, 3 krążki zbożowe
Obiad: Serek wiejski i jabłko
Podwieczorko-kolacja: jabłko, Wasa 3 zboża

Trochę prymitywne to żarcie, ale to w końcu podróż :P Mam nadzieję, że przyszli teście (z nimi jadę) nie będą się na mnie patrzec jak na kosmitę z tym żarciem, bo oni biorą same kotlety, placki, rogaliki i inne bomby kaloryczne.
Jak tylko wrócę to się odezwę, a Wy tu ładnie dietkujcie i piszcie co się u Was dzieje
Buziaki :P

No to szybkiej i bezpiecznej podróży :*
A teściom, jak już będziesz szczuplutka, przypomnij te kotlety

Baw się dobrze
Buziaki :P

Zazdroszcze tych lat co masz Ty....
Zycze mile spedzonego czasu z ukochanym.
Pozdrawiam.
Buzka!!!!.

Jak ci idzie??
Pozdrawiam...i zapraszm czasem do mnie

O kurcze, jak Ty tak żyjesz miłością, to wrócisz tu do nas jako sucharek

Wcale nie jest tak pięknie, od dwóch dni jem niewyobrażalne ilości jedzenia... Brak sił na wszystko. Nie wiem co robić, nie wiem co się dzieje. Ukochany pojechał..