No ale od dziś lolacjom koło 20 mówię nie
Twardym trzeba być i dzielnie się poodchudzac..coby w końcu przestać kwękać i marudzić.
Niestety diety mają to do siebie ze jest na nich naprzemian super i straszliwie..ale potem się do tego przywyka i jest fajnie i poza tym szczupło...
Eee marudzę...
Na koncie już 320 kcal...ehh trzeba uważać..te wafle ryżowe wydają się takie niewinne
Dziś nie przekraczam 1000 i dorzucam 1000 podskoków..każda nadprogramowa kcal = dodatkowe skakanie....
he he he na pewno mi się skakać nie będzie chciało
Na obiadek mam dzisiaj pekińską z sosem vinegret ok 100 kcal
pierś w miodzie i chilli (zostało troche z wczoraj) ok 300 kcal (200 g piersi i zalewa)
jakieś owoce najlepiej ze dwa jabłka
wieczorem ide do kosmetyczki tam jadła nie bede więc nie powinno być cięzko...
No może w końcu zacznę się odchudzać a nie tylko o tym gadać...
Zakładki