dzisiaj już lepiej. dużo lepiej.
nie piszę wielu rzeczy na forum, ale już lepiej. jutro mam wolne, wiec sie wyspię.
dziś żadnych złych myśli, zero o zarciu, zero ciągot
nawet mi lżej, okres sie zaczął. właśnie dorwałam Siostrę Poludnicę na gg
skoro paula mnie nie chce, zastanawiam się,czy jest ktoś, kto mnie tutaj zrozumie...czy w ogóle powinnam tu jeszcze pisac...
Xixia nie gadaj pierdół ,pewnie ze powinnaś pisać :*
Xixa, jak ja Cie trzepne w ten...
Xixa nie wybrzydzaj ;P w Tesco nie jesteś, Pauli Ci może nie zastąpimy, ale aż tak bardzo wybrakowane chyba nie jesteśmy, żeby nie było warto dla nas pisać? :>
no raczejZamieszczone przez noemcia
nie rozumiem dlaczego masz nie pisać. nie wiem o co chodzi z Paulą itd. ale skoro jest Ci smutno, że jej nie ma i dlatego skończysz pisać na forum, to chyba będzie to gorsze rozwiązanie. bo tu na pewno są jakieś osoby, które Cię rozumieją (chodzi o kompulsy?)
a w domu będziesz miała kogoś takiego? więc jeszcze bardziej zamkniesz się w sobie (nie chodzi tak ogólnie, tylko o dietę) i będzie Ci bardziej smutno
tak ja to widzę.
trzymaj się Słońce, mam nadzieję, że się wyspałaś
miłego dnia :*
witam, dziewczyny. no i pozdrowionka z okazji naszego dnia, ja już dostałam kilka cieplutkich sms'ow od kolegów
z tym niepisaniem to chodzi o to,że zależało mi na tym,żeby paula też pisała, bo ona mnie rozumiała. i nie chodzi tylko o kompulsy. to samo z Siostrą Poludnicą - ona uważa,że nie jestem jeszce gotowa na wege, a tym bardziej weganizm, że będzie napad i pogrążę sie do końca, dojdę do stówy i bedzie tragedia.... w sumie wie, co mówi,bo też miała te problemy, co ja. napady. ale po prostu wiele osób jest przeciwnych wegetarianizmowi czy weganizmowi, ale ja wiem, czemu tak jest.
nie rozumieją,że to mi pomaga. że odchudzanie i weganizm ida w parze, jesli sie staram. że mam głowę pełną dobrych mysli i nie mam czasu na żarcie czy myslenie o objaaniu sie [te ciągoty to przed okresem były, już minęły] :P
powiem tak: dla tych, co we mnie nie wierzą:
JA WIERZĘ W TO, CO ROBIE.
czesto mi zarzucają - świata nie zmienisz - ja nie chce go zmieniac, ja chce zmienic SIEBIE, żeby być lepszą osobą. świetnie sie czuje, gdy rozmawiam z weganami, czytam forum, porady, ciekawostki. ale najlepsze są spotkania w realu - czuje w sobie siłę, wiarę, motywację!!!!
świata nie zmienisz...kazdymi to mówi. ale gdyby te wszystkie osoby, które to mówią, zaczęły od siebie, jakaś zmiana na pewno by była. :P wiec prosze mi nic nie zarzucać, bo ja czuje sie czysta, lepsza xixa niż stara xixa. podniosłam sie na duchu, jest mi lepiej.
dzisiaj kryzys całkowicie przezwyciężony i nowa motywacja do walki!!!
nie zostawię was, a wy nie zostawiajcie mnie! wierzycie we mnie? no powiedzcie prawde? ja w siebie wierzę
dzisiaj, w drugim dniu okresu, waga pokazała wreszcie kilo mniej. bo stała uparcie, oczywiscie, cieszy mnie,ze spada, ale cieszy mnie to ,że wytrwałam i nie zawaliłam NICZEGO. przeczekac sie opłaca no wiec jestem prawie u celu zostało pół kiloska do 80 kg, a wtedy to bedzie mói wielki sukces!!!!
bo...pamiętacie, pisałam, że te przeklete 85 kg mnie dobijało...potem nigdy nie mogłam zejsć poniżej 84 kg, bo miałam napady, potem w pewnym momencie osiągnelam 82 kg, i znowu to samo1 a teraz...teraz jestem tak bliziutko :P :P :P :P niemożliwe stało sie mozliwym!!!! jestem w podniosłym nastroju!!!!
kocham was kobietki
Xixuś!!!!
Ja gratuluję. To co piszesz teraz napełnia mnie optymizmem...
I wiarą we własne możliwości.
Ja wierzę, że to wszystko ma sens.
Jeśli nie dla innych to dla nas na pewno.
I ja też czuję się czystsza. Ale jeszcze nie tak jak bym chciała.
A myślisz, że inni wiedzą lepiej kiedy TY będziesz gotowa?
Zobacz jak sobie radzisz ze wszystkim
Właśnie teraz kiedy jesteś wegan...
Ja trzymam kciuki za Ciebie i za mnie samą też :P
I wierzę w Ciebie. Możesz na mnie liczyć...
dziękuję ci, tęczko :P
ja miałam 2 lata temu okropne napady, próbowałam wszytskich diet, byłam nawet zafascynowana niskowęglową [teraz na takiej to nie miałabym co jeść ], chudłam i tyłam w zastraszającym tempie. ale nie o wage chodzilo tylko o moje podejscie do problemow. zajadalam je. no i produkty-zapalniki. czytałam o tym na anonimowych żarłokach to takie produkty, które wywołuja reakcję na napad - zjadasz dajmy na to kostkę czekolady [jeśłi to twój zapalnik], włącza sie funkcja w mózgu, wiesz,że jadłas zawsze dużo czekoaldy podczas napadów i teraz nie możesz sie powstrzymac i zjadasz kolejna kostkę...jescze jedna...juz 5...potem rzucasz sie na całą tabliczkę, potem idziesz po kolejną, a potem,,już nieważne, co i w jakich ilosciach wkladasz do ust - najwaznijesze, ze jesz - masz napad...tak to dziala. tak bylo u mnie.
teraz nawet jesli chcialabym sie przejesc, musialabym...no co jesc? czekoade albo frytki bo nic innego nie ma, na co mam ochote w nieograniczonych ilosciach, na co moge sobie pozwolic ,bo jest weganskie a wazrywa i owoce jesc podczas napadow jakos mnie nie pociąga taka mysl, wiec po prostu nie ma napadow :P
dzięki, tęczo, że jestes ze mną. bardzo tego potrzebuje
Zakładki