Ech, kiepsko mi dziś idzie...

Jestem bardzo głodna i ciągnie mnie do podjadania.
Udaje mi się powstrzymać przed rzuceniem się na jedzenie i kompulsywnym pochłonięciem całej zawartości lodówki oraz okolicznych szafek, ale zjadłam małą miseczkę penne z sosem pomidorowym, poł białej, świeżej bułki i ze dwie garście fistaszków
Na szczęście w porę przestałam, bo mogło się na tym nie skończyć
Żal mi tych kcal straconych na siłowni
Jestem zła, wściekła i czuję się jak prosiak (z całym szacunkiem dla tych przesympatycznych zwierzątek...).

Przygotuję sobie dzban hielonej herbaty, będę sączyć przez resztę wieczoru.
Zrobię sobie relaksującą kąpiel, peeling i maseczkę, a później wskoczę do łóżka z dobą książką i poczytam przy ulubionej muzyce - może to choć troche poprawi moje samopoczucie
A jutro przecież znów jest dzień...